Nowy prezes Śląska Wrocław: "Mam zagwarantowany budżet" [WIDEO]
Czy nowy szef podniesie klub z dna tabeli? Oficjalna prezentacja Michała Bobowca w roli prezesa Śląska Wrocław odbędzie się w piątek, ale na antenie Radia Wrocław był gościem już dziś. Zapytaliśmy go m.in. o to, jaki jest jego pomysł na klub, czy znajdą się pieniądze na nowe kontrakty dla piłkarzy i czemu zdecydował się objąć stanowisko, które raczej przypomina rolę sapera niż managera sportowego.
POSŁUCHAJCIE:
Michał Bobowiec ostatnio był członkiem zarządu spółki Wrocław 2012 – zarządzającej Stadionem Miejskim. - Miejski stadion był budowany z myślą o wydarzeniach sportowych, przede wszystkim piłkarskich. Sport wzbudza piękne emocje, a one przyciągają na stadiony kibiców i właśnie dlatego zależy nam na bliższej współpracy klubu ze Stadionem Wrocław i stąd nasza decyzja o powołaniu Michała Bobowca na prezesa Śląska - powiedział Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia i przewodniczący Rady Nadzorczej WKS Śląsk Wrocław S.A.
Michał Bobowiec w przeszłości pełnił także funkcję wiceprezesa w komitecie organizacyjnym The World Games 2017. - Jestem wrocławianinem i chciałbym, żeby Śląsk był klubem wszystkich mieszkańców. Mieszkałem przy Alei Pracy, piechotą z tatą chodziłem na stadion przy Oporowskiej. Zawsze byłem kibicem WKS-u, teraz jestem dumny, że mogę dla niego pracować. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby przywrócić dobrą atmosferę wokół klubu – powiedział Michał Bobowiec. W Śląsku zastąpił Krzysztofa Hołuba, którego obecność na tym stanowisku była od początku rozwiązaniem tymczasowym. Hołub pracował w klubie od końca listopada ubiegłego roku. Jego umowa obowiązywała do końca marca, a pracę we wrocławskim zespole łączył z obowiązkami prezesa wrocławskiego aquaparku.
Po co to Panu? Klub gra słabo, kibiców niewielu, kasa świeci pustkami.
Śląsk to najlepszy klub w Polsce, warto dla niego pracować. Urodziłem się dosłownie kilkaset metrów od Oporowskiej, chodziłem tam od 6. roku życia i jestem związany z tym miejscem. Wierzę, że Śląsk się utrzyma w ekstraklasie i będzie grał dużo lepiej niż w tym sezonie. Ważne, by zrobić dobrą atmosferę wokół klubu. Ostatnio nie jest najlepsza.
Poprzedni prezes podnosił już ten temat, ale - sądząc po frekwencji - niewiele udało się w tym temacie zrobić. Jaki jest Pana pomysł?
Na każdym meczu widać gości spoza Wrocławia - śmiało można powiedzieć, że Śląsk Wrocław jest klubem Dolnego Śląska, w regionie jest wiele osób, które chcą oglądać naszych piłkarzy. Jeżeli pojawią się emocje, stadion zapełni się widzami. Przykłady meczów, kiedy wszystkie bilety się sprzedały, są. W 2013 roku, gdy grała Sevilla, rozeszło się 42 tys. wejściówek.
No tak, ale kibice przyszli zobaczyć Hiszpanów, a nie Śląsk.
Trzeba podnieść sposób gry, spowodować, by Śląsk wygrywał. Ważna jest też dobra atmosfera - tak, by każdy mieszkaniec Wrocławia i Dolnego Śląska czuł się związany z klubem i chciał przychodzić. Piłka nożna to piękny sport, na całym świecie ludzie przy nim odpoczywają.
O ile jest dobry klimat. Na razie tego nie widać i nad tym, jak rozumiem, będziecie pracować. Drugi cel to sprzedaż klubu, czy coś się w tym względzie zmieniło?
Właściciele klubu chcą go sprzedać, ale wszystkie działania, które robimy - związane z podniesieniem jakości gry, z podniesieniem jakości sportowej, ze zbudowaniem dobrej atmosfery, nie mają specjalnie związku z wolą sprzedaży. Czy się klub uda sprzedać, czy nie, trzeba mieć zakontraktowanych dobrych piłkarzy i dobrego trenera.
Podobno pojawiają się kontrahenci, ale konkretów wciąż brak.
Nie mam pełnej wiedzy w tym zakresie, mogę odesłać do urzędu miasta. Dotychczas pracowałem na Stadionie Wrocław i w trakcie mojej pracy trzy poważne podmioty wizytowały stadion pod kątem kupna Śląska. Były na tyle poważne, że należy przypuszczać, że rozmowy toczą się dalej i mogą zakończyć się sukcesem. Nie jestem w sprzedaż zaangażowany i nie mam pełnej wiedzy, dlatego nie umiem powiedzieć, kiedy by się to miało wydarzyć.
Przejdźmy do kwestii sportowych. Połowie zespołu kończą się kontrakty po tym sezonie. Są pieniądze na nowe?
To bardzo zła sytuacja - kilkunastu kluczowych piłkarzy może zakończyć pracę w klubie 30 czerwca. Nie objąłbym funkcji, gdybym nie miał gwarancji i nie wiedział jakimi - wstępnie - kwotami dysponuję. Zaręczam, że w szybkim czasie usiądziemy do męskich rozmów. Dużą rolę odgrywa trener - on musi wskazać, kogo chce, jaką ma wizję. Usiądziemy z Janem Urbanem i zbudujemy skład Śląska na przyszły sezon.
Czyli ma Pan gwarancje finansowania klubu.
Jestem poważnym człowiekiem i przewidywalnym partnerem - nie wszedłbym w to miejsce bez gwarancji, że przyszłość klubu sięga dalej niż tylko do 30 czerwca. Na pewnym poziomie finansowym mam zagwarantowany budżet na przyszły sezon piłkarski.
Sportowo klub nie stoi najlepiej. W tej rundzie ma na koncie jedną wygraną, jeden remis i dwie porażki. Szanse na walkę w pierwszej ósemce są bardzo niewielkie.
Zgadzam się, ten sezon nie był udany. Trzeba patrzeć na przyszłość - plan minimum to wytrwać w ekstraklasie - nie biorę innej opcji pod uwagę. Od jutra, wspólnie z trenerem i sztabem szkoleniowym, będziemy myśleć, jak zbudować drużynę na przyszły sezon i na koleje lata sensownie ją planować.
A jak Śląsk spadnie do pierwszej ligi?
Życie jest pełne niespodzianek i wszystkie scenariusze trzeba brać pod uwagę, ale jestem przekonany, że się utrzymamy. Prowadziłem rozmowy z Adamem Matyskiem i Janem Urbanem, od jutra zaczynamy pracować, by była lepsza atmosfera i dobry, przewidywalny w dłuższym okresie, skład. Nie mówię o sytuacji, jaka jest w Arsenale, choć to dobry kierunek. Arsène Wenger jest tam trenerem od 21 lat i ma olbrzymi autorytet.
Dotychczas był Pan członkiem zarządu stadionowej spółki. Przejście do Śląska oznacza ściślejszą współpracę klubu i stadionu?
To sygnał, że te dwie spółki powinny być jednym przedsięwzięciem gospodarczym. Niekoniecznie musi dojść do fuzji kapitałowej.
Poprzedni właściciele podkreślali, że powinny pojawić się odpowiednie zapisy o współpracy.
Oczywistym jest, że stadion miejski był wybudowany po to, by Śląsk na nim grał. Te dwie spółki są naczyniami połączonymi, trzeba tak pracować, by były jak najbardziej kompatybilne. Mamy proces sprzedaży, ale nie wykluczam, że jak do niej nie dojdzie, spółki staną się jednym podmiotem. Takie działanie wydaje się logicznie - w Europie jest mnóstwo takich przykładów, choć można zaleźć i przeciwne. Zobaczymy, w którą to stronę pójdzie u nas.
Przed stabilizacją szykują się zmiany personalne. Co z Pawłem Żelemem?
Paweł Żelem pracuje w klubie do 31 marca.
Kto zostanie nowym dyrektorem zarządzającym?
Funkcję dyrektora operacyjnego powierzyłem pani Agacie Granatowskiej, z którą pracowałem w World Games i na stadionie. To tytan pracy, pracoholik - w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Na koniec muszę zapytać o wynik w jutrzejszym meczu z Piastem Gliwice. Ile będzie?
To nowe otwarcie - wierzę, że drużyna wygra. Myślę, że będzie 3:0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.