Odkrywcy: Pociąg jest 8 metrów pod ziemią. Wydobycie będzie kosztowało 1,5-2 mln zł
- Mamy dobry sprzęt i potrafimy zweryfikować, co jest fałszem a co jest prawdą - dodał. Odkrywcy pociągu zwołali swoją pierwszą konferencję prasową, która właśnie trwa. W spotkaniu biorą udział m.in. znalazcy: Piotr Koper i Andreas Richter oraz Tadeusz Słowikowski – poszukiwacz, eksplorator, a także Krzysztof Szpakowski, prezes Stowarzyszenia Riese, który zgłosił odkrycia w ramach Riese w Walimiu. - Państwo nie może nas traktować jak złodziei - powiedział.
POSŁUCHAJ: Podziemne miasto w regionie wałbrzyskim
- Zarzucanie znalazcom jakichkolwiek działań bezprawnych jest bezzasadne. To nie były badania inwazyjne, nic nie zostało zniszczone, nie było szkody, niczyje dobro nie zostało naruszone - powiedział mecenas znalazców, Jarosław Chmielewski. I dodał: - Zgłosiło się wiele podmiotów, które chcą sponsorować wydobycie tego pociągu. Wiedzą, jak duża to jest reklama.
Odkrywcy są pewni, że ich badania były wykonane w 100 proc. legalne.
Na konferencji pokazane zostało znane już w internecie zdjęcie z georadaru, o którym Piotr Koper mówi tak: - To jest bez żadnych wątpliwości pociąg, widać klapy, działa. Nie ma możliwości, aby ziemia wytworzyła taki obraz. To nie jest fotomontaż. To zdjęcie to kilka wycinków, a mamy takich zdjęć kilkanaście.
Powiedział też, że miejsce ukrycia pociągu przekazali im świadkowie. - To jest nieprawdopodobne badanie. Nikt na świecie nie wykonał jeszcze badania złomu, który ma kilkaset ton i jest zasypany ziemią. Nie ma skali porównawczej.
PIOTR KOPER: - Pociąg jest osiem metrów pod ziemią. Ze wszystkimi kosztami, przewozem ziemi, pracami saperskimi koszt wydobycia pociągu to 1,5-2 mln zł. Mamy sponsora, który jest gotowy ponieść te koszty. Cała operacja zabrałaby około miesiąca.
Andreas Richter: - Nie mamy w ogóle kontaktu ze strony miasta.
"Nie wiemy co jest wewnątrz pociągu, jednak na pewno jest to obiekt wojskowy" - dodaje Koper
Jarosław Chmielewski, prawnik reprezentujący odkrywców, mówi, że jego kliencie "działali w dobrej wierze i zgodnie z obowiązującymi przepisami"
Tymczasem policja sprawdzi, czy podczas poszukiwań pancernego pociągu oraz podziemnego miasta w Walimiu nie doszło do złamania prawa. Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie zgłosił wałbrzyski konserwator zabytków.
Chodzi przede wszystkim o badania terenu georadarem bez wymaganych pozwoleń. Doniesienie zostało oparte na informacjach medialnych. Postępowanie w tej sprawie będzie prowadzić wałbrzyska policja. Mówi jej rzeczniczka Joanna Żygłowicz:
- Po otrzymaniu materiałów policja będzie sprawdzała, pod jakim kątem zostało popełnione wykroczenie. Czy to dotyczy nielegalnego poszukiwania, czy zupełnie innych wykroczeń.
Z kolei wałbrzyski ratusz potwierdza: Dostaliśmy kolejne zgłoszenie dotyczące podziemnych budowli na terenie miasta.
Tym razem mają to być cztery tunele lub pomieszczenia, wszystkie związane z trasą kolejową na odcinku od dworca Wałbrzych Miasto aż do Świebodzic. Zgłoszenia dokonała kancelaria prawna reprezentująca obywatelkę Niemiec. Analizujemy jego treść, mówi zastępca prezydenta Wałbrzycha, Zygmunt Nowaczyk:
Region opanowała prawdziwa gorączka skarbów. To już siódme zgłoszenie, wcześniejsze dotyczyły także Mieroszowa oraz Walimia.
O kolejnym, szóstym już zgłoszeniu ws. odkrycia w tym regionie informowaliśmy wczoraj. Jak ustaliło Radio Wrocław chodzi o znaleziska położone wzdłuż linii kolejowej, na odcinku od stacji Wałbrzych Miasto do Świebodzic. Zgłaszającą jest obywatelka Niemiec, którą w Polsce reprezentuję jedna z wałbrzyskich kancelarii prawnych. Pismo o zgłoszeniu cztery dni temu zostało przesłane do wałbrzyskiego ratusza listem poleconym. Zgłoszenie obejmuje zasypane tunele lub pomieszczenia w czterech miejscach, w dzielnicach Szczawienko i Piaskowa Góra. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi także o działki przylegające do terenu, gdzie ma znajdować się tzw. zloty pociąg.
Do zgłoszenia dołączono fotografie, a także mapy z zaznaczonymi miejscami. Niemka w piśmie przesłanym do urzędu zastrzega sobie także prawo do znaleźnego.
Przedwczoraj informowaliśmy, że do starostwa powiatowego wpłynęło właśnie kolejne zawiadomienie dotyczące tunelu kolejowego pod górą Dzikowiec oraz o możliwym kompleksie podziemnym na granicy wsi Kowalowa. Burmistrz Marcin Raczyński przyznaje że zgłaszają, bo nie mają wyboru.
"Podziemne tunele w czasie wojny miały być wykorzystywane do produkcji na rzecz przemysłu lotniczego" - dodaje Marcin Raczyński.
PRZECZYTAJ: Trzecie zgłoszenie o tajemnicach w regionie wałbrzyskim
To nie koniec informacji na temat tajemniczych odkryć w tym regionie. Podziemne miasto w Walimiu zostanie ponownie zbadane georadarem. Takie są ustalenia sztabu zarządzania kryzysowego, który zakończył się we wtorek w Starostwie Powiatowym w Wałbrzychu. Samorząd chce dokładnie zbadać wielkość i dostępność do podziemi w Górach Sowich. Przypomnijmy, że chodzi o co najmniej dwa tunele kolejowe oraz korytarze pod górą Włodarz w gminie Walim. Starosta Jacek Cichura mówił, że badania zostaną wykonane w najbliższych dniach.
Podziemne obiekty zgłosił w starostwie Krzysztof Szpakowski, który od lat bada tajemnice związane z niemieckim projektem budowlanym Riese. W posiedzeniu sztabu uczestniczyli policjanci, strażacy przedstawiciele konserwatora zabytków oraz samorządu. Starosta powiedział nam, że chcą mieć absolutną pewność co do jakości i skali tego zgłoszenia.
Następnym etapem będzie dowiercenie się do podziemnych tuneli. Wejścia są zabezpieczone, a terenu pilnuje policja.
PRZECZYTAJ: Ruszyły prace na słynnym 65. km trasy kolejowej
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.