Czarne chmury nad koszykarskim Śląskiem czy dmuchanie na zimne?
Wakacje to czas spokoju, ale nie w koszykarskim Śląsku. We wrocławskim klubie trwa walka z czasem i pieniędzmi. Sytuacja jest daleka od idealnej. Czarny scenariusz zakłada nawet, że zespół nie przystąpi do rozgrywek.
"Od lat walczymy z budżetem i zawsze z większymi lub mniejszymi przeszkodami udało nam się wyjść z sytuacji obronną ręką" - mówi manager Śląska, Maciej Szlachtowicz.
Sądny dzień dla Śląska może nastąpić 15 lipca. To wtedy odbędzie się proces licencyjny w skład którego wchodzi m.in finansowa weryfikacja. Żeby grać w Tauron Basket Lidze trzeba mieć przynajmniej dwa miliony złotych. To jednak nie jedyna przeszkoda wrocławskiego klubu, jeśli uda się zebrać środki, potem trzeba będzie znaleźć zawodników.
W pierwszym składzie jest aktualnie tylko czterech koszykarzy w tym trzech juniorów - Maciej Krakowczyk, Mateusz Stawiak i Wojciech Jakubiak. Jedynym doświadczonym graczem jest superstrzelec Denis Ikovlev, który ma kontrakt ważny jeszcze przez rok. Amerykanina kuszą inne kluby, a jeszcze większe zakusy prowadzone są pod trenera Emila Rajkovica.
fot. wks-slask.pl
Macedoński szkoleniowiec z pewnością nie tak wyobrażał sobie budowę Śląska kiedy wracał do zespołu w połowie poprzednich rozgrywek. Jego umowa obowiązuje do końca sezonu 2016/2017, ale jeśli szybko nie pojawią się pieniądze na zawodników, to trener najprawdopodobniej odejdzie z klubu. Zatrudnić Rajkovica chce m.in macedońskie MZT Skopje.
"Nie dziwią mnie te doniesienia" - przyznaje Maciej Szlachtowicz:
Z poprzedniego sezonu w kadrze Śląska poza wspomnianą czwórką koszykarzy nie został nikt. Z jednej strony trudno się dziwić bo 14 miejsce w Tauron Basket Lidze było oczywistym bodźcem do zmian. Żal jednak, że nie udało się zatrzymać chociażby Norberta Kulona. To najbardziej utalentowany w ostatnim czasie wychowanek Śląska, który w minionym sezonie dostał swoją pierwszą prawdziwą szansę w Tauron Basket Lidze. 24-latek wykorzystał ją i zwrócił na siebie uwagę innych klubów. Kolejny sezon spędzi zatem nie w rodzinnym Wrocławiu, a w Wilkach Morskich Szczecin.
"Złożyliśmy Norbertowi ofertę, ale to klub ze Szczecina był zdecydowanym faworytem w walce o jego podpis" - tłumaczy Maciej Szlachtowicz:
Jeśli uda się pomyślnie przejść ligową weryfikację trzeba będzie się wziąć za szybkie sprowadzanie nowych zawodników. Na Mieszczańskiej są już o tyle mądrzejsi - po zeszłosezonowej wpadce z pięcioma Amerykanami z których sprawdził się tylko Jarvis Williams - że teraz pierwsze ruchy transferowe mają być nastawione na polskich koszykarzy. To ważne, bo choć zazwyczaj to zagraniczni gracze są gwiazdami drużyny, to krajowi zawodnicy powinni być jej kręgosłupem. Wszystko przez przepisy według których na parkiecie zawsze musi przebywać przynajmniej dwóch Polaków. Problem jednak w tym, że im dłużej Śląsk będzie zwlekał z umowami dla graczy, tym mniej wartościowych zawodników będzie na rynku.
Inaczej jest z zagranicznymi koszykarzami. Z dopiętym budżetem nie powinno być problemów ze znalezieniem przynajmniej solidnych graczy. Trener Emil Rajković już w swoim pierwszym sezonie pokazał, że ma oko do znalezienia ciekawych zawodników. Z jego kontaktami - chociażby o solidne wzmocnienia z Bałkanów - nie powinno być problemów.
"Im bliżej początku sezonu tym pojawia się więcej ofert - często w promocyjnych cenach" - tłumaczy Maciej Szlachtowicz:
Pytanie jednak tylko czy kiedy w końcu przyjdzie pora na pierwszy trening z nową drużyną (sierpień) to na Mieszczańskiej stawi się macedoński trener i zbudowana przez niego ekipa, czy hala wciąż będzie świeciła pustkami?
Czarne chmury nad Śląskiem? "Na razie to chwilowe zachmurzenie, ale widzimy światełko w tunelu" - kończy Maciej Szlachtowicz
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.