PORANNY PRZEGLĄD PRASY WACŁAWA SONDEJA [Wideo]
Poproszono mnie, przy okazji jubileuszu Radia Wrocław o przygotowanie przeglądu prasy. Więc, i owszem, gazety przewertowałem. Ale, choć nie było mnie tu dziewięć miesięcy, w prasowych doniesieniach wciąż to samo: wiosna, lato, jesień, zima – cały czas trwają wykopki polityczne. Buractwo bierze górę. Jedna strona krzyczy na drugą per „buraki czerwone”. Ta druga odgryza się epitetem: „buraki pastewne”. A i jedni i drudzy marzą o tym, by być burakami, jeśli nie miodnymi, to, chociaż cukrowymi.
Gazeta Wrocławska przypomina, że w kniei zaczął się sezon rykowisk. Oj, nie tylko tam. i nie zaczął się tylko trwa. Nasz Dziennik relacjonuje wczorajsze posiedzenie Sejmu, gdzie gorąco i namiętnie dyskutowano ( że tak powiem) nad ustawą o przerywaniu a właściwie nieprzerywaniu ciąży. Nasz Dziennik podkreśla, że to jest Test prawości. Kto ma wątpliwości, ten jest nieprawy a może nawet lewus, by nie powiedzieć - lewak. Ta wymiana ciosów jest świetnym środkiem antykoncepcyjnym. Wszystkiego się odechciewa... Ma ona i ten walor, że przykrywa krzywdę, jaka minister Macierewicz zrobił młodemu aptekarzowi, wynosząc go do godności wielokrotnie przekraczających poziom kompetencji operatora aptecznego moździerza.
Ze spraw lokalnych, polecam lekturę piątkowego tekstu Arkadiusza Franasa - szefa Gazety Wrocławskiej. Apeluje on do prezydenta Rafała Dutkiewicza, by nie zachłystywał się inicjatywami obywatelskimi w kwestii inwestycji miejskich, bo czasem powodują one chaos w mieście. Gazeta Wrocławska przynosi też tekst nawiązujący do naszego radiowego jubileuszu. W tym miejscu porzucam więc zawartość dzisiejszych gazet na rzecz wspominek urodzinowych. Było w tym Radiu sporo osób, którym należy się pamięć rzeczywiście święta. Przywołam na początek postać Heleny Małachowskiej. Przez lata pracowała w redakcji literackiej. Reżyserowała wiele słuchowisk a poza tym stała na straży poziomu warsztatu radiowego. Mnie zdyskwalifikowała na samym początku mojej radiowej kariery. Jako nieopierzony współpracownik Rozgłośni uczestniczyłem w zajęciach, po których Helena Małachowska powiedziała: „a pan, niech tu więcej nie przychodzi”. Jednak Lena Kaletowa z redakcji ekonomicznej kazała mi dalej robić audycje i tak, jakoś się przeszfarcowałem, co dało mi okazję, po latach, gdy z Helenką byliśmy już na ty, przypominać to zdarzenie.
To były czasy, gdy korytarzem, pomiędzy pokojami redakcyjnymi kroczył dostojnie siwy, postawny mężczyzna, w długiej szubie pełniącej rolę płaszcza. Redaktor Józef Majchrzak to poprzednik też niestety już nieżyjącej Wiesi Staniszewskiej i, szczęśliwie będącej w świetnej formie, Małgorzaty Majeran-Kokot. To on, jako pierwszy, jeździł potężną ciężarówą transmisyjną po dolnośląskich wsiach, zapisując na taśmie muzyczny folklor. Na antenie prezentował te nagrania w audycji zatytułowanej „Gra muzyka u Kurzawy”. Krążyła anegdota o tym, jak to redaktor Majchrzak zjechał do wsi na umówione nagranie ludowego artysty, ale zastał go na łożu śmierci. Skoro jednak pan redaktor się fatygował, to starowina zebrał się w sobie, zaśpiewał i… wyzionął ducha.
Świętej pamięci Andrzej Waligórski powszechnie kojarzony jest z satyrą. A to, według mnie, był delikatny liryk. Ofiarował mi kiedyś swój tomik wierszy zaczynający się trochę trumiennym utworem „Wyspa”. To jest ten tekst, który śpiewa Ryszard Rynkowski. Ale na co dzień Andrzej był wulkanem humoru. Kiedyś nieźle wpuścił mnie w wodę. Prowadziłem Studio Odra. Był Dzień bez Papierosa, w okolicy studia pojawił się Andrzej, więc w nadziei na coś wesołego i antynikotynowego jednocześnie, zaprosiłem Go przed mikrofon. A ten mi palnął: „ja się cieszę, jak się obudzę, że już mogę zafajczyć…”. Te papierosy wpędziły go do grobu, zmarł na zawał, mimo błyskawicznej pomocy - mieszkał 100 metrów od Szpitala Kolejowego.
Janek Kaczmarek – też niesamowity wrażliwiec poetycki. Co my byśmy robili bez szlagwortów „Do serca przytul psa” czy „ Czego się boisz głupia”. Janka podziwiałem za wszystko a jednego mu zazdrościłem: on został przyjęty do pracy 1 kwietnia. Jasne więc, że trafił do redakcji Studia 202, gdzie prima aprilis był codziennie. A ja mam w angażu datę 1 maja. Więc przez większość dziennikarskiego życia przyszło mi zmagać się z tymi cholernymi politycznymi sztandarami. Mam już jednak postanowienie: w następnym wcieleniu zrobię wszystko, by być dziennikarzem sportowym.
Gdy naród w chwilach przełomowych skanduje: „Prasa, radio, telewizja kłamie” – nigdy nie ma na myśli dziennikarzy sportowych.
Dziękuję Państwu za uwagę…
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.