W spotkaniu rozgrywanym w Hali Stulecia Słoweńcy po bardzo emocjonującym spotkaniu zremisowali z Hiszpanią 24:24
Po 6 minutach więcej było udanych interwencji obrony niż celnych trafień. Słowenia prowadziła 3:1 strzelając dwie bramki z rzutów karnych. Za chwilę przewaga wzrosła do trzech. Słoweńcy wyszli wysoko w obronie, Matej Gaber wymusił stratę i zanurkował po piłkę na parkiet co zapoczątkowało kontratak wykończony przez Gaspera Marguca (4:1). Hiszpanie mieli swoje pozycje, ale trafiali albo w poprzeczkę, ale pudłowali przy czystych próbach z koła. Słoweńcy za to kontynuowali swój dobry start. W 11 minucie David Miklavic przedzierając się przez obronę rywali trafił na 6:2. Po kwadransie było 8:5 dla Słowenii, a najładniejszą bramką meczu – zejście z lewego skrzydła na środek i strzał w prawe okienko – zdobył wtedy Borut Mackovsek.
Kolejne minuty mijały, a Słoweńcy nie przestawiali zadziwiać. Tym razem trafił Luka Zvizej oddając rzut już niemal z leżącej pozycji (9:6). Mało? Hiszpanie, żeby uzyskać przewagę w ataku wycofali bramkarza, ale nie dość, że Słoweńcy zdołali wybronić ich akcje, to jeszcze Luka Zvizej trafił z 3/4 boiska do pustej bramki (11:7).
Słowenia mogła odskoczyć nawet na 5 bramek ale nie wykorzystała okazji po kontrze. W 27 minucie popisał się bramkarz Matevz Skok, który wybił nogą mocny strzał Jorge Maquedy, ale Hiszpan za chwilę zrehabilitował się w sytuacji sam na sam (12:9). Ostatnio cieszył się jednak Skok. Słoweński bramkarz w ostatniej sekundzie pierwszej połowy wybronił rzut karny Valero Rivery i jego reprezentacja prowadziła 13:10.
Po powrocie z szatni Hiszpanie szybko zbliżyli się na dwie bramki. W 39 minucie po bardzo długiej i przerywanej akcji udało im się nawet zniwelować straty do wyniku 15:16 (trafił Raul Entrerrios). Za chwilę mógł być remis, ale Antonio Jesus Garcia trafił w poprzeczkę. Nie tylko obramowanie bramki, ale i słoweńscy kibice pomagali swojej reprezentacji przetrwać trudne chwile. Fani starali się zatrzymać Hiszpanów serią gwizdów. Rywale jednak dopięli swego w 44 minucie indywidualną akcję wykończył Victor Tomas i było 17:17.
W 47 minucie Hiszpanii udało się to na co czekała przez cały mecz – wyszła na prowadzenie 19:18. Bramkę zdobył Jesus Antonio Garcia, który umiejętnie włączył się do akcji z lewego skrzydła. Wystarczyła jednak minuta i znów to Słowenia byłą lepsza. Rzut Sebastiana Skube po odbiciu od ziemi szczęśliwie wpadł pod poprzeczkę hiszpańskiej bramki.
Kluczowe fragmenty były już napakowane emocjami. W 53 minucie David Miklavcic wykończył kontrę i Słowenia prowadziła 22:21. Hiszpanie wzięli czas, ale po powrocie na parkiet nie zdobyli bramki, bo strzał Eduardo Gurbindo wybronił Matevz Skok. W kolejnej akcji Słowenia miała rzut karny. Dragan Gajic nie wytrzymał nerwów i nogą jego strzał wybronił Gonzalo Perez de Vargas. Słoweńcy utrzymali jednak piłkę i tym razem już z akcji - prawego skrzydła – Gajic się nie pomylił (23:21).
Na 3 minuty przed końcem przebojowo, z lewego skrzydła Dean Bombac znalazł lukę w hiszpańskiej obronie i posłał bombę w kierunku bramki rywali. Trafił! Słowenia prowadziła 24:22 i byłą już prawie w niebie. Ale to ciągle był niesamowity dreszczowiec. Rzut Jorge Maquedy obronił Matevz Skok, ale za chwilę przy walce o piłce sędziowie odgwizdali przewinienie i Hiszpanie wciąż mogli zdobyć bramkę. Tak też się stało. Na wprost z 6 metra trafił Julen Aguinagalde (24:23). W kolejnej akcji Słoweńcy faulowali w ataku i stracili piłkę. Remis? Nic z tych rzeczy, bo za chwilę ten sam błąd popełnili Hiszpanie.
W ostatniej minucie Słoweńcy wzięli czas, żeby perfekcyjnie rozplanować sobie ostatnią akcję. Nie udało się. Strzał Deana Bombaca został zablokowany i Hiszpanie popędzili z kontrą, którą na bramkę zamienił Christian Ugalde. Był remis 24:24, do końca 20 sekund i piłka dla Słowenii. Skończyło się rzutem wolnym równo z syreną i hiszpańskim blokiem na próbie Boruta Mackovseka.