ROZMOWA DNIA RADIA WROCŁAW: Wojewoda Dolnośląski Paweł Hreniak
- Po reformie oświaty potrzeba będzie więcej nauczycieli - uspokaja wojewoda Dolnośląski Paweł Hreniak. Tymczasem wrocławski magistrat zamierza zwalniać nauczycieli w związku z opracowaną nową siatką szkół w mieście. Zgodnie z nią część gimnazjów ma zostać przekształcona w ośmioletnie podstawówki lub wcielona do tych istniejących.
- Nie podgrzewajmy atmosfery przed ostatecznymi rozstrzygnięciami - zaapelował przed kwadransem w Rozmowie Dnia Radia Wrocław wojewoda.
Według planów miasta 54 sześcioletnie podstawówki zostaną zamienione w ośmioletnie, powstanie dodatkowo jedna nowa placówka, a z mapy miasta zniknie 40 gimnazjów. Koszt zmian to 100 mln zł. Urzędnicy podkreślają, że zwolnienia nauczycieli są nieuniknione. Jak podkreśla wojewoda Paweł Hreniak ostateczne decyzje podejmie podlegające mu Kuratorium Oświaty. Mają zapaść do połowy marca.
Rozmowa Dnia z wojewodą Pawłem Hreniakiem:
To był dobry, udany rok dla wojewody dolnośląskiego?
To jest do oceny mieszkańców Dolnego Śląska. Ale mówiąc szczerze jestem zadowolony z tego roku. To był rok pod znakiem plusa, bo to "500 plus" i "Mieszkanie plus" i "Senior plus", więc te projekty rządowe, myślę, że Dolnoślązaków powinny cieszyć. One są jeszcze podczas rozkręcania. Myślę, że będą nas jeszcze pozytywnie zaskakiwały. Mnie najbardziej interesuje efekt programu "500 plus" - zaczyna się już pojawiać. Jeszcze trzeba na podsumowania poczekać.
Ale są już jakieś wstępne dane.
Tak. W skali kraju wzrost liczby urodzeń jest widoczny. Mam nadzieję, że na Dolnym Śląsku będzie to coraz bardziej widoczne. Mieszkańcy Dolnego Śląska mogli poczuć więcej pieniędzy w portfelach. Myślę, że to są dobre sygnały, że obecny rząd, który sprawuje władzę, myśli o tych normalnych, szarych obywatelach.
A ile pieniędzy w ramach programu "500 plus" wpłynęło na Dolny Śląsk?
To są ogromne kwoty, bo to - pamiętajmy, że program ruszył od kwietnia - to miliard złotych. Myślę zatem, że w przyszłym roku będzie jeszcze więcej. Miliard złotych to bardzo dużo pieniędzy. Przypomnę, że samorząd województwa ma cały budżet roczny na poziomie niespełna dwóch miliardów. Zatem to połowa budżetu województwa dolnośląskiego. I te pieniądze dziś Dolnoślązacy mają w portfelu. To jest bardzo dobra informacja dla tych, którzy posiadają dzieci i potrzebowali wsparcia. Te efekty są widoczne chociażby w takim drastycznym zmniejszeniu skrajnego ubóstwa. Ostatnio Dziennik Gazeta Prawna, jeżeli dobrze pamiętam podawała takie dane, z których wynika że to ubóstwo wśród dzieci zmniejszyło się o 90 proc. To są ogromne, pozytywne efekty tego programu.
A czy pieniądze trafiające do regionu napędzą gospodarkę, tak jak spodziewali się ekonomiści? Czy one spowodują też, że przedsiębiorcy w regionie, którzy zajmują się handlem czy usługami odczują ten efekt wtórny po "500 plus"?
Takie są zamierzenia. Ja myślę, że rok 2017 da odpowiedź na to pytanie. Myślę, że tu trzeba trochę poczekać. Ale te informacje - znowu się powołam na Dziennik Gazetę Prawną - pokazują, że rok 2017 to będzie rok wzrostów. Faktycznie w 2016 mieliśmy pewne problemy z funduszami unijnymi. Tych pieniędzy było mniej. Przede wszystkim samorządy wolniej niż zakładał rząd realizowały programy unijne. Tych pieniędzy na rynku było trochę mniej. Wszystko wskazuje na to, że w 2017 ruszy to dosyć mocno razem z programem "500 plus", z tymi pieniędzmi, które będą wydatkowali mieszkańcy Dolnego Śląska. To powinno faktycznie taką koniunkturę rozruszać. Ten rok i przyszły rok to są rekordy, jeżeli chodzi o spadek bezrobocia. W skali kraju nie mieliśmy tak niskiego bezrobocia od 25 lat - od przemian społeczno-politycznych. A dodatkowo pojawiają się nowe inwestycje, np. Mercedes, Lufthansa, Toyota, LG - no to są tylko te inwestycje, które w 2016 ruszyły, a w 2017 drastycznie zmniejszą bezrobocie.
I tutaj sam Pan wywołuje tę kwestię - wkrótce możemy się z tym zderzyć, a teraz już przedsiębiorcy to odczuwają - jest deficyt rąk do pracy. A obywatele Ukrainy, którzy chcieliby zarejestrować tutaj swój pobyt ustawiają się przed Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim czasami już o drugiej w nocy. Czy my nie powinniśmy lepiej wykorzystać tego potencjału dla naszego rynku pracy?
To jest ogromne wyzwanie napływ Ukraińców na Dolny Śląsk, ale też w skali kraju. To nie jest rzecz, która dotyka jedynie Dolnego Śląska. Rok do roku to 200 proc. osób więcej, które stara się o pracę. faktycznie to duże wyzwanie organizacyjne również dla urzędu. Dostosowujemy się. Ten rok, to był rok ogromnych zmian organizacyjnych, jeśli chodzi o Wydział do Spraw Cudzoziemców w Urzędzie Wojewódzkim. Stworzyliśmy trzy niezależne lustrzane oddziały, które się tym zajmują. I faktycznie mimo wzrostu liczby Ukraińców tak naprawdę ograniczyliśmy czas oczekiwania na decyzje, jeżeli chodzi o legalizację pracy na terenie Dolnego Śląska. Myślę, że jest to ogromny sukces, jeżeli chodzi o urzędników z Urzędu Wojewódzkiego. Jeżeli chodzi o kolejki, to jest bardziej skomplikowana rzecz. Chodzi przede wszystkim o mentalność. Na Ukrainie po prostu stoi się w kolejkach i trzeba odstać. I uważają obywatele Ukrainy, że w Polsce jest tak samo. Dlatego, żeby z tą niedogodnością skończyć, od 2 stycznia będzie można się zapisywać tylko przez Internet. Mieszkańcy, którzy nie mają dostępu do Internetu będą mogli z niego korzystać w Urzędzie Wojewódzkim. To usprawni w tym sensie, że nie będą musieli wyczekiwać.
Czyli te największe ogonki od drugiej w nocy powinny zniknąć?
Według mnie powinny zniknąć. Doszły do mnie słuchy, że tam były nadużycia. Ktoś, gdzieś zaczął czymś handlować. Być może tak mogło być, dlatego, by nie było takich historii wprowadzamy - zresztą to już jest w Małopolsce - rejestrację internetową. Myślę, że to powinno ucywilizować tego typu rzeczy. Ja też stoję przed pewnym dylematem. Nie mogę przesuwać urzędników z innych z innych wydziałów. One służą paszportom, jest wydział nadzoru i kontroli i kwestie związane z mieniem zabużańskim. Nie mogę wszystkiego rzucić na linię legalizacji pobytu obcokrajowców. Ale ten rok, w mojej ocenie, na tym odcinku został dobrze wykorzystany przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki.
Rok 2016 był rokiem wytężonej pracy i prawdziwych wyzwań, jeżeli chodzi o służby wojewody, które zajmują się zarządzaniem kryzysowym. Choćby ostatnie dwa dni mieliśmy bardzo silny wiatr, w całym kraju prądu nie ma około 6 tys. odbiorców - tak podaje Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Straż pożarna wyjeżdżała 2700 razy. Jak to wyglądało w ostatnim czasie na Dolnym Śląsku?
Jeżeli chodzi o całe województwo w dniu poprzednim to było ponad 3,5 tys. gospodarstw, które nie posiadały energii, w tym momencie jest to tylko 98 i myślę, że dziś te interwencje powinny być zakończone. Przede wszystkim z tych 3,5 tys. gospodarstw bez prądu 2 tys. to był powiat kamiennogórski, dlatego tak naprawdę możemy mówić, że ta wichura, która na szczęście jest już za nami dotknęła powiatu kamiennogórskiego. Nie było żadnego problemu, jeżeli chodzi o drogi krajowe, czy kolej, więc Dolnego Śląska na szczęście w odróżnieniu od Pomorza aż tak bardzo Barbara nie dotknęła.
Ale faktycznie, jeżeli chodzi o ten rok, to roku ogromnych wyzwań, jeżeli chodzi o zarządzanie kryzysowe. Mieliśmy zamieszki na Trzemeskiej, mieliśmy kwestie związane z atakiem terrorystycznym, mieliśmy przywrócenie kontroli granicznej związanej ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży. No, niedawno mieliśmy też wypadek nieszczęśliwy w Rudnej, więc faktycznie Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody było dość mocno obciążone w tym roku.
A co z konsekwencjami w związku ze stanem podwyższonej gotowości po zamachu w Berlinie. Jak to teraz wygląda? Jesteśmy regionem nadgranicznym. Pewnie służby - bo nie jesteśmy o tym informowani - ciągle monitorują tę sytuację?
Oczywiście, to jest tak, że służby działają w pewnym przykryciu i o tym wszystkim się nie mówi. Ale ja miałem taką naradę po ataku w Berlinie ze służbami mundurowymi i niemundurowymi i rozmawialiśmy. Służby złożyły mi odpowiedni raport i ja tutaj uspokajam Dolnoślązaków, że nawet, jeśli o czymś się nie mówi, to administracja rządowa, wojewoda i służby pilnują, żeby było wszystko w porządku. Od samego początku dostawaliśmy raczej uspokajające sygnały, jeśli chodzi chociażby o przemieszczanie się tego terrorysty. Ale - nie ma co ukrywać - świat się staje coraz bardziej niebezpieczny. Jednak, jak pokazały wydarzenia, o których mówiłem przed chwilą, w ciągu roku służby mundurowe i niemundurowe w Polsce dobrze pracują. Nie mieliśmy na szczęście, odpukać, żadnych złych doświadczeń.
Odnoszę wrażenie, że w 2017 największym wyzwaniem będzie reforma systemu edukacji. Wiemy, jaki jest już plan we Wrocławiu. 54 sześcioletnie szkoły podstawowe zostaną przekształcone w ośmioletnie, dodatkowo powstanie jedna nowa placówka, z mapy miast zniknie 40 gimnazjów, a koszt tych zmian urzędnicy szacują na 100 mln zł. A urzędnicy zaznaczają, że zwolnienia będą nieuniknione z tego powodu, że gimnazja będą zlikwidowane. Do marca ma powstać taka mapa sieci szkół po reformie. I wtedy trafi do kuratorium do oceny. Jak Pan widzi te wstępne informacje?
Przede wszystkim, jak to robię na spotkaniach z samorządowcami, których miałem wraz z panem kuratorem bardzo dużo (spotykaliśmy się z dyrekcją, samorządowcami, również kurator z rodzicami) apeluję o merytoryczną i spokojna rozmowę. Myślę, że podgrzewanie konferencjami atmosfery przed sama dyskusją niczemu nie służy. Przypomnę, że z informacji, które płyną z ministerstwa edukacji w skali kraju, raczej system będzie potrzebował więcej nauczycieli a nie mniej. Może się zdarzyć tak, że oczywiście nauczyciele zmienią pracodawcę ze szkoły na terenie Dolnego Śląska, gdzie pracodawcą była gmina, na powiat, czy przejście do szkół powyżej podstawowych. Ale w skali kraju - tak jak mówię - tych miejsc powinno być więcej, a nie mniej. Ja tutaj apeluję o spokojna rozmowę. Ten dokument, o którym pan redaktor mówi, czyli propozycja sieci szkół we Wrocławiu, myślę, że po 5 stycznia trafi do kuratora - bo takie są zapowiedzi. I wtedy kurator na spokojnie się zastanowi, przeanalizuje razem ze swoimi służbami. Pewnie da odpowiedź. Pamiętajmy, że ostateczna decyzja będzie zapadała u kuratora. To on jest wyposażony w tą decyzyjność.
Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: Prawo oświatowe, które wejdzie w życie od 1 stycznia 2017 r. nie wprowadza żadnych nowych rozwiązań związanych z likwidacją szkół. Tu chodzi o przekształcenia. Likwidacja następuje w takim samym trybie, jaki był do tej pory. Z tym, że kurator na likwidację szkoły musi się zgodzić, więc ja tutaj uspokajam, że ostateczna decyzja będzie u kuratora. I myślę, iż w pewnym spokoju i merytorycznej dyskusji dojdziemy do pewnych porozumień.
...kiedy kurator oczywiście otrzyma ten plan i plany z innych samorządów. A jak wygląda ta sytuacja z karetkami, które stały na podjazdach. Mieliśmy kontrolę wojewody i NFZ w szpitalnych oddziałach ratunkowych, wiemy, że karetki stały po kilka godzin z pacjentami w środku. Powstał kodeks dobrych praktyk, otrzymały go placówki służby zdrowia, zadziałał?
Przede wszystkim te kontrole będą nadal trwały, Nie jest tak, że jednorazowo skontrowaliśmy i koniec. Narodowy Fundusz Zdrowia i Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody będą nadal kontrolowały szpitale i pogotowia i to będzie na razie kontrola bardzo częsta. Chcemy dojść do pewnych rozwiązań. Te praktyki, o których pan redaktor mówi, te 10 punktów, które porządkują sprawy organizacyjne, jeśli chodzi o przewóz pacjenta, zostały bardzo dobrze odebrane przez dyrektorów szpitali i są wdrażane. I tu chciałbym podziękować dyrektorom wrocławskich szpitali, bo to przede wszystkim ich dotyczy, i pogotowia - panu dyrektorowi - pewną otwartość, bo to jest bardzo ważne. Ja jestem optymistą, jeżeli chodzi o te kwestie i wierzę głęboko, że wrocławianie - bo to przede wszystkim Wrocławia dotyczy - poczują poprawę, no, w połowie roku przyszłego.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.