Ogromny pech Wojskowych. Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 0:2
Początek meczu mógł się podobać, bo obie drużyny starały się grać ofensywnie i nie bały się atakować. Jako pierwsza rywalom zagroziła Lechia, kluczową rolę odegrał Nalepa. Po rzucie rożnym piłka wyszła przed pole karne, wprost pod nogi obrońcy gości. Ten huknął od razu i trafił idealnie. Jakub Wrąbel był bez szans.
Od tego momentu obraz gry się zmienił. Lechia cofnęła się na własną połowę całym zespołem, nie grała już pressingiem i szukała szans na kolejne gole w kontratakach. Śląsk przeważał i mógł doprowadzić do remisu. Najbliższy pokonania Zlatana Alomerovica był Dorde Cotra. Lewy obrońca gospodarzy przymierzył z rzutu wolnego, ale piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę, odbiła się od linii bramkowej i wyszła w pole.
Parę minut później było 0:2. Drugiego gola przyjezdnym podarowali wrocławianie, którzy tak rozgrywali piłkę w obronie, że zaliczyli stratę. Lukas Haraslin obiegł Piotra Celebana i uderzył lekko obok Wrąbla. Piłka odbiła się od słupka i wtoczyła się do siatki.
Druga bramka nie zmieniła nic – Śląsk atakował, stwarzał sytuacje, a Lechia całym zespołem stała na swojej połowie. Szanse na kontaktowego gola mieli Robert Pich, Cotra, Damian Gąska i Wojciech Golla. Zarówno Gąska, jak i Golla byli bardzo bliscy szczęścia, lecz znowu Lechię ratowała poprzeczka.
Po zmianie stron przewaga gospodarzy nie była już tak duża, bo Lechia odważniej podeszła do przodu i nie stała już tylko na swojej połowie. Śląsk nadal był częściej przy piłce, ale nie dochodził już do takich sytuacji bramkowych, jak w pierwszej odsłonie.
Trener Tadeusz Pawłowski próbując ożywić poczynania swojego zespołu wpuścił na boisko Farshada Ahmadzadeha i Daniela Szczepana, dla którego był to debiut w ekstraklasie. Obu zmian wrocławianie dokonali w przerwie w grze spowodowanej przez kibiców, którzy zarzucili boisko serpentynami.
Po wznowieniu gry sytuacje na trzeciego gola miała Lechia, a podarował im ją Golla. Obrońca Śląska podał do Flavio Paixao, który wyszedł na sam na sam z Wrąblem. Portugalczyk biegł jednak tak wolno, że dał się dogonić Golli, który wygarnął mu piłkę spod nóg.
Śląsk miał jeszcze szanse powalczyć o korzystny wynik, ale najpierw strzał Piecha trafił, a jakże, w poprzeczkę, potem uderzenie Robaka obronił Alomerovic, a po próbie Szczepana po raz piąty i ostatni przyjezdnych uratowała poprzeczka. Później jeszcze kilka razy zakotłowało się w polu karnym gości i na tym emocje we Wrocławiu się zakończyły.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 0:2 (0:2)
Bramki: Michał Nalepa 15', Lukas Haraslin 25';
Żółte kartki: Igors Tarasovs, Daniel Szczepan - Michał Nalepa, Karol Fila, Rafał Wolski, Flavio Paixao;
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa);
Widzów: 6 860;
Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel – Łukasz Broź, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Djordje Cotra – Robert Pich, Igors Tarasovs (89. Mateusz Radecki), Maciej Pałaszewski (72. Farshad Ahmadzadeh), Damian Gąska – Arkadiusz Piech (69. Daniel Szczepan), Marcin Robak;
Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerovic – Karol Fila (79. Steven Vitoria), Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic - Rafał Wolski (82. Jakub Arak), Tomasz Makowski, Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Lukas Haraslin (90+1. Konrad Michalak) - Flavio Paixao.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.