Większa obsada i nowy sprzęt Grupy Karkonoskiej GOPR
Całodniowe dyżury w stacjach ratunkowych w Karpaczu i Szklarskiej Porębie, zwiększona obsada, oraz nowy sprzęt – ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR przygotowują się do sezonu zimowego.
Jak dotąd, choć już nie udzielają pomocy na stokach narciarskich, mają w tym roku najbardziej pracowity sezon w historii, mówi naczelnik Sławomir Czubak. Odnotowali już 424 wypadki w górach. To więcej niż jeden dziennie:
- Ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR naprawdę wykonują ogromną pracę. Były dni, gdy jeździli z wypadku do wypadku. Nie są to tylko działania te bardzo oczywiste jak urazy stawów. Coraz więcej zdarza się poważnych wypadków związanych z uprawianiem sportów ekstremalnych.
Chodzi m.in. o wspinaczkę w Rudawach Janowickich czy eksplorowanie jaskiń w Górach Kaczawskich.
Ratownicy zimę zaczną jednak także z nowym sprzętem. Mają nie tylko nowy samochód do transportu np. większych grup ratowników, ale też nowe, spełniające wymagania nosze. Wszystko to zostało kupione dzięki dotacji z urzędu marszałkowskiego:
- Tego typu nosze mają możliwość wymuszania pozycji. Półsiedzącej, unoszenia nóg, "bez żadnych kombinacji. Komfort osób poszkodowanych, zwłaszcza w ciężkich wypadkach, jest znacznie poprawiony.
Nosze można wyjąć z samochodu właściwie w pojedynkę i je wsunąć do pojazdu. Są zabezpieczone przed wypadnięciem. Stare nosze były przypinane tzw. karabińczykami, co spełniało swoją role, ale nie wypełniało atestów.
W ślad za nowoczesnym sprzętem dla GOPR nie idą umiejętności turystów, którzy nawigują czasami wyłącznie przy pomocy smartfonów, a te, co się często zdarza, nie prowadzą ich po szlakach. Ratował takich ludzi GOPR, ratował też przewodnik Leszek Skrętkowicz:
- Mają kłopot z orientacją w terenie ponieważ często w telefonach różne mapy, różne rzeczy pokazują. Dochodzą do danego miejsca i nie wiedzą co dalej. Moja sugestia jest taka: zaopatrzyć się w zwykłą papierową mapę terenu.
Zimą kilka osób na Czarnym Grzbiecie było już bliskich zamarznięcia. Wyszły w góry posługując się smartfonem, w którym mapa prowadziła ich z Karpacza na Śnieżkę poza szlakami.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.