Śląsk dzieli się punktami w Niecieczy. Zremisował 1:1
Trener Tadeusz Pawłowski mocno ofensywnie ustawił swoją drużynę. Od pierwszej minuty z przodu zagrali Kiełb, Biliński i Paixao. W jedenastce wybiegli też; Pawełek - Zieliński, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Hołota, Gecov i Danielewicz.
Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 8 minucie. Zawodnik gospodarzy Drozdowicz szuka dośrodkowania z prawej strony, ale blokada Pawelca sprawia, że Termalica zyskuje rzut rożny.
W 10 minucie próbuje z lewego skrzydła przedzierać się Kiełb, ale gubi piłkę przed polem karnym rywali. To stwarza okazję do kontry dla Termaliki, ale po podaniu Plizgi fatalnie w pole karne dogrywa Foszmańczyk.
120 sekund później Śląsk objął prowadzenie. Gecov wpada w pole karne rywali i strzela. Piłkę ręką blokuje Stano i mamy rzut karny oraz żółtą kartkę dla rywala. Jedenastkę na gola pewnie zamienia Kiełb.
W 18 minucie kąśliwe dośrodkowanie w pole karne Śląska, z piłką mijają się wszyscy poza Wojciechem Kędziorą, który trafia w futbolówkę ale uderza poza bramką. Termalica kontynuuje atak i Zieliński wybija piłkę na rzut rożny. Po im gospodarze zyskują następny korner.
Osiem minut później wrzutka z autu i z problemami piąstkuje Pawełek. Po chwili dośrodkowuje Foszmańczyk, a jeden z graczy gospodarzy strzela głową. Pawełek wyciągnięty jak struna paruje futbolówkę na korner.
W 36 minucie bardzo aktywny Kiełb zbiega z lewego skrzydła i oddaje strzał. Piłka traci impet po drodze odbijając się od graczy Termaliki, ale próbuje ją trącić Flavio. Następnie dobija jeszcze uderzenie "Ryba",ale piłka minimalnie przelatuje obok bramki.
Na finiszu pierwszej połowy jeszcze kontra Śląska. Biliński dostaje piłkę na środku połowy gospodarzy i rusza mając przed sobą tylko Pavola Stano. Zwód na lewą nogę i strzał, ale uderzenie naszego napastnika jest niecelne.
Od początku drugiej części zaatakowali gospodarze. Świetnie rozprowadził akcję Foszmańczyk i Drozdowicz ma dużo miejsca na prawej stronie. Wybiera jednak najgorzej z możliwych opcji i po dosrodkowaniu piłkę w ręce łapie Pawełek.
W 50 minucie odpowiada Śląsk. Najpierw dośrodkowanie z lewej strony Kiełba wybijają obrońcy. Później z prawej flanki wrzuca Celeban, a uderzenie wolejem Bilińskiego zablokowane.
Dziesięć minut później bardzo dobra akcja Śląska. Danielewicz do Pawelca, ten wstrzeliwuje piłkę do Bilińskiego, a ten odgrywa do Kiełba. Po dośrodkowaniu "Ryby" rzut różny. Jednak bez akcji bramkowej.
Pierwsza zmiana w Śląsku. Kamil Biliński schodzi z placu gry, a zmienia go Kamil Dankowski.
W 79 minucie kąśliwe dośrodkowanie Jareckiego spada wprost na głowę Pavola Stano. Słowak uderza mocno, ale niecelnie. Wciąż 1:0 dla Śląska. 60 sekund później wydawało się, że jest już 2:0 bo wrocławianie zdobyli bramkę. Świetne podanie Dankowskiego do Flavio, a ten wychodzi sam na sam z Witanem. Portugalczyk podał do Kiełba - ten trafia do bramki. Ale... był na spalonym...
W 84 minucie Pawełek wychodzi przed pole karne, żeby wybić dośrodkowanie. Zderza się jednak głową ze Stano. Faul na linii pola karnego. Bramkarz Śląska nie jest w stanie kontynuować spotkania. Zastępuje go Jakub Wrąbel. Po kilku minutach przerwy gra wznowiona. Kapitalnie z wolnego uderzył Dawid Plizga. Wyrównał na 1:1. Wrąbel bez szans.
Na finiszu spotkania Śląsk dramatycznie się broni. Wrąbel drugi raz wyciąga piłkę z siatki ale... tym razem na spalonym piłkarz Termaliki. Mecz kończy się remisem. To dziesiąte kolejne spotkanie wrocławian bez wygranej.
Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
Bramki: Plizga 87 - Kiełb 12,
Śląsk: Pawełek (87 Wrąbel) - Celeban, Kokoszka, Hołota, Pawelec - Zieliński, Gecov (90 Kaczmarek), Danielewicz - Flavio, Biliński (70 Dankowski), Kiełb
Termalica: Witan - Fryc (73 Jarecki), Sołdecki, Stano, Ziajka - Plizga, Foszmańczyk, Babiarz, Kupczak, Drozdowicz (62 Biskup) - Kędziora (46 Juhar)
Żółte kartki: Stano - Gecov, Pawełek
Czerwone kartki:
Sędzia: Szymon Marciniak
Widzów: 2106.
Tadeusz Pawłowski: Zremisowaliśmy wygrany mecz. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku praktycznie przez 90 minut, ale chwila nieuwagi i nie dowieźliśmy wygranej do końca. Tak naprawdę zemściła się niewykorzystana stuprocentowa sytuacja dwóch naszych zawodników, kiedy to po podaniu Paixao, Kiełb strzelił bramkę, ale ze spalonego. W takich sytuacjach nie można palić pozycji, to jest Ekstraklasa, takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Mieliśmy szansę na przełamanie, ale jej nie wykorzystaliśmy. Sami sobie strzeliliśmy bramkę i zamiast trzech mamy jeden punkt. Mariusz Pawełek jest oszołomiony po starciu, ale jeszcze nic nie wiadomo na temat jego zdrowia. Uważam, że wyjście Pawełka zza pole karne było nie potrzebne. Faulował zawodnika i doznał kontuzji. Wprowadziliśmy Wrąbla, ale nie był nawet rozgrzany. Jest zimno, a od razu musiał bronic stały fragment z 18. metrów i mam do niego pretensji. Był bez szans. Przed meczem ustaliliśmy, ze rzut karny strzela Kiełb. Normalnie jedenastkę wykonuje w kolejności Dudu, potem Hateley i Kiełb. Dwóch pierwszych wypadło jednak ze składu i Jacek Kiełb mógł strzelać. Cieszę się, że gotowość do wykonywania zgłaszał też Biliński. Hateley ma lekko naderwany przyczep i myślę, że na Lechię będzie już w stu procentach zdrowy. Paweł Zieliński zagrał dobre spotkanie w środku, nie był widoczny z przodu, ale grał na pozycji "6" i miał defensywne zadania. Myślę, że takie rozwiązanie będziemy częściej stosować.
Kamil Dankowski: W tej sytuacji ciężko jest cokolwiek konkretnego powiedzieć. Jesteśmy strasznie na siebie wkurzeni. Straciliśmy frajerską bramkę, straciliśmy te trzy punkty. Nie mam słów na to, co wydarzyło się w końcówce spotkania. Mam nadzieję, że swoim wejściem dałem trochę drużynie. Walczyłem, starałem się mądrze zagrać w obronie. Dałem piłkę, po której Flavio wyszedł sam na sam z bramkarzem. Oddałem fajny strzał obok słupka i myślę, że mój występ można by było zanotować na plus, ale to nie ma znaczenia. Liczą się w końcu punkty, a my dziś straciliśmy dwa w fatalnym stylu.
Tomasz Hołota: Dla nas to jest upokorzenie. Wstyd stracić punkty w ten sposób. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażaliśmy, liczyliśmy na przełamanie i naprawdę blisko byliśmy zrealizowania tego celu. Mieliśmy zmniejszyć tym meczem bezpośrednią stratę do Termaliki i do innych drużyn, które nam teraz uciekają. Na pewno zwycięstwo pozwoliłoby nam dziś odbić się od dna i uwierzyć w to, że do końca roku damy radę podskoczyć jeszcze w tabeli. Przed straconą bramką mieliśmy... no 200-procentową sytuację, która powinna być wykorzystana. Takie rzeczy robi się w juniorach i nawet piłkarze z naszej akademii nie psują takich sytuacji, potrafią utrzymać linię spalonego. Teraz każdy musi wziąć odpowiedzialność za ten mecz. Musimy przestać się głaskać i zacząć grać, bo to nie są żarty, a punktów nam brakuje.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.