Węgier zapewnił wygraną Śląskowi w meczu z Jagiellonią Białystok
Trener Mariusz Rumak zaskoczył, zestawiając wyjściową jedenastkę na spotkanie z Jagiellonią. Pojawili się w niej Adam Kokoszka, Peter Grajciar i Marcel Gecov. Na ławce rezerwowych usiedli m.in. Tomasz Hołota i Kamil Dankowski, a w meczowej osiemnastce zabrakło Brazyliczyka Dudu.
Od początku stroną prowadzącą grę byli gospodarze. Już w 5. minucie Bartłomieja Drągowskiego postraszył strzałem z daleka Ryota Morioka, ale uderzenie Japończyka było minimalnie niecelne. 9 minut później Śląsk już prowadził a w rolach głównych wystąpili inni obcokrajowcy w barwach Śląska. Dynamiczny rajd skrzydłem Słowaka Roberta Picha zakończył się precyzyjnym dograniem na środek pola karnego, a tam Węgier Bence Mervo płaskim strzałem przy dalszym słupku pokonał bramkarza Jagiellonii.
Wrocławianie wynikiem 1:0 nie cieszyli się zbyt długo, bo po raz kolejny w tym sezonie fatalny błąd popełnił ich bramkarz. Mateusz Abramowicz, który kilka dni temu koszmarnie skiksował w Kielcach, tym razem wypuścił z rąk łatwe dośrodkowanie Fiodora Cernycha, a piłkę z linii bramkowej wepchnął do siatki Konstantin Vassiljev. Część kibiców na Stadionie Miejskim miała w tym momencie prawo pomyśleć, że nad ich drużyną wisi jakieś bramkarskie fatum w meczach z Jagą, bo to przecież dwie niepewne interwencje Mariusza Pawełka przesądziły o porażce WKS w Białymstoku 1:2.
Piłkarze Mariusza Rumaka nie roztrząsali jednak zbyt długo wydarzenia z 20 minuty i już 120 sekund później mogli ponownie wyjść na prowadzenie. Najpierw z 20 metrów płasko uderzył Tom Hateley. Drągowski odbił piłkę wprost pod nogi Picha. Ten przy dobitce trafił jednak wprost w leżącego bramkarza.
Na szczęście dla Śląska lepiej od Słowaka ustawiony celownik miał tego dnia Bence Mervo. W 35. minucie Węgier znów oddał sprytny strzał z pola karnego po wrzutce z autu Hateleya i przedłużeniu Laszy Dwaliego. Było 2:1 dla gospodarzy.
Ciekawą i obfitującą w sytuację pierwszą połowę zakończyła zmarnowana szansa Grajciara.
Po zmianie stron odważniej zaatakowali goście z Białegostoku. To, że Jagiellonia nie doprowadziła do remisu wrocławianie zawdzięczają m.in. Abramowiczowi. Bramkarz Śląska otrząsnął się po dramatycznej interwencji sprzed przerwy, i choć nie ustrzegł się kilku drobnych pomyłek, to jednak w efektownym stylu obronił groźne uderzenia m.in. Cernych i Alvarinho.
Od 72. minuty zespół Mariusza Rumaka mógł grać jeszcze bardziej spokojnie. Morioka kapitalnie uderzył z woleja zza pola karnego i Drągowski po raz trzeci tego dnia musiał wyciągać piłkę z siatki. Wrocławianie mogli pogrążyć rywala 6 minut później, ale znów skuteczności zabrakło Pichowi, który przegrał pojedynek z bramkarzem gości.
W końcówce szanse na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Piotr Celeban i Tomasz Hołota. Ten pierwszy strzelił głową niecelnie, uderzenie drugiego obronił Drągowski.
Śląsk po dobrym meczu pokonał Jagiellonię 3:1 i wciąż jest niepokonany pod wodzą Mariusza Rumaka. Wrocławianie awansowali na 12. miejsce w tabeli.
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:1)
Bramki: Bence Mervo 14 i 35, Ryota Morioka 72 - Konstantin Vassiljev 20
Śląsk Wrocław: Mateusz Abramowicz - Paweł Zieliński, Adam Kokoszka, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Tom Hateley, Marcel Gecov (76 Tomasz Hołota), Robert Pich (90 Andras Gosztonyi), Peter Grajciar (88 Kamil Dankowski), Ryota Morioka, Bence Mervo.
Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Łukasz Burliga, Gutieri Tomelin, Dawid Szymonowicz, Piotr Tomasik, Rafał Grzyb (81 Przemysław Frankowski), Taras Romanczuk, Jacek Góralski (46 Alvarinho), Konstantin Vassiljev, Fiodor Cernych, Piotr Grzelczak (46 Przemysław Mystkowski).
Żółte kartki: Piotr Tomasik, Gutieri Tomelin, Łukasz Burliga (Jagiellonia).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.