Rozmowa Dnia Radia Wrocław: Kazimierz Kimso, Solidarność

| Utworzono: 2017-10-26 09:43 | Zmodyfikowano: 2017-10-26 09:43
Rozmowa Dnia Radia Wrocław: Kazimierz Kimso, Solidarność - fot. Andrzej Owczarek
fot. Andrzej Owczarek

Kazimierz Kimso, szef dolnośląskiej Solidarności tłumaczy, że nie ma mowy by związek ustąpił. I nie chodzi tu o lepsze pieniądze dla pracujących w niedziele.

Wicepremier Mateusz Morawiecki na antenie Radia Wrocław tłumaczył, że dwie wolne niedziele to dobry kompromis, bo poprawia jakość życia pracowników, jednocześnie nie wpływa negatywnie na handel. Jeszcze dzisiaj projektem ustawy o wolnych niedzielach ma zająć się sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny.

Innym tematem rozmowy Dnia Radia Wrocław Była służba zdrowia. We Wrocławiu trwa głodowy protest medyków, wczoraj ulicami przeszła manifestacja poparcia dla lekarzy, który domagają zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, skrócenie kolejek, czy podniesienia płac pracowników służby zdrowia.

Szef dolnośląskiej Solidarności nie odwiedził jednak protestujących. Zdaniem Kazimierza Kimso jedynym miejscem właściwym do szukania kompromisu jest Rada Dialogu Społecznego.

Rada Dialogu Społecznego planuje specjalne posiedzenie ws. sytuacji w służbie zdrowia na 30 października. Ma w nim wziąć udział prezydent Andrzej Duda.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

Czy jako szef dolnośląskiej Solidarności odwiedził Pan już protestujących we Wrocławiu lekarzy?

Nie

Dlaczego?

Bo byłem poza Wrocławiem.

Nie widać szans na porozumienie. Czy to nie moment, by największy w kraju związek zawodowy wyłączył się?

Wypowiedzieliśmy się z tej sprawie w sposób jednoznaczny. Miejscem właściwym do prowadzenia dialogu jest Rada Dialogu - o to walczyliśmy. Z trudem było to tworzone. Prowadzenie dialogu poza Radą jest niewłaściwie. Dzisiaj jest taka grupa, jutro taka, pojutrze jeszcze jakaś inna.

Jakie pan widzi rozwiązanie tej sytuacji?

Dialog w Radzie Dialogu. To bardzo poważny problem, trzeba rozmawiać w sposób generalny, ze wszystkimi partnerami, którzy w służbie zdrowia funkcjonują - by znaleźć rozwiązania, które na ten moment są możliwe. Ważne, by jeden protest nie wyzwalał kolejnych.

Zapytam Pana jako eksperta od rynku pracy. Czy 2200 zł na rękę dla lekarza rezydenta, który jest w trakcie specjalizacji, to dużo czy mało?

To nie jest dużo, ale zestawię to z 2600 zł - tyle dostaje na rękę nauczyciel dyplomowany, który przepracował 30 lat. Jedno i drugie wynagrodzenie nie jest wynagrodzeniem godziwym.

Rezydenci stawiają sprawę jasno - mają postulaty, z których nie chcą zrezygnować. Premier Beata Szydło mówi - będziemy rozmawiać, gdy skończycie protest i głodówkę. Nie widać rozwiązania sporu.

Dlatego mówię o Radzie Dialogu. To odpowiednie miejsce i odpowiednia instytucja - właśnie do tego stworzona. To nie znaczy, że Rada Dialogu ma przejąć obowiązki prowadzenia negocjacji, ale w tym miejscu te rozmowy powinny się odbywać.

Czy ten dialog jest w ogóle możliwy? Zacytuję marszałka senatu Stanisława Karczewskiego, lekarza, który na temat szukania kompromisu mówi: "Myślenie o pieniądzach nie jest najważniejsze w życiu".

Może z perspektywy całego życia, albo drugiej części życia - marszałek ma więcej lat niż 30, być może doszedł do takich wniosków, ale niech da szansę, by do takich samych doszli ci młodzi ludzie.

Pan nie jest zaskoczony eskalacją? To nie jest problem tego rządu, to problem, z którym żaden rząd nie chce, albo nie umie sobie poradzić.

To prawda. Nakłady na służbę zdrowia, gdy była reformowana przez AWS, były na poziomie 11 procent - mówię o podatkowaniu naszym. Wtedy pan premier Balcerowicz spowodował, że pieniędzy było 9. Cały czas jest deficyt i niedosyt środków finansowych na to, by służba zdrowia właściwie funkcjonowała. Nie było też determinacji ze strony żadnego rządu, by uszczelnić system, by pieniądze nie wyciekały między palcami. Co jakiś czas słyszymy, że prywatna klinika ma kilkaset mln zł zysku - gdzie wiadomo, że tego typu instytucje wyższej użyteczności, powinny funkcjonować w granicy zera. Jeżeli jest kilkaset mln zł rocznie wyprowadzanych to tak nie powinno być - chyba, że to całkowicie nie związana z NFZ klinika - wtedy wszystko jest w porządku.

Zmieńmy temat - dzisiaj projektem ustawy o  wolnych niedzielach zajmie się sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny. Wiceminister Mateusz Morawiecki w tym studiu mówił kilka tygodni temu, że dwie niedziele to dobry kompromis. Solidarność odpowiada, że to nie kompromis, tylko kompromitacja.

Jeżeli mówi się - pan wicepremier też to przyznawał - że wprowadzenie wszystkich wolnych niedziel z ograniczonym handlem z punktu widzenia gospodarczego nie ma żadnego wpływu, nie widzimy powodu, dla którego dla pewnej wygody czy chciejstwa, ponad 2 mln zatrudnionych kobiet miałoby być w niedzielę poza domami.

Solidarność nie ustąpi?

Takie podjęliśmy stanowisko na komisji krajowej i będziemy na pewno zabiegać o to, by niedziele były wszystkie wole.

Janusz Śniadek, poseł PiS, a wcześniej szef Solidarności mówi o trzech wolnych niedzielach.

Różne pojawiają się propozycje. My przyjęliśmy stanowisko.

A inne pomysły? OPZZ mówi - nie zakazujemy handlu, dajmy większe pensje - 250 proc. dniówki w niedziele.

Większe pensje powinny oczywiście być - od poniedziałku do soboty. A w niedziele dzieci z rodzicami a rodzice z dziećmi powinni spędzać czas. Jesteśmy narodem, który pracuje najwięcej na świecie - jeżeli chodzi o zewidencjonowany czas. Jesteśmy narodem, który bardzo dużo za to płaci - to udowodnione, że praca w ponadnormatywnym czasie jest jednym z istotniejszych czynników powodujących zachorowanie na nowotwór. Ekonomia zmusza nas, byśmy tak dużo pracowali, a to skraca nam życie.

Może to powinno wynikać z kodeksu pracy, a nie oddzielnej ustawy?

Zgodzę się. To kwestia zliberalizowania przepisów kodeksu pracy, która nastąpiła kilka lat temu - liberalne podejście, gdzie jest twierdzone, że jeżeli jest praca na zmiany, to można potraktować to jako ruch ciągły, w związku z tym w niedzielę można pracować. Często przez to ludzie pracują siedem dni w tygodniu, bo przepis jest nadużywany.

Premier Beata Szydło zapowiedziała rekonstrukcję rządu. Według Pana którzy ministrowie są do zmiany?

Według mnie najtrudniejsza sytuacja jest w służbie zdrowia - nie dlatego, że mamy protest. Jest kwestia minimalnej pracy, która jest skandaliczna. Mówię o pracownikach niemedycznych - salowych, laborantach. Przyrost wynagrodzenia jest żenująco niski. Gdy nie uszczelnimy systemu, to jakiekolwiek pieniądze przeznaczymy, to one wyciekną i wcale nie poprawią sytuacji - ani lekarz, ani pacjentów.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.