Finał Ligi Mistrzów we Wrocławiu stanął pod znakiem zapytania
22-24 lipca we Wrocławiu miały gościć cztery najlepsze europejskie drużyny w tej dyscyplinie. W tym gronie są też oczywiście futboliści Panthers. Doceniono ich udane mecze w tym sezonie Ligi Mistrzów, a duże znaczenie miał także fakt, że za rok w stolicy Dolnego Śląska odbędzie się The World Games.
Radość była spora. Prezes Panthers - Kuba Głogowski przyznawał na naszej antenie, że udało się pokonać m.in bardzo silną turecką kandydaturę:
Natomiast prezes PLFA Jędrzej Stęszewski dodawał, że "Siła argumentów Wrocławia jako organizatora byłą potężna":
Niestety teraz okazuje się, że nie wszystko wygląda tak różowo. Final Four miał się odbyć na Oporowskiej. Na stadionie Śląska, Pantery grały już mecz fazy grupowej. Finał także planowano na tym obiekcie. Nastąpiło jednak nieporozumienie w komunikacji na linii Panthers - Śląsk. Piłkarski klub był bowiem przekonany, że użyczy futbolistom stadion w lipcu na jeden mecz - nie na trzy. Włodarze Śląska martwią się bowiem jak tyle spotkań, rozgrywanych dzień po dniu wpłynie na jakość murawy.
Sytuacja jest patowa, ale nie bez wyjścia. "Cały czas trwają negocjacje. Dajemy sobie czas do końca tygodnia. To ostateczny termin. Inaczej będziemy musieli szukać innych opcji." - mówi nam prezes Panthers Wrocław, Kuba Głogowski
Alternatyw jest niewiele, a czasu jeszcze mniej. Jeśli do końca tygodnia nic się nie zmieni klub będzie musiał wysłać pismo do Europejskiej Federacji Futbolu Amerykańskiego. Jej decyzja może - ale nie musi - być druzgocąca dla wrocławskiego klubu. Najgorszy scenariusz to utrata turnieju. Byłaby to nie tylko sportowa, ale i finansowa strata. Portfel Panthers mógłby jej nie udźwignąć.
To jednak czarna wizja. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że z dużej chmury spadnie mały deszcz. Obie strony są pozytywnie nastawione do wypracowania kompromisu. "Jestem dobrej myśli" - podsumowuje Kuba Głogowski.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.