PGE Turów podejmie Miasto Szkła
Koszykarze PGE Turowa rozgromili AZS Koszalin, po meczu pełnym dramaturgii wygrali z Asseco, a teraz powalczą o kolejny triumf z Miastem Szkła Krosno. - Mają potencjał, nie można ich zlekceważyć - przestrzega Jakub Patoka.
Paradoksalnie sytuacja PGE Turowa i Miasta Szkła jest bardzo podobna. W obu zespołach doszło ostatnio do przetasowań kadrowych. Z zespołu z Krosna odeszli trener Michał Baran, a także zawodnicy Devante Wallace i Seid Hajrić. Dlaczego paradoksalnie? Bo zgorzelczanie, w przeciwieństwie do krośnian, zdążyli już pozbierać się po zmianach i wygrać dwa ostatnie ligowe starcia.
Miasto Szkła, z bilansem 3-7 zajmuje dopiero 13. miejsce w tabeli. Po raz ostatni podopieczni trenera Kamila Piechuckiego triumfowali ponad miesiąc temu, pokonując wówczas na wyjeździe Polpharmę Starogard Gdański 72:64.
- Myślę, że Miasto Szkła, to podobny zespół do AZS-u Koszalina. Nie jest to drużyna z wyższej półki, ale i tak trzeba na nich uważać, bo takie zespoły potrafią zaskakiwać. Wiem coś o tym z poprzedniego sezonu, gdy grałem w Siarce Tarnobrzeg - mówi Jakub Patoka, zawodnik PGE Turowa Zgorzelec.
A na kim czarno-zieloni muszą skupić się najbardziej? Liderem drużyny z Podkarpacia jest JayVaughn Pinkston, który notuje na swoim koncie średni 17,7 pkt. i 5,3 zbiórki. Niebezpieczni mogą być także Jakov Mustapić i Anton Gaddefors.
- Nie można ich zlekceważyć, bo ten zespół ma potencjał i pokazał już na własnym parkiecie, że jest mocny. Jak ”siądzie” im trójka, to może być naprawdę różnie - przestrzega Patoka.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.