Nagroda Publiczności dla wrocławskiego "Loving Vincent" na Festiwalu w Annecy
4 lata pracy, 115 malarzy, 6,5 tysiąca tubek farb, 62 tysiące obrazów i 88 minut filmu, jakiego świat nie widział. Tak w liczbowym skrócie wyglądała praca przy "Loving Vincent" - niezwykłej biografii Vincenta Van Gogha.
Najpierw nakręcono sceny z udziałem aktorów, później na płótnie były wyświetlane pojedyncze kadry, a malarze odmalowywali je klatka po klatce, by stworzyć ujęcie. Projekt realizowano w Centrum Technologii Audiowizualnych. W sumie powstało ponad 62 tysiące takich obrazów, które po montażu tworzą 88 minutowy film.
Ten niezwykły film miał niezwykłą inspirację. Twórcy przyjrzeli się korespondencji artysty. W jednym z ostatnich listów do brata napisał: "więc tak naprawdę mogą mówić za nas tylko obrazy". No i obrazy przemówiły. - Ta historia to historia tajemniczej śmierci Vincenta van Gogha. W tym dniu wyszedł z farbami, sztalugami, by malować. Wrócił bez ekwipunku, z raną postrzałową. Mówi się, że to było samobójstwo, ale nigdy nie odnaleziono ani farb, ani sztalug, ani broni. Do dziś nie rozwikłano tej zagadki. To właściwie film dla wszystkich, film robi ogromne wrażenie, i jest wyjątkowy. Do dziś licencję na niego kupiło już 113 krajów - jest tak unikatowy. To coś, co trudno sobie wyobrazić. Vincent jest marką samą w sobie, to postać wyjątkowa. Co miesiąc jego nazwisko jest 3 mln razy wyszukiwane w googlach. O artyście powstało 27 piosenek, filmy - m.in. Altmana - opowiadał na naszej antenie Robert Banasiak.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.