Wstrząs w kopalni "Rudna" w Polkowicach. Jeden górnik nie żyje
W umownej, dziesięciostopniowej skali górniczej obowiązującej w Zagłębiu Miedziowym to była "siódemka". Niekontrolowany wstrząs górotworu o godzinie dziesiątej spowodował, że kilkaset metrów pod ziemią na górników kopalni "Rudna" posypały się skały. W akcji ratunkowej brało udział sześć zastępów z JRGH w Sobinie.
- Samo dotarcie do pracownika czasem jest bardzo szybko, ale niestety bywały takie sytuacje, gdzie takie dotarcie ze względu na ekstremalne warunki trwało godziny, kilkanaście godzin lub liczyło się w dobach.
- No stres jest. Trzeba niestety oglądać się wokół siebie co się dzieje. Górotwór cały czas pracuje i w każdej chwili coś może się powtórzyć.
- Niestety, nie obyło się bez ofiar w ludziach - wyjaśnia Anna Osadczuk z Biura Prasowego KGHM "Polska Miedź".
- Poszkodowanych zostało... Na początku myśleliśmy, że cztery osoby. Ponieważ trzy osoby z pomocą ratowników wydostały się z rejonu przysypanego. Jedną osobę poszukiwaliśmy. Natomiast już na powierzchni lekarzowi zgłosiło obrażenia jeszcze kolejne trzy osoby. Zatem w tej chwili mamy siedmiu poszkodowanych. W tym niestety jedna ofiara śmiertelna.
Prezes KGHM-u ogłosił trzydniową żałobę we wszystkich oddziałach należących do koncernu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.