Wrocław: Organizacje pozarządowe w obronie domu socjalnego dla mężczyzn
Przypomnijmy, w ośrodku, którym opiekuje się Stowarzyszenie Pomocy „Ludzie Ludziom” będzie rotacyjnie mieszkało około 25 osób. Większość z nich to bezdomni, którzy starają się wyjść na życiową prostą. Niektórzy są po wyrokach. I mimo że tylko część z nich to osoby po wyrokach, to emocje wśród mieszkańców osiedla są duże:
- Absolutnie, absolutnie - mówi jeden z naszych rozmówców.
- Domy społeczne dla mężczyzn skupiają ludzi, którzy niekoniecznie mają dobre intencje. Tutaj nikt nie jest w stanie dziecka przypilnować ani dziecka, ani tej drugiej osoby dorosłej - tłumaczy inny z mieszkańców.
Wrocławska Rada Działalności Pożytku Publicznego zaapelowała do mieszkańców o dialog. Organizacja zapewniła, że "nie ma żadnych przesłanek dla zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców osiedla Karłowice - Różanka". W mieście - jak czytamy w dokumencie - działa 13 placówek wsparcia dla osób z bezdomnością i nigdy nie były one przyczyną żadnej tragedii.
"Obawiamy się, że jedynym skutkiem tej nagonki będzie zbudowanie podziałów i nieufności między mieszkańcami Wrocławia" - podkreślają członkowie organizacji.
Erazm Humienny, prezes działającego od ponad 20 lat Stowarzyszenia Pomocy „Ludzie Ludziom”, już wcześniej uspokajał – Zdecydowana większość potrzebujących to bezdomni, a osoby po wyrokach odbywały niskie kary za drobne przestępstwa. I wszyscy walczą o to aby wrócić do społeczeństwa, podejmują pracę, tak szybko jak to możliwe opuszczają ośrodek i idą na swoje - zapewniał.
- Drodzy państwo, nie obawiajcie się. Wiemy co robimy. Te osoby, które do nas trafiają, oczekują oazy, przystanku, spokoju. Po prostu oczekują od nas wsparcia, pomocy i zrozumienia - dodawał.
To jednak nie uspokaja mieszkańców Różanki:
- Nie widzę przeszkód, żeby ci ludzie nie mogli próbować żyć tutaj. Jednak nie dziwię się też tym osobom, które się obawiają - mówi jednak z mieszkanek.
- Taki ośrodek nie powinien być blisko szkoły - tłumaczy inny mieszkaniec.
Przedstawiciele rady osiedla i dyrekcja pobliskiej szkoły podstawowej nie komentują nowej sytuacji. Erazm Humienny stara się jednak studzić emocje. - Nie ma powodów do obaw - zapewnia prezes stowarzyszenia:
- Pracuję od 30 lat z osobami, które są poza nawiasem tego społeczeństwa. Nie zdarzyło nam się żebyśmy odpuścili jakiś temat. Jeżeli te osoby zostawili same sobie, to nie będziemy wiedzieć, kto mieszka na naszej klatce schodowej. To jest niebezpieczna sytuacja - tłumaczy Erazm Humienny.
Mieszkańców uspokaja także Anna Józefiak-Materna, dyrektor wrocławskiego MOPS-u. A o stowarzyszeniu, które go prowadzi ma jak najlepsze zdanie:
- Przez wszystkie lata funkcjonowania ośrodka nigdy nie było problemów w jego otoczeniu. Pracownicy są doświadczeni i kompetentni. Tam większość mężczyzn nie przebywa więcej niż kilka miesięcy, może kilka tygodni. Pracownicy ośrodka potrafią znaleźć tym ludziom pracę, pomóc znaleźć, bądź wynająć mieszkanie. Naprawdę udzielają skutecznej pomocy - mówi Anna Józefiak-Materna.
W ośrodku, który przez ponad 20 lat działał przy ulicy Reymonta, do tej pory nie dochodziło do poważniejszych incydentów. W tym czasie stowarzyszenie pomogło ponad 1500 potrzebującym.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.