Remis na zakończenie rundy zasadniczej we Wrocławiu
Mecz się rozpoczął i zaraz został przerwany, bo kibice obu zespołów na murawę wrzucili serpentyny. Kiedy służby porządkowe uprzątnęły płytę boiska, sytuacja się powtórzyła. Zegar boiskowy wskazywał piątą minutę, a w sumie piłkarze grali przez kilkadziesiąt sekund. Kiedy arbiter po raz kolejny nakazał wznowić grę, Piotr Celeban wrzucił z autu piłkę w pole karne Korony, a tam Igors Tarasovs wyskoczył najwyżej i debiutujący w ekstraklasie Matthias Hamrol nie bez trudu wybił piłkę nad poprzeczkę.
Nie był to jednak znak, że to Śląsk będzie panował na boisku. Z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga gości, którzy grali agresywniej, szybciej i dokładniej. Akcjom przyjezdnym brakowało jedynie wykończenia. Pierwszy raz poważniej sprawdzili Jakuba Słowika dopiero po dwóch kwadransach, kiedy z pola karnego sprytnie uderzył Nabil Aankour. Chwilę później szansę na gola miał Ivan Jukic.
Wrocławianie zostali zepchnięci do głębokiej obrony i mieli duże problemy z wyjściem z własnej połowy. Śląsk nie potrafił wymienić trzech, czterech podań. Ich gra ograniczała się do kopania piłki do przodu i czekania na rywala pod własnym polem karnym.
Kiedy wydawało się, że jeżeli ktoś strzeli gola w pierwszej połowie, będzie to Korona, gospodarze przeprowadzili składną akcje, po której w polu karnym znalazł się Sito Riera. Hiszpana próbował powstrzymać Akos Kecskes, ale tak niefortunnie, że powalił go na ziemię. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a karnego na gola zamienił Marcin Robak. Dla napastnika WKS było to już 14. trafienie w sezonie.
Po przerwie Śląsk oddalił grę od własnego pola karnego, ale nadal przy piłce utrzymywali się goście. I w końcu swoją przewagę udokumentowali golem. Po dośrodkowaniu z lewej strony piłka trafiła do zupełnie niepilnowanego Ivana Jukica, który z bliska strzałem głową trafił do siatki.
Z czasem przewaga gości zaczęła maleć i spotkanie się wyrównało. Było dużo walki, ale mało składnych akcji i sytuacji podbramkowych. Groźnie strzelał zza pola karnego Robak, kilka razy zakotłowało się w szesnastce Śląska i na tym koniec.
Ciekawie zrobiło się dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy Robak był faulowany tuż przed polem karnym. Cały zespół Korony ustawił się w murze, a piłkarze Śląska długo naradzali się, kto ma strzelać. Na uderzenie zdecydował się ostatecznie Robak, ale Mathias Hamrol nie dał się zaskoczyć. Chwilę później sędzia gwizdnął po raz ostatni.
Dzięki korzystnym wynikom innych spotkań wrocławianie zakończyli sezon zasadniczy na 11. miejscu i w grupie spadkowej cztery z siedmiu spotkań rozegrają na własnym stadionie.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Marcin Robak (45-karny) - Ivan Jukic (53-głową).
Śląsk Wrocław: Jakub Słowik – Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Igors Tarasovs, Mateusz Cholewiak - Arkadiusz Piech, Tim Rieder (78. Maciej Pałaszewski), Sito Riera, Sebastian Bergier (46. Robert Pich), Jakub Kosecki (65. Dragoljub Srnic) - Marcin Robak.
Korona Kielce: Matthias Hamrol – Bartosz Rymaniak, Akos Kecskes, Adnan Kovacevic, Michael Gardawski (77. Krystian Miś) – Ivan Jukic, Oliver Petrak, Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour, Marcin Cebula (58. Nika Kaczarawa) – Zlatko Janjic (71. Elia Soriano).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.