Magiczny świat w obiektywie Kazimierza Laskowicza [UNIKALNE ZDJĘCIA]
- Ja powtarzam Kaziowi od lat, to niebezpiecznie tak łazić po stawach, jak ty łazisz. Trzeba się lepiej ubrać, nie zagłębiać tak mocno. No i nie siedzieć tam aż tak długo. A on, od lat, zanim jeszcze wstanie słońce, zanim obudzą się lub zasną jakiekolwiek zwierzęta, już jest w lesie. Już idzie w krzaki, już wchodzi w szuwary. Ale nikt nie robi takich zdjęć jak on - opowiada jeden z przyjaciół Kazimierza Laskowicza, fotografa przyrody z Milicza.
Jest członkiem Związku Polskich Fotografów Przyrody. - W Miliczu mieszkałem do matury w 1974 roku. Pierwszą wystawę rzadkiego ptaka bąk na gnieździe zrobiłem jako uczeń LO w 1973 roku. To dzięki uprzejmości pana Profesora Józefa Witkowskiego, ówczesnego doktora i szefa stacji ornitologicznej UW w Stawnie - mówi fotograf.
SŁUCHAJ TAKŻE:
GODZINA Z REPORTAŻEM: Cztery Głosy Stawów
- Po studiach osiadłem w Łodzi, ale na Stawy Milickie powróciłem prawie 20 lat temu. Dzielę rowerowo-fotograficzną pasję do tej mojej małej ojczyzny z moją żoną Idalią. Mieszkamy na 2 domy: we Wrocławiu i w Czatkowicach - dodaje Kazimierz Laskowicz.
A co z tej pasji wynika? Zobaczcie sami.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.