Wiszące tory w Jerzmanicach-Zdroju wkrótce mają zniknąć [FOTO, WIDEO]
Wiszące tory w okolicach Jerzmanic-Zdroju, w przeciwieństwie do wiszących ogrodów, nie były co prawda jednym z największych cudów świata, ale stanowią nie lada atrakcję turystyczną. Ostatni pociąg przejechał tędy dokładnie ćwierć wieku temu. Pięć lat później w czasie powodzi pobliska rzeka podmyła nasyp, ziemia się osunęła i tory z podkładami do dziś wiszą w powietrzu. Tak jerzmanicki nasyp stał się mekką fotografów. Sami zobaczcie:
Oto zdjęcia, które użyczył portalowi Radia Wrocław Przemysław Woźnica, autor strony o turystyce niekonwencjonalnej (nickt.pl).
Na nickt.pl możemy zasięgnąć także informacji dotyczących wiszących torów. Oto mały fragment, po więcej odsyłamy do źródła:
"Wiszące tory znajdują się w miejscowości Jerzmanice-Zdrój na Pogórzu Kaczawskim, pomiędzy stacjami Jerzmanice-Zdrój i Pielgrzymka na szlaku kolejowym 284 łączące Złotoryję i Lwówek Śląski.
- Odcinek oddano do użytku 15 maja 1896 r.
- Połączenia pasażerskie zawieszono 10 października 1991 r.
- Połączenia towarowe zawieszono w 1992 roku. Było to jednoznaczne z zamknięciem odcinka Jerzmanice – Lwówek."
Przemysław Woźnica przywołuje na swojej stronie internetowej także film z 2009 roku. Autorem nagrania jest wortan111:
W najbliższym rozdaniu środków z Unii Europejskiej Polska ma zagwarantowane 67 mld zł na modernizacje kolejowe. Spółki pasażerskie zainteresowały się dużymi projektami, a samorządowcy łączą swoje siły, by walczyć o reaktywację dawnych tras. Jednym z takich torowisk jest właśnie szlak między Legnicą a Jelenią Górą. Tam miałoby wrócić stałe połączenie.
Okazuje się, że wiszące tory były także we Włoszech. Akcję wyburzania wiszących torów przeprowadzono już w Caltagirone na Sycylii. Zobaczcie spektakularny film, który przesłał nam Rafał Chrzan:
|
Wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci miast i gmin między Legnicą a Jelenią Górą, chcą tę trasę odremontować. Wstępnie koszty oszacowali na 130 - 180 milionów złotych. Pomoc w pozyskaniu z Unii Europejskiej nawet 100 mln zł już zadeklarował urząd marszałkowski.
- Liczy się prędkość pokonania 80-kilometrowego dystansu - podkreśla burmistrz Złotoryi, Robert Pawłowski. - Ze stacji Złotoryja do stacji Legnica przejeżdżamy w 22 minuty. Ze stacji Złotoryja do stacji Lwówek Śląski w 27 minut, a ze Lwówka Śląskiego do Jeleniej Góry w 36 minut. Wtedy to ma sens.
W okolicach Jerzmanic-Zdroju, gdzie od kilkunastu lat szyny z podkładami wiszą nad ziemią, trzeba będzie wybudować specjalne ściany w miejscu wypłukanego przez rzekę nasypu. No i wtedy też może się okazać, że zdjęć i filmów już nie będzie można zrobić. Wiszące tory zostaną osadzone na specjalnej konstrukcji. Wszystko wróci do normy.
Na razie tory utrzymują się między nasypami tylko ze względy na sprężystość szyn. Oczywiście nie wolno na nie wchodzić, bo w każdej chwili owa sprężystość może okazać się zawodna.
Zobaczcie też koniecznie fotografie, które użyczyła nam Izabela Kamińska. To samo miejsce, ta sama magia, choć trochę inne kadry. Poza tym, jeśli zwrócicie uwagę, widać tu jeszcze tłuczeń, czyli te małe kamyczki:
- To nie ma być sentymentalna turystyka kolejowa, ale tworzenie bardzo ważnej i nowoczesnej magistrali - tak komentuje plany samorządowców Piotr Rachwalski, prezes Kolei Dolnośląskich. Szef kolejowej spółki jest przekonany, że szybkie połączenia będą na tyle atrakcyjne, iż wielu podróżnych zdecyduje się zostawić auta na przydomowych parkingach:
- Jeśli zapewnimy rozkład jazdy i umożliwimy dojazdy do szkół i do pracy - zarówno do Jeleniej Góry i Legnicy, które są od zawsze lokalnymi centrami regionalnymi w skali województwa, ale również do Złotoryi i do Lwówka, jako tych następnych dużych miast po drodze - to z całą pewnością linia ta zdobędzie swoich pasażerów.
Z jednej strony to wspaniałe informacje. Z drugiej... trochę szkoda będzie torów do Hogwartu.
Posłuchajcie też pełnej relacji Radia Wrocław:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.