Wojenne listy i zdjęcia przeleżały 70 lat w skrytce pod podłogą
Znawca historii regionu Łukasz Kazek mówi, że odnalezione archiwum jest bardzo bogate. Pokazuje wojenne realia tamtych czasów:
Autorami korespondencji jest dwójka niemieckich żołnierzy, którzy do swoich rodziców w Walimiu pisali praktycznie przez całą wojnę. Potem archiwum zostało ukryte w dwóch miejscach. Mówi przewodnik i historyk Łukasz Kazek:
Pierwszą część archiwum Alfreda Lachmanna została odnaleziona w 2007 roku. Druga - na początku kwietnia. To przede wszystkim dokumenty z frontu wschodniego, są jednak również fotografie samego Walimia.
Całość - czyli 150 zdjęć oraz blisko 80 odręcznych listów - zostanie teraz zeskanowana.
Dlaczego zostały schowane? Wtedy, czyli w samej końcówce II wojny światowej to była normalna praktyka. Niemieccy mieszkańcy w obawie przed zbliżającą się Armią Czerwoną albo niszczyli, albo ukrywali swoje archiwa. A to jest szczególne, w dużej mierze dotyczy służby wojskowej dwóch synów Lachmanna na froncie wschodnim. Oczywiście po stronie nazistowskiej.
- To ważne znalezisko, bo pokazuje sposób myślenia drugiej strony – mówi regionalista Łukasz Kazek. - Zdjęcia przedstawiają obraz frontu wschodniego, ale jest także Walim. Bardzo ciekawa koperta zawierała fotografie jeńców francuskich, którzy byli tutaj już w sierpniu 1940. Są na przykład zdjęcia z odśnieżania kolei, która jeździła do Walimia. Jest także archiwum prywatne tej rodziny – wyjaśnia.
Zdjęcia zostaną zeskanowane i oczyszczone. Podobnie jak listy, które trzeba nie tylko zeskanować, ale także przetłumaczyć. Nie będzie to łatwe. Listy są pisane odręcznie, w dodatku charakterystycznym dla epoki językiem. Co ciekawe Łukasz Kazek odnalazł w Niemczech jednego z synów, który pisał te listy. Sędziwy mężczyzna nie chciał jednak wracać do tej historii.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.