Rewolucja kolejowa na trasie z Legnicy do Głogowa
Ma kosztować ćwierć miliarda złotych, ale powinna ograniczyć ruch samochodowy w Zagłębiu Miedziowym. Modernizacja linii kolejowej z Legnicy do Głogowa powoli staje się faktem. Od wielu lat po tych torowiskach pociągi mogą jeździć z prędkością do 50 km na godzinę. Ograniczenia wynikają z częstych ruchów tektonicznych związanych z działalnością kopalń "Polskiej Miedzi". Zdaniem Piotra Rachwalskiego, prezesa Kolei Dolnośląskich, współczesna technika pozwala jednak na budowę linii konkurencyjnej dla samochodowej trasy szybkiego ruchu.
- Te ruchy górotworu są normalne na terenach, gdzie prowadzone są tego typu prace. Na Górnym Śląsku kolejarze radzą sobie ze szkodami górniczymi. Tam są odcinki, gdzie co roku dodaje się kilka metrów torów, by uzyskać połączenie. Nie jest to jakaś kosmiczna technologia i to wszystko można zrobić - wyjaśnia Rachwalski.
Właściciel trasy - spółka PKP PLK - jeszcze w tym miesiącu zamierza ogłosić przetarg na budowę torowiska wzdłuż Zagłębia Miedziowego. Stworzeniem takiej trasy zainteresowany jest również KGHM - do hut, kopalń i innych oddziałów tej firmy codziennie autobusami dojeżdża kilkanaście tysięcy pracowników.
Teraz aż trzech godzin potrzebują pociągi na pokonanie zaledwie 60-kilometrowego odcinka trasy z Legnicy do Głogowa. Nowe torowisko, zdaniem ekspertów pozwoli na skrócenie tego czasu do 20 minut. Prezydent Lubina Robert Raczyński uważa, że to w końcu pozwoli na stworzenie kolei aglomeracyjnej. - Zależy nam na budowaniu linii kolejowej Legnica - Lubin - Polkowice - Głogów. Tym bardziej, że sieć, która biegnie od Lubina na Głogów łączy wszystkie kopalnie, wszystkie strefy ekonomiczne... Jeśli my nie będziemy rozwijać alternatywnej komunikacji, to przestaniemy się rozwijać - mówi Raczyński.
Modernizacja linii ma kosztować ćwierć miliarda złotych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.