Policjanci z Legnicy uratowali życie niemowlakowi
Zapłakana kobieta poprosiła policjantów o pomoc, bo gdy zadzwoniła do centrum ratowniczego, to usłyszała, że na karetkę przyjdzie jej czekać prawie godzinę. Na widok duszącego się dziecka funkcjonariusze zareagowali błyskawicznie.
Jedna z policjantek udrożniła drogi oddechowe malucha. W tym czasie jej koledzy przed komendą już ustawili radiowóz. Matka z dzieckiem na sygnale została przewieziona do szpitala. W tej chwili życiu chłopca nie grozi już niebezpieczeństwo.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że matka dzwoniła do centrum ratowniczego w czasie gdy podróżowała po autostradzie. Prawdopodobnie połączyła się z dyspozytornią w innej części województwa.
Wbiegła do komendy policji z sześciomiesięcznym dzieckiem na rękach i błagała o pomoc. Podróżująca przez Legnicę matka nie wiedziała jak trafić do szpitala. - Twierdziła też, że nie może liczyć na szybką pomoc pogotowia ratunkowego. - relacjonuje asp. sztab. Robert Lemański.
- Funkcjonariusze w rozmowie dowiedzieli się, że malec ma problemy z oddychaniem i co chwilę traci przytomność. Z relacji matki wynikało, że poinformowane przez nią pogotowie, może przyjechać dopiero za godzinę.
To właśnie jedna z policjantek udzieliła niemowlakowi pierwszej pomocy. Następnie dziecko zostało przewiezione radiowozem na sygnale do szpitala. W tej chwili życiu chłopca nie grozi niebezpieczeństwo.
Duszące się, nieprzytomne sześciomiesięczne dziecko i zrozpaczona matka z atakiem histerii - to sytuacja z którą musieli sobie poradzić legniccy policjanci. Kobieta wbiegła do komendy, błagając o pomoc. Zdaniem asp. sztab. Roberta Lemańskiego kontakt z matką - ze względu na jej stres - był utrudniony, a liczyły się sekundy.
- Dyżurny jednostki podjął decyzję o przewiezieniu go wraz z matką do szpitala radiowozem. Z użyciem sygnałów. Nad bezpieczeństwem dziecka czuwała cały czas nasza policjantka. Chłopiec trafił na oddział dziecięcy legnickiego szpitala, a jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Andrzej Hap, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy przeprowadził postępowanie wyjaśniające w sprawie reakcji swojego personelu na zgłoszenie. Okazało się, że matka nie kontaktowała się z legnickim dyspozytorem. Prawdopodobnie - dzwoniąc spoza Legnicy - połączyła się z ośrodkiem ratunkowym w innej części Dolnego Śląska.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.