Trzy ciosy i nokaut. Śląsk przegrał na wyjeździe z Lechem Poznań
Pierwszą groźną akcję mieliśmy już w 7 minucie. Gospodarze przejęli piłkę na połowie Śląska, Maciej Gajos podał do Radosława Majewskiego, a ten po rajdzie zdecydował się na strzał sprzed pola karnego. Futbolówka po jego uderzeniu przeleciała minimalnie obok lewego słupka.
Dwie minuty później sędzia Tomasz Musiał... przerwał mecz. Wszystko z powodu dymu z rac. To co unosiło się nad murawą przypominało gęstą mgłę, która utrudniała widoczność nie tylko piłkarzom, ale i kibicom.
Po chwili przerwy piłkarze wznowili grę i nadal przewagę miał Lech. Poznaniacy w 16 minucie udokumentowali ją golem. Akcję od wykopu z bramkarskiej piątki rozpoczął Matus Putnocky, piłkę głową zgrał Dawid Kownacki, a ta trafiła pod nogi Darko Jevtica. Pomocnik gospodarzy okiwał w polu karnym Kamila Dankowskiego i swoim strzałem nie dał szans Lubosowi Kamenarowi. Lech prowadził 1:0.
W 24 minucie Śląsk mógł wyrównać. Rzut wolny z 17 metrów fatalnie wykonał jednak Alvarinho strzelając w mur, na wysokości nóg piłkarzy gospodarzy.
W 36 minucie goście przeprowadzili jak do tej pory swoją najlepszą akcję. Ryota Morioka zagrał prostopadle w pole karne do Sito Riery, ale dośrodkowanie Hiszpana zostało zablokowane przez jednego z obrońców gospodarzy. Śląsk jednak nadal utrzymywał się przy piłce i po wrzutce z lewej strony, głową strzelał Ryota Morioka. Jego uderzenie trafiło jednak wprost do bramkarskiego koszyczka Matusa Putnockyego.
Tuż przed przerwą blisko drugiej bramki był Lech. W doliczonym czasie gry po akcji Kownackiego w polu karnym uderzał Majewski, ale jego trzecia próba w tym spotkaniu znów nie przyniosła gola. Tym razem jego strzał zatrzymał Lubos Kamenar.
W końcówce pierwszej połowy Śląsk zaczął grać odważniej i podobnie rozpoczął drugą część meczu. Dolnośląskiej drużynie brakowało jednak skutecznego zagrania w decydującej fazie akcji.
W 55 minucie trener Mariusz Rumak dokonał pierwszej zmiany. Za Kamila Bilińskiego wszedł Mariusz Idzik.
Zamiast wyrównującego gola dla Śląska obejrzeliśmy jednak drugie trafienie Lecha. Wprowadzony w 63 minucie Marcin Robak (za Dawida Kownackiego) już trzy minuty później cieszył się z gola. Z prawej strony dogrywał Maciej Makuszewski, a Robak przed polem karnym wyczekał na dogodny moment i strzelił pod nogą interweniującego Piotra Celebana. Lubos Kamenar praktycznie nie drgnął i piłka przelatując z jego lewej strony wpadła do siatki. Śląsk przegrywał z Lechem 0:2.
W 70 minucie o idealnej zmianie mogliśmy mówić także w przypadku ruchów Mariusza Rumaka. Sito Riera dośrodkował z lewej strony pola karnego do Mariusza Idzika. Młody napastnik dołożył głowę, ale jego strzał trafił w słupek! Śląsk jednak nie rezygnował i już chwilę później swoją szansę miał Riera. Hiszpan dostał idealną piłkę na 15 metr od Adama Kokoszki, ale Putnocky sparował jego uderzenie na rzut rożny.
O tym, że niewykorzystane sytuacje faktycznie się mszczą Śląsk przekonał się w 74 minucie. Rzut karny (po zagraniu ręką) na bramkę zamienił Marcin Robak. Lech - Śląsk 3:0.
W końcówce obaj trenerzy dokonywali jeszcze zmian, ale wprowadzeni zawodnicy nie wpłynęli na przebieg boiskowych wydarzeń. Śląsk po trzech ciosach nie potrafił się już podnieść.
Porażka choć wysoka, to nie do końca oddaje to co działo się na boisku. Lech oczywiście zasłużył na zwycięstwo, ale Śląsk spokojnie powinien strzelić w Poznaniu jednego gola i to przy stanie 0:2. Kto wie jak wtedy potoczyłoby się to spotkanie. Tak się jednak nie stało i Wrocławianie wracają do domu bez punktów. Mimo porażki Śląsk utrzymał ósme miejsce w Ekstraklasie
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 3:0
Gole: Darko Jevtić 16, Marcin Robak 66, 74 (k)
Składy (grafika. Lotto Ekstraklasa Twitter):
Zmiany w Śląsku: 55' Idzik za Bilińskiego, 80' Stjepanović za Moriokę, 84' Mervo za Madeja
Zmiany w Lechu: 63' Robak za Kownackiego, 75' Tetteh za Majewskiego, 78' Jóźwiak za Jevtica
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.