Wypadki i gigantyczne korki na A4

Dzicz. Nie ma dnia bez wypadku.

Wróciłem dwa dni temu z Berlina. Aż miło, jak jedzie się po mieści, w Berlinie, sporo ograniczeń do 30 km/h. Czasami ciasnota ulic poraża na pierwszy ogląd sytuacji. Zatrzymałem się, mała awaria pojazdu, POJAZD+PRZYCZEPA, bratnia dusza-Polka podeszła i pyta czy może pomóc. Podziękowałem i ruszyłem dalej. Załatwiłem sprawę i wracam do kraju po godzinie 15. Natężenie ruchu jest spore w ciągu dnia ale po godzinie 15 to istny cyrk-dindona. Oczy szeroko otwarte i słuch ustawiony tylko na odbiór, wyjazd na autobahn 100 i kierunek na Drezno, nikt nie psioczy, nie trąbi, ordnung mus sein i Q..WA NAĆ WSZYSCY SIĘ MIESZCZĄ NA TRZECH PASACH A Z CZWARTEGO WJAZDOWEGO JESZCZE SIĘ WCISKAJĄ! NO I Q.RZA TWARZ! TEŻ SIĘ ZMIEŚCILI! TO NIESŁYCHANE ALE WSZYSTKO JEDZIE JAK PO MAŚLE! DAJE SIĘ ODCZUĆ WZAJEMNĄ PRZYCHYLNOŚĆ I UPRZEJMOŚĆ, ODSTĘPY I ODLEGŁOŚCI ZACHOWANE, NIKT NIE TRĄBI I NIE POKAZUJE ŚRODKOWEGO PALCA! Ale to w Berlinie i jazda na autobahnie do Wrocławia. Mijam granicę i widzę w drodze na Berlin korek i znajome sygnały z wozu policji - wypadek!