Uczeń przeprosił za głupi żart w obozie Gross-Rosen
Była wina, jest prośba o wybaczenie. Kilkanaście dni temu na terenie byłego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen przed szubienicą wykonywał gesty symulujące załatwianie potrzeb fizjologicznych. Dziś szesnastoletni uczeń z Legnicy znów pojawił się w miejscu, gdzie w czasie wojny Niemcy zamordowali
40 tysięcy osób. Tym razem nie była to szkolna wycieczka. Chłopak przyjechał sam, by spotkać się z dyrektorem muzeum.
- Chciałem przeprosić pana dyrektora przede wszystkim i wszystkich za przejaw mojej głupoty. Jeszcze raz wszystkich przepraszam. - Ja w swoim imieniu ci wybaczam, natomiast jakie będzie zdanie ludzi, którzy czują się obrażeni, to już jest ich sprawa.
Nastolatek sam wszedł na teren dawnego obozu. W milczeniu zapalił znicze i modlił się przed szubienicą, a następnie przed ścianą śmierci. Po wyjściu zaapelował do swoich rówieśników o by wyciągnęli wnioski z błędu jaki popełnił.
- Trzeba podchodzić do tych spraw poważnie i nie robić takich głupot. Nie da się jednak tego inaczej określić. Nie ze względu na konsekwencje, tylko dlatego, że tutaj się to wszystko działo. Ja to sam zrozumiałem po fakcie. Możecie uczyć się na cudzych błędach, a nie swoich - jak najbardziej to polecam.
Sprawą jako pierwsi zainteresowali się nauczyciele, którzy natknęli się w Internecie na zdjęcia z wycieczki do Gross-Rosen. Na jednym z ujęć szesnastolatek udawał, że załatwia potrzebę fizjologiczną oparty o szubienicę.
Za takie zachowanie musiał stanąć przed szkolną komisją wychowawczą, został ukarany naganą dyrektora i ma obniżone zachowanie. Dyrektor Muzeum w Rogoźnicy ma nadzieję, że z tej lekcji wyciągną wnioski nie tylko uczniowie legnickiego ogólniaka.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.