Siedem koni odebranych właścicielowi
Mieszkańcy wsi od kilku miesięcy informowali, że zwierzęta są tam przetrzymywane w warunkach urągających wszelkim normom. Wolontariusze ze Stowarzyszenia "Centaurus" zgłosili dziś sprawę policjantom o szokującym odkryciu.
Chodzi o dość dużą hodowlę, bo około 150 zwierząt. Zdjęcia jakie wolontariusze przedstawili w komendzie policji szokują. Nie tylko widać na nich wychudzone brudne konie, a także ich szczątki gnijące na okolicznych pastwiskach.Dlatego do gospodarstwa należącego do mieszkańca Sieroszowic weszli policjanci, prokuratorzy, weterynarze i członkowie eko-straży. Ci ostatni przyjechali samochodami umożliwiającymi transport koni. Jeśli zajdzie taka potrzeba, zwierzęta które potrzebują natychmiastowej pomocy jeszcze dziś zostaną przewiezione do ośrodka w Szczedrzykowicach lub innych stadnin poza Dolnym Śląskiem.
Właściciel gospodarstwa Hipolit Jackiewicz przyznał w rozmowie z naszym reporterem, że konie trzyma ze względu na otrzymywane dotacje:
- W większości są to rasy zachowawcze koni. Dostaję na nie dopłaty dodatkowe i to jest źródło finansowania zabudowań i tego wszystkiego.
- Gdyby nie konie, nie byłoby dofinansowania i gospodarstwo w takim kształcie nie mogłoby funkcjonować?
- Nie, nie mogłoby. Zbankrutowałoby bez koni. Lekarz weterynarii, Anna Biazik obejrzała konie z części gospodarczej stadniny: Jeden koń jest bardzo chudy i zostanie odebrany. Jedzenie jest kiepskiej jakości, siano jest zapleśniałe. Stoją na padoku bez żadnego zabezpieczenia przed deszczem. Padoki otoczone są drutem kolczastym, co stwarza niebezpieczeństwo zranienia zwierząt. Na jednym padoku stoją niezabezpieczone maszyny.
Zdaniem wolontariuszy o wiele gorzej przedstawia się stan koni żyjącym od miesięcy na wolnym wybiegu za wsią. Właściciel hodowli przyznaje, że ponad dwieście koni trzyma głównie dla dopłat jakie otrzymuje z Unii Europejskiej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.