The Kills, Beth Orton, Brodka i Gilmour w Radiu Wrocław Kultura
Zapowiadana przed tygodniem Alison Mosshart, która jak przystało na rasową rockową diwę, z lekka łechtać będzie nasze uszy ejtisowym bitem, by za moment przejść do garażowego brudu i gitarowej chłosty. Tak, The Kills w piątek wydali nową płytę, a my będziemy ją smakować po kawałku.
Duet Alison Mosshart i Jamie Hince pozostaje wierny swojej filozofii: „Nigdy nie szliśmy po linii najmniejszego oporu. Lubimy zmiany. Zmiany są niepokojące, sztuka też powinna być niepokojąca”. A utrzymywanie twórczego niepokoju udaje się The Kills już blisko 15 lat.
Zarys nowego materiału zaczął powstawać już w 2013 r., ale wypadek i przedłużająca się rehabilitacja Hince'a, odwlekły prace nad albumem. Jedną z pierwszych piosenek, była tytułowa „Ash & Ice”: „od razu zakochaliśmy się w tym tytule” – dodaje Mosshart. Jak wspomina sam Hince: „piłem drinka i po prostu wrzuciłem papierosa do szklanki z lodem. Tylko tyle. Spodobał mi się pomysł dwóch przeciwległych dusz”. Blues w zadymionym pubie o 4 nad ranem? Proszę bardzo („Hum for Your Buz”), szczypta grunge'a i gospelowych hymnów? OK! („Days of Why and How”).
Album „Ash & Ice” będzie miał swoją polską odsłonę koncertową, kiedy 6 sierpnia The Kills pojawią się na Off Festival w Katowicach.
Audycja Nie Było Grane czyli sludge, doom, indie, shoegaze, alternatywa, eksperymenty i proste piosenki - Radio Wrocław Kultura, w soboty od 16.00 do 20.00.
Do Alison Mosshart dołączy ambasadorka folktroniki - Beth Orton. Orton swoją karierę zaczynała od kolaboracji z Williamem Orbitem („Strange Cargo”), potem użyczyła swojego głosu na krążku „Exit Planet Dust” The Chemical Brothers. To był rok 1995, rok później wydała swoją debiutancką płytę „Trailer Park”, wypełnioną syntetycznymi brzmieniami i aranżami. Ale nie tylko elektronika jest tym, w czym czuje się jak ryba w wodzie. W 2012 wydała intymny „Sugaring Season”, jak sama mówiła „muzyczny ukłon dla Nick Drake'a i Sandy Denny", ze swoimi (ale i też Williama Blake'a) tekstami. Wydany przed kilkoma dniami „Kidsticks” to z jednej strony powrót do elektronicznych korzeni („Petals” brzmi jak Massive Attack), z drugiej to płyta będąca bardzo udanym kolażem loopów z gitarowymi pogłosami („Wave”). Mozaika motywów i naleciałości składa się na bardzo spójny album. Spoiwem „Kidsticks” jest lekko odrealniony, baśniowy głos Orton, który ma właściwości melisy.
Z kolei impulsywność, doznania ekstatyczne i nadmierną wręcz stymulację zapewni najnowszy materiał szalonych Australijczyków z King Gizzard & The Lizard Wizard. Przed wami „Nonagon Infinity”, 40 minutowa wyprawa do wnętrza własnej świadomości. To płyta, której początek jest końcem, a koniec początkiem. Niczym Uroboros pożerający własny ogon, tak i Stu Mackenzie i jego opętańczy gitarowy taniec generuje elektryczne impulsy, rozchodzące się przez szyszynkę po pulsującą membranę małżowiny. Przejaskrawienie, intensywność, niekończący się rollercoaster dźwięków, a przygotowane przez zespół wizualizacje tylko wzmacniają doznania.
Poza tym staniemy twarzą w twarz z nowym wcieleniem Brodki („Clashes”), kolejny odcinek koncertowego Gilmoura, Iron Maiden oraz Henry Rollins i jeden z jego ulubionych zespołów!
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.