Muzyczne Archiwum RWK: Frank Zappa and The Mothers of Invention „One Size Fits All”
Frank Zappa. Pytany jaki zawód wykonuje, niezawodnie odpowiadał: „Jestem kompozytorem”. W końcu zasłuchany był w twórczość Varèsa i Strawińskiego, współpracował z Boulezem czy Mehtą. Zanim dane mu było dyrygować słynnym frankfurckim Ensemble Modern (wykonującym jego autorski program orkiestrowy!), przeszedł drogę o której w 1973 r. powiedział takie słowa: „(…) Nie próbowałem pisać niczego rockowego do 21 roku życia (…) Pisywałem wyłącznie muzykę kameralną bądź orkiestrową i nigdy nie zdarzyło mi się by ktokolwiek ją zagrał. Stwierdziłem, że jedyny sposób by moja muzyka była grana, to założyć własny zespół i dla niego komponować”.
Wspomniany wcześniej rok 1975 był dla Zappy czasem szczególnym. Wydany kilka miesięcy wcześniej „Apostrophe (')” zyskał status najlepiej sprzedającej się płyty Artysty w Stanach, a na horyzoncie majaczyła już zwalista sylwetka Kapitana Bycze Serce, powracającego w szeregi zespołu Zappy.
Ostatnie wcielenie wspomnianego Mothers of Invention nagrało płytę z pozoru świadczącą o tym, że Zappa definitywnie zamyka epokę wcześniejszych eksperymentów brzmieniowych, celując w konwencjonalną muzykę rockową. A jednak po dziś w zgodnej opinii fanów, krytyków, muzyków z nim grających i samego Zappy, „One Size Fits All” jest jedną z jego najlepszych płyt.
Dlaczego? Zanim odpowiedzi na to pytanie udzieli grający w zespole Zappy, Bobby Martin (1981-1988), posłuchamy tej muzyki, sprawdzając przy okazji wpływ systemu penitencjarnego oraz pewnej bawarskiej niańki na twórczość Franka Zappy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.