Pewna wygrana wrocławianek. Ślęza wykorzystała kłopoty rywalek
PP/Ślęza Wrocław |
Utworzono: 2019-02-23 21:35
Pierwsze punkty zdobyły wrocławianki, chcąc szybko rozpocząć budowanie bezpiecznego prowadzenia. Jednak na udane próby Cierry Burdick oraz Agaty Dobrowolskiej odpowiedziała Samra Omerbaśić doprowadzając do remisu. Rywalki objęły prowadzenie dzięki trzypunktowemu trafieniu Marty Urbaniak i przez chwilę, głównie dzięki świetnej grze Omerbaśić utrzymywały przewagę kilku oczek. Trener Arkadiusz Rusin próbował wybić bośniacką środkową z rytmu biorąc przerwę na żądanie, ale 29-letnia zawodniczka wyszła na parkiet w doskonałej dyspozycji i zdecydowanie była liderką swojego zespołu od samego początku spotkania.
Do wyrównania doprowadziła Cierra Burdick, która była dla Ślęzy tym, kim dla MKK była Omerbaśić. Koszykarki z Dolnego Śląska mogły oprzeć swoją ofensywę na amerykańskiej skrzydłowej, która trafiała z wysoką skutecznością. Wrocławianki wróciły na prowadzenie po trzypunktowym rzucie Lei Miletić (dopiero drugim w sezonie) i to właśnie duet wspomnianych skrzydłowych poprowadził Ślęzę do zwycięstwa w pierwszej kwarcie.
Po wznowieniu gry szybko na 18:18 trafiła Oksana Mołłowa, ale po tym skutecznym rzucie warunki dyktowała drużyna gości. Trener Arkadiusz Rusin podkreślał przed spotkaniem z MKK, że chce dokładać kolejne elementy do dobrze funkcjonującej w meczu z Arką Gdynia defensywy z początku drugiej kwarty mógł być zadowolony. Od punktów Mołłowej żółto-czerwone przez 4,5 minuty nie pozwoliły rywalkom na poprawienie dorobku, a same zdobyły w tym okresie 14 punktów. Dzięki znakomitemu fragmentowi zarówno w ofensywie, jak i w defensywie w połowie 2. kwarty z wyniku 18:18 zrobiło się 32:18 dla brązowych medalistek Energa Basket Ligi Kobiet.
Szybka wymiana udanych akcji pomiędzy Laurą Iksteną a Cierrą Burdick nie wpłynęła na różnicę punktową pomiędzy obiema drużynami. Ta powiększyła się za sprawą celnego rzutu Marissy Kastanek, a po kilku posiadaniach zakończonych stratami i niecelnymi rzutami z obu stron urosła o kolejne dwa oczka po rzucie Taisii Udodenko i było 40:22. Na dwa skuteczne osobiste Omerbaśić trójką odpowiedziała Elina Dikeoulakou, ale Ślęzie nie udało się doprowadzić do 20-punktowej przewagi, ponieważ końcówka pierwszej połowy należała do gospodyń, a konkretnie Samry Omerbaśić.
Najpierw celny rzut zanotowała Ewa Bacik. W następnej akcji trafiła Agata Dobrowolska, lecz potem środkowa PGE MKK Siedlce w minutę sama zdobyła sześć punktów. Najpierw Omerbaśić stanęła na linii rzutów osobistych i po raz kolejny wykorzystała oba. Następnie trafiła z odejścia, a zakończyła to udaną próbą z półdystansu. Dzięki temu podopieczne Teodora Mołłowa schodziły na przerwę z 13 punktami straty.
Mocne zakończenie pierwszych 20 minut dało gospodyniom energię na równie mocny początek drugiej części spotkania. W dwie minuty siedlczanki zmniejszyły przewagę Ślęzy o kolejne pięć punktów. Trener Arkadiusz Rusin pomimo serii 7:2 w wykonaniu MKK nie poprosił o czas, a jego zawodniczki poradziły sobie ze słabym rozpoczęciem drugiej połowy i odzyskały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Dużo spokoju w poczynania żółto-czerwonych wprowadziła Sydney Colson. Rozgrywająca Ślęzy zdobyła sześć kolejnych punktów dla swojego zespołu, a po ostatniej udanej akcji Amerykanki znów przewaga wróciła na poziom 13 oczek - 53:40.
Wrocławianki po pięciu minutach trzeciej kwarty miały już na koncie pięć fauli, ale zespół z Siedlec nie był w stanie wykorzystać tej sytuacji żeby regularnie stawać na linii rzutów osobistych. Strata MKK malała tylko nieznacznie, a w końcówce tej części spotkania przyjezdne zadały decydujący cios, który praktycznie przesądził o wygranej zespołu z Wrocławia.
Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty Oksana Mołłowa trafiła na 48:61. Od tego momentu Ślęza w 70 sekund zdobyła 11 punktów. Z półdystansu nie pomyliła się Lea Miletić, a następnie z dystansu przymierzyły kolejno Agata Dobrowolska, Elina Dikeoulakou i Marissa Kastanek. Dzięki temu niesamowitemu zakończeniu tej części spotkania faworytki sobotniej konfrontacji objęły prowadzenie 72:48.
W ostatniej części meczu żółto-czerwone systematycznie powiększały swoją przewagę i jedyną niewiadomą było to, jak wysoko Ślęza pokona swoje przeciwniczki. Zgodnie z przedmeczową zapowiedzią trener Rusin w końcowych fragmentach spotkania zdjął z boiska zawodniczki z wyjściowego składu i pozwolił się wykazać rezerwowym. Te również nie zawiodły, a kropkę nad i postawiła Elina Dikeoulakou, na osiem sekund przed końcem zamieniając lay-up na ostatnie punkty w tym meczu.
Ostatecznie Ślęza zrobiła to, czego brakowało jej od początku roku - wygrała pewnie i przekonująco. Przewaga aż 37 punktów nad osłabionym kadrowo MKK Siedlce najlepiej oddaje kontrolę, jaką wrocławianki miały nad tym spotkaniem od połowy trzeciej kwarty. Ostatnie piętnaście minut Ślęza Wrocław wygrała 39:14.
MKK Siedlce - Ślęza Wrocław 57:94 (16:18, 16:27, 16:27, 9:22)
MKK Siedlce: Samra Omerbasic 22, Oksana Mołłowa 12, Laura Ikstena 11, Marta Urbaniak 6, Ewa Bacik 4, Samantha Lapszynski 2, Karolina Zieniewska 0, Magdalena Mołłow 0.
1KS Ślęza Wrocław: Cierra Burdick 17, Lea Miletic 15, Marissa Kastanek 14, Elina Dikeoulakou 13, Sydney Colson 12, Taisiia Udodenko 8, Agata Dobrowolska 7, Terezia Palenikova 6, Daria Marciniak 2, Karina Szybała 0.
Do wyrównania doprowadziła Cierra Burdick, która była dla Ślęzy tym, kim dla MKK była Omerbaśić. Koszykarki z Dolnego Śląska mogły oprzeć swoją ofensywę na amerykańskiej skrzydłowej, która trafiała z wysoką skutecznością. Wrocławianki wróciły na prowadzenie po trzypunktowym rzucie Lei Miletić (dopiero drugim w sezonie) i to właśnie duet wspomnianych skrzydłowych poprowadził Ślęzę do zwycięstwa w pierwszej kwarcie.
Po wznowieniu gry szybko na 18:18 trafiła Oksana Mołłowa, ale po tym skutecznym rzucie warunki dyktowała drużyna gości. Trener Arkadiusz Rusin podkreślał przed spotkaniem z MKK, że chce dokładać kolejne elementy do dobrze funkcjonującej w meczu z Arką Gdynia defensywy z początku drugiej kwarty mógł być zadowolony. Od punktów Mołłowej żółto-czerwone przez 4,5 minuty nie pozwoliły rywalkom na poprawienie dorobku, a same zdobyły w tym okresie 14 punktów. Dzięki znakomitemu fragmentowi zarówno w ofensywie, jak i w defensywie w połowie 2. kwarty z wyniku 18:18 zrobiło się 32:18 dla brązowych medalistek Energa Basket Ligi Kobiet.
Szybka wymiana udanych akcji pomiędzy Laurą Iksteną a Cierrą Burdick nie wpłynęła na różnicę punktową pomiędzy obiema drużynami. Ta powiększyła się za sprawą celnego rzutu Marissy Kastanek, a po kilku posiadaniach zakończonych stratami i niecelnymi rzutami z obu stron urosła o kolejne dwa oczka po rzucie Taisii Udodenko i było 40:22. Na dwa skuteczne osobiste Omerbaśić trójką odpowiedziała Elina Dikeoulakou, ale Ślęzie nie udało się doprowadzić do 20-punktowej przewagi, ponieważ końcówka pierwszej połowy należała do gospodyń, a konkretnie Samry Omerbaśić.
Najpierw celny rzut zanotowała Ewa Bacik. W następnej akcji trafiła Agata Dobrowolska, lecz potem środkowa PGE MKK Siedlce w minutę sama zdobyła sześć punktów. Najpierw Omerbaśić stanęła na linii rzutów osobistych i po raz kolejny wykorzystała oba. Następnie trafiła z odejścia, a zakończyła to udaną próbą z półdystansu. Dzięki temu podopieczne Teodora Mołłowa schodziły na przerwę z 13 punktami straty.
Mocne zakończenie pierwszych 20 minut dało gospodyniom energię na równie mocny początek drugiej części spotkania. W dwie minuty siedlczanki zmniejszyły przewagę Ślęzy o kolejne pięć punktów. Trener Arkadiusz Rusin pomimo serii 7:2 w wykonaniu MKK nie poprosił o czas, a jego zawodniczki poradziły sobie ze słabym rozpoczęciem drugiej połowy i odzyskały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Dużo spokoju w poczynania żółto-czerwonych wprowadziła Sydney Colson. Rozgrywająca Ślęzy zdobyła sześć kolejnych punktów dla swojego zespołu, a po ostatniej udanej akcji Amerykanki znów przewaga wróciła na poziom 13 oczek - 53:40.
Wrocławianki po pięciu minutach trzeciej kwarty miały już na koncie pięć fauli, ale zespół z Siedlec nie był w stanie wykorzystać tej sytuacji żeby regularnie stawać na linii rzutów osobistych. Strata MKK malała tylko nieznacznie, a w końcówce tej części spotkania przyjezdne zadały decydujący cios, który praktycznie przesądził o wygranej zespołu z Wrocławia.
Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty Oksana Mołłowa trafiła na 48:61. Od tego momentu Ślęza w 70 sekund zdobyła 11 punktów. Z półdystansu nie pomyliła się Lea Miletić, a następnie z dystansu przymierzyły kolejno Agata Dobrowolska, Elina Dikeoulakou i Marissa Kastanek. Dzięki temu niesamowitemu zakończeniu tej części spotkania faworytki sobotniej konfrontacji objęły prowadzenie 72:48.
W ostatniej części meczu żółto-czerwone systematycznie powiększały swoją przewagę i jedyną niewiadomą było to, jak wysoko Ślęza pokona swoje przeciwniczki. Zgodnie z przedmeczową zapowiedzią trener Rusin w końcowych fragmentach spotkania zdjął z boiska zawodniczki z wyjściowego składu i pozwolił się wykazać rezerwowym. Te również nie zawiodły, a kropkę nad i postawiła Elina Dikeoulakou, na osiem sekund przed końcem zamieniając lay-up na ostatnie punkty w tym meczu.
Ostatecznie Ślęza zrobiła to, czego brakowało jej od początku roku - wygrała pewnie i przekonująco. Przewaga aż 37 punktów nad osłabionym kadrowo MKK Siedlce najlepiej oddaje kontrolę, jaką wrocławianki miały nad tym spotkaniem od połowy trzeciej kwarty. Ostatnie piętnaście minut Ślęza Wrocław wygrała 39:14.
MKK Siedlce - Ślęza Wrocław 57:94 (16:18, 16:27, 16:27, 9:22)
MKK Siedlce: Samra Omerbasic 22, Oksana Mołłowa 12, Laura Ikstena 11, Marta Urbaniak 6, Ewa Bacik 4, Samantha Lapszynski 2, Karolina Zieniewska 0, Magdalena Mołłow 0.
1KS Ślęza Wrocław: Cierra Burdick 17, Lea Miletic 15, Marissa Kastanek 14, Elina Dikeoulakou 13, Sydney Colson 12, Taisiia Udodenko 8, Agata Dobrowolska 7, Terezia Palenikova 6, Daria Marciniak 2, Karina Szybała 0.
Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
Zobacz także