Wrocław: Proces niemieckiego policjanta. Miał się umawiać na seks z nieletnią
Informacja o mężczyźnie trafiła na jedną ze stron internetowych, w sieci tzw. wrocławskiego łowcy pedofilów. Ten przeprowadził z nim kilka rozmów, ale do spotkania ostatecznie nie doszło.
Później pod nieletnią podszywała się znajoma internetowego łowcy. Niemiec pojawił się w umówionym miejscu. Za jeden lub kilka stosunków seksualnych był gotów zapłacić.
Małoletnią okazała się dorosła kobieta, która współpracuje z tzw. łowcą pedofilów, Krzysztofem Dymkowskim. Dymkowski nie ma wątpliwości, że celem policjanta z Niemiec rzeczywiście było seksualne spotkanie z dzieckiem:
Inaczej do sprawy podchodzi obrona policjanta. Zdaniem mecenasa Bartosza Łucia, materiał dowodowy przedstawiony przez Dymkowskiego jest zmanipulowany i zostały z niego wycięte istotne szczegóły rozmowy. Jakie? Tego mecenas nie chce precyzować:
Mike S. nie przyznaje się do winy. Jego zdaniem w sprawę jest zamieszana jego była żona. Oskarżony twierdzi, że od początku nie wierzył, że koresponduje z 13-latką i jak dodaje, ostatecznie zrezygnował ze spotkania.
W sądzie mężczyzna tłumaczył, że ma problemy ze wzrokiem, i podczas korespondencji cyfrę "3" odczytał jako "8" i myślał, że osoba, z którą rozmawia ma 18 lat:
Oskarżony mówił, że osoba małoletnia według jego doświadczenia nie posługuje się takim językiem, jakiego używała osoba na internetowym czacie. Miał go o tym upewnić także głos kobiety, który usłyszał podczas rozmowy telefonicznej. Mimo podejrzeń, że ktoś w internecie podszywa się pod inną osobę, postanowił kontynuować rozmowę. Dziś swoje zachowanie ocenił jako głupie i naiwne.
Za obcowanie płciowe z dzieckiem grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Za internetowy "grooming", czyli uwodzenie w sieci osób do lat 15, można trafić za kratki nawet na 3 lata.
Mike S. nadal pracuje w policji w Niemczech.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.