Czarny protest we Wrocławiu [DUŻO ZDJĘĆ]
Jak przyznaje Marta Lempart, jedna z organizatorek manifestacji, osób było mniej niż poprzednio, ale jej zdaniem, to i tak sukces:
Punkt o 17 czarny marsz wyruszył spod budynku Sky Tower w kierunku wrocławskiego Rynku. Zebrani ludzie, kobiety i mężczyźni przynieśli ze sobą transparenty z napisami: jestem kobietą, mam swoje prawa, czy to nie Jarka sprawa. Jak mówią uczestnicy manifestacji, chodzi przede wszystkim o to by zaakcentować, że to kobieta powinna mieć największe prawo o decydowaniu o własnym ciele:
Organizatorzy szacują, że w poniedziałkowym proteście w Rynku mogło wziąć udział kilka tysięcy osób. Na razie nie ma oficjalnych statystyk policji.
Wiele osób dołączyło do marszu już w jego trakcie. Początkowo spod Sky Towera wyruszyło zaledwie kilkaset kobiet. Później do pochodu z bębnami dołączali przypadkowi ludzie czekający np. na tramwaj bądź idący ulicą. Ci, którzy dotarli ostatecznie do Rynku podkreślają, że po prostu czuli, że muszą przyjść:
Przede wszystkim chodzi więc o lepsze egzekwowanie prawa zapobiegającego przemocy domowej oraz edukację w tej kwestii:
Strajkowi kobiet towarzyszyły trzy głównie postulaty: Nie przeciwko przemocy wobec kobiet, nie dla Kościoła w polityce i nie dla polityki w edukacji.
Tym razem oprócz walki ze zmianami w prawie, wytaczamy również inne argumenty i postulaty, mówi Marta Lempart:
W poniedziałek kobiety i mężczyźni mieli wyjść na ulice ponad 100 polskich miast, dodaje Lempart:
Jak mówi Natalia Kwaśnica z ruchu "Dziewuchy Dziewuchom", ważne by teraz pójść za ciosem i walczyć o inne podstawowe prawa kobiet, takie jak przeciwdziałanie przemocy w rodzinie:
Przykłady podobnych sytuacji można by mnożyć, opowiada Aleksandra Hnat, która sama była ofiarą domowej przemocy:
Podobne protesty kobiet odbywają się także w innych krajach świata. Między innymi w Argentynie, Irlandii czy we Włoszech. Wszystkie dotyczą między innymi prób radykalizowania prawa aborcyjnego w poszczególnych krajach.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.