Duszniki-Zdrój: Tragikomedia w Straży Miejskiej
- Dostałem wiadomość od jednego z pracowników, że w biurze straży miejskiej w ratuszu słychać jakieś odgłosy. Na miejscu okazało się, że drzwi są zamknięte, w środku było ciemno - opowiada Radiu Wrocław Piotr Lewandowski, burmistrz Dusznik-Zdroju.
Jak wynika z jego relacji, przez okno zauważył jednak, że ktoś jest w środku. - Stwierdziłem, że skoro nie chcą mi otworzyć drzwi, jako szefowi, pozostaje mi tylko wezwanie policji - mówi burmistrz.
Gdy na miejscu zjawiła się policja, okazało się, że w biurze jest tylko komendant. - Wtedy wyszło na jaw, że gdy my czekaliśmy, żeby wejść do środka, dwaj strażnicy wyszli tylnymi drzwiami, co widać na nagraniu z monitoringu. W środku został jedynie komendant.
Funkcjonariusze mieli pić alkohol. Czy byli pijani? - Tych dwóch uciekło, a następnego dnia okazało się, że są na zwolnieniach lekarskich. Nie było jak sprawdzić stanu trzeźwości. Komendanta również nie sprawdzono, bo formalnie był na urlopie. Tragikomedia - wzdycha Piotr Lewandowski.
Jak mówi burmistrz, zostaną uruchomione procedury dyscyplinarne. - Mamy nagrania z monitoringu. Sprawa jest w toku.
Burmistrz nie odpowiedział na pytanie, czy był to pierwszy taki incydent z udziałem strażników miejskich: - Nie mogę potwierdzić, że coś się już wcześniej działo, choć są takie plotki. Nikt nie został złapany na piciu alkoholu czy niesubordynacji.
Co dalej ze strażą w Dusznikach? Sam burmistrz jeszcze przed tym incydentem skierował do rady miejskiej wniosek o rozwiązanie tej struktury. Uchwała ma trafić pod głosowanie na sesji 28 marca.
W Dusznikach-Zdroju na co dzień pracowało trzech strażników miejskich (w tym komendant). Obecnie na służbie nie ma żadnego, bo jak mówi burmistrz, cała trójka jest na L4.
Dzwoniąc do biura straży, można usłyszeć taki komunikat:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.