Nie żyje 18-letni Marek leczony we wrocławskiej klinice
Nie udało się uratować Marka, pacjenta wrocławskiej kliniki hematologii dziecięcej we Wrocławiu. Nastolatek, dla którego pod koniec października pieniądze zbierała cała Polska zmarł wczoraj w szpitalu przy ulicy Bujwida. 18-latek chory na lekooporną białaczkę przeszedł kilka nieskutecznych terapii, jedynym ratunkiem był drogi specyfik stosowany w Stanach Zjednoczonych. Na portalu Siepomaga w kilka dni uzbierano pół miliona złotych. To była wielka nadzieja dla chłopca i radość dla samotnego ojca. Lek udało się sprowadzić, niestety nie można było go podać, bo stan nastolatka był bardzo zły. Lekarze byli bezradni.
Specyfik zostaje w klinice i nie zmarnuje się, najprawdopodobniej niedługo będzie potrzebny innemu dziecku.
Marek chorował od 6 lat i miał trzy nawroty białaczki. Lekarze uznali, że nie ma w Polsce leku, który mógłby mu pomóc, stąd prosili o pomoc.
Dla chłopca udało się znaleźć w Kanadzie dawcę szpiku kostnego, co już było prawie niemożliwe. Nie można było zrobić przeszczepu, bo nastąpił nawrót choroby. Jedyną realną szansą na uratowanie życia nastoletniego Marka był lek, który kosztuje prawie pół miliona złotych. Chodzi o blinatumomab stosowany w leczeniu lekoopornej białaczki. Jak mówił profesor Kałwak kiedyś ten specyfik będzie refundowany w Polsce, bo daje doskonałe efekty, ale Marek nie mógł czekać.
Fundacja nigdy wcześniej nie prosiła media o pomoc, ale sytuacja była wyjątkowa. Na apel odpowiedziały media z całej Polski w tym Radio Wrocław.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.