Porażki dolnośląskich szczypiornistów
Błędy w ofensywie i bramki tracone po kontrach, a w drugiej połowie słaba skuteczność w ataku. To krótkie podsumowanie występu Chrobrego w Płocku. Kiedy głogowianie mieli czas ustawić defensywę bronili jednak naprawdę nieźle.
Widzowie w Orlen Arenie na pierwszą bramkę musieli chwilę poczekać. Dopiero w 4. minucie z kontry trafił Daszek, chwilę później w podobnej sytuacji bramkę zdobył Mihic. Chrobry odpowiedział trafieniem Orpika, wyrównał Tylutki, który przejął piłkę w obronie i bez problemu pokonał Morawskiego. Głogowianie objęli nawet prowadzenie po rzucie Klingera. Później jednak seryjnie tracili bramki.
Drugie trzydzieści minut to wyrównana walka, ale brak skuteczności gości sprawił, że różnica między drużynami wynosiła osiem bramek.
Orlen Wisła Płock – Chrobry Głogów 29:21 (18:11)
Wisła: Borbely, Morawski, Wichary – Moya 1, Racotea 2, Obradović 1, Tarabochia, Zdrahala, de Toledo, Mlakar 2, Krajewski 1, Mihić 6, Daszek 5, Góralski 3, Piechowski 2, Sulić 6
Chrobry: Kapela, Stachera – Babicz 2, Klinger 4, Rydz 2, Tylutki 4, Warmijak, Bartczak 3, Bekisz, Biegaj 1, Czapla 1, Wawrzyniak 1, Orpik 3, Stelmasik
fot. zaglebie.lubin.pl
Po wygranej w Gdyni lubinianie chcieli pójść za ciosem i odnieść kolejne zwycięstwo z bezpośrednim rywalem w walce o ósemkę. Początek meczu był nerwowy w wykonaniu obu zespołów. Przez pierwsze minuty żadna z drużyn nie potrafiła otworzyć wyniku. Dopiero w 6.minucie meczu Przemysław Mrozowicz rzucił pierwszą bramkę. Kolejne fragmenty były bardzo zacięte i po 10 minutach gry na tablicy było 4:4. Obraz gry nie ulegał zmianie, a kibice zgromadzeni w hali RCS oglądali bardzo emocjonujący mecz. W 17.minucie nadal był remis, tym razem 6:6. Pierwszą karę w meczu otrzymał zawodnik Kalisza, jednak Miedziowi nie potrafili wykorzystać gry w przewadze i w 19.minucie to goście prowadzili 6:8. Dodatkowo karę 2 minut dostał Pawlaczyk za faul na Szperze. W 20.minucie meczu indywidualną akcją popisał się Roman Chychykało i lubinianie tracili do rywala jedną bramkę (7:8). Kalisz na swoje szczęście miał w zespole Marka Szperę , który już 5 razy znalazł drogę do siatki gospodarzy i Energa znowu prowadziła dwoma trafieniami (8:10). Podobny mecz rozgrywał po drugiej stronie Jakub Moryń, który również pięciokrotnie pokonał bramkarza Kalisza i na tablicy ponownie mieliśmy remis – 10:10. Do przerwy przyjezdni prowadzili minimalnie.
W drugiej połowie spodziewaliśmy się dalszych emocji. Tymczasem zaraz po zmianie stron goście zaczęli budować swoją przewagę. Energa grała skutecznie, a w bramce szalał Łukasz Zakreta. To głównie jego udane interwencje pozwoliły kaliszanom odskoczyć na kilka bramek. Miedziowi starali się jak mogli, jednak brakowało im skuteczności. Zawodnicy Zagłębia nie wykorzystywali dogodnych sytuacji, w tym rzutów karnych, gry w przewadze, czy sytuacji sam na sam. Dziesięć minut przed końcową syreną zespół z Kalisza prowadził różnicą pięciu trafień – 23:18. Podopieczni Patryka Liljestranda nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa i triumfowali w hali RCS. Ostatnią bramkę w meczu zdobył nowy zawodnik Miedziowych, Mikołaj Borowczyk, który w tym spotkaniu pokazał się z dobrej strony.
MKS Zagłębie Lubin – Energa MKS Kalisz 22:28 (11:12)
Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz – Borowczyk 2, Stankiewicz, Kużdeba, Mrozowicz 2, Pawlaczyk 1, Gębala 1, Szymyślik 1, Sroczyk 3, Pietruszko, Moryń 6, Jaszka 1, Dawydzik 3, Czyczykało 2.
Energa: Zakreta, Potocki – Adamski 4, Bożek, Czerwiński 1, Drej 6, Klopsteg, Kniazeu 2, Krytski 1, Kwiatkowski, Misiejuk 3, Pilitowski 2, Szpera 8, Wojdak .
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.