Poszukiwacze złotego pociągu: "Nie ma tam pociągu, tunelu ani rozjazdu kolejowego"
"Nie trafiliśmy, w tym miejscu niczego nie ma" - ekipa szukająca tzw. złotego pociągu w Wałbrzychu oficjalnie przyznaje się do porażki.
Rzecznik projektu Andrzej Gaik podczas dzisiejszej rozmowy dnia w Radiu Wrocław stwierdził, że przegrali z kilkoma elementami. Przede wszystkim ze sprzętem oraz ukształtowaniem terenu:
"Jednoznacznie powiemy to w piątek, ale ja już mogę dzisiaj powiedzieć: Nie ma tam pociągu, nie ma tam tunelu, nie ma tam żadnego rozjazdu kolejowego.
Co tam jest? Tam jest masa ziemi, która, jak się okazuje, została tutaj - powiem brzydko - przywleczona przez lądolód w okresie zlodowacenia"
Akcja na 65. kilometrze już się kończy. Eksploratorzy chcą zbadać teren jeszcze jedną metodą, ale na to potrzebują nowego pozwolenia. Andrzej Gaik, że będą chcieli wykonać kilkanaście, naprawdę głębokich odwiertów:
Badania ruszą po uzyskaniu nowego pozwolenia. Na razie nie wiadomo jednak czy uda się to zrobić w tym roku.
Czas upływa nieubłaganie. Wkrótce wygasną pozwolenia na akcję poszukiwawczą. Czy to już czas by ogłosić fiasko przedsięwzięcia? Pytaliśmy o to w Rozmowie Dnia Radia Wrocław Andrzeja Gaika - poszukiwacza skarbów, przewodnika w zamku Książ, a obecnie rzecznika ekipy poszukującej Złotego Pociągu.
Dariusz Litera (Radio Wrocław): Były wielkie nadzieje, profesjonalna ekipa i poszukiwania na szeroką skalę. Brak jedynie jednego - złotego pociągu. Prace na 65. kilometrze już się zakończyły, ale poszukiwacze zapowiadają dalsze wykopaliska, ale przy użyciu innego sprzętu. Istnieje ten złoty pociąg czy nie?
Andrzej Gaik: Wydaje mi się, że tak, tylko akurat nie w tym miejscu, gdzie go aktualnie szukamy. Mamy przekonanie, że on na tej trasie kolejowej się znajduje. Posiłkujemy się ukształtowaniem terenu, wspomnieniami ludzi, czy badaniami georadarowymi. Kieruje nami natomiast pasja i chęć rozwiązania zagadki.
Specjaliści z AGH już miesiące temu mówili, że w tym miejscu nic nie ma, a używali właśnie georadaru.
Przy końcu tego spotkania powiedzieli, że nie wykluczają istnienia tunelu. I my też tego nie wykluczyliśmy. Trzeba było pogodzić się niestety jednak z tym, że naukowcy mają rację. Zadziałała natomiast pasja odkrywcy. Dlatego poszukiwacze postanowili wyłożyć własne pieniądze, żeby dowiedzieć się czy naprawdę tam się coś znajduje, czy nie.
To kiedy w takim razie ogłosimy oficjalnie, że złotego pociągu nie ma?
Jednoznacznie powiemy to w piątek, ale ja już mogę dzisiaj powiedzieć: Nie ma tam pociągu, nie ma tam tunelu, nie ma tam żadnego rozjazdu kolejowego. Co tam jest? Tam jest masa ziemi, która, jak się okazuje, została tutaj - powiem brzydko - przywleczona przez lądolód w okresie zlodowacenia. Niestety przybyły z nim warstwy iłu. To nasze największe nieszczęście, bo po pierwsze tłumił sygnał georadarów, a po drugie uformował się na wzór takiego sklepienia, które na zdjęciach przypominało górę tunelu kolejowego. To dało nam kolejny zapał do rozkopywania.
Posłuchajcie całej rozmowy z Andrzejem Gaikiem:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.