Złoty pociąg z ogórkami. Kto chce, ten skorzysta (FELIETON)
Stoi na stacji lokomotywa… Tyle, że nie na stacji, ale gdzieś głęboko pod ziemią i nie lokomotywa, tylko… no właśnie, co?
Tak naprawdę trudno powiedzieć. Od kilku dni media na całym świecie obiega sensacyjna informacja o pancernym pociągu, tonach złota, brylantach. Ze zdziwieniem obserwuję przekazy, zwłaszcza zagraniczne, z których co prawda jasno to nie wynika, ale można wywnioskować, że pociąg już odnaleziono. Zdjęcia i filmy (tzw. ilustracyjne) potęgują wrażenie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasła: "nazi, train, gold" i przeanalizować treści.
Wiemy niewiele. Dwóch ludzi powiedziało, że coś wie, ale tego nie powie, przynajmniej na razie. Szepnęli jednak kilka słów więcej (lub zrobił to ktoś za nich, za ich zgodą lub bez niej – nie wiem). Pismo do urzędu wpłynęło. Domagają się 10 procent, ale mówi się, że grozić im może nawet dyplom.
Najpierw powoli, jak żółw ociężale
Wszystko zaczęło się bardzo lokalnie, żeby nie powiedzieć – skromnie. Jako pierwszy poinformował o tym portal wiadomosciwalbrzyskie.pl. Informację rozszerzyło Radio Wrocław, a potem… potem koła poszły w ruch. Temat (na wakacje znakomity, ale każdy przyzna, że chwyciłby o każdej porze roku) przejęły duże ogólnopolskie stacje telewizyjne czy radiowe oraz oczywiście portale internetowe. Potem dołączyły takie potęgi jak Reuters czy BBC i CNN. A potem już wszyscy. Niemcy, Duńczycy, Szwedzi, Czesi, redakcje amerykańskie, rosyjskie i portale w języku hebrajskim, ale także np. Grecy i... redaktorzy z Republiki Południowej Afryki. W piątek do Wałbrzycha przyjechała nawet amerykańska stacja NBC.
"Ten pociąg nie pojedzie, jeśli Ty w nim nie będziesz" (cytat z Kazika Staszewskiego)
Podobno pierwsze wzmianki o potworze z Loch Ness pochodzą sprzed 1300 lat z okładem. Nigdy nie byłem w Szkocji, ale o Nessie słyszałem, to absolutny standard współczesnej pop kultury. I z pewnością chciałbym się tam kiedyś wybrać i dołączyć do tysięcy ludzi, którzy już to zrobili.
W większości przekazywana jest jedna (bądź dwie) wersja tekstu, najprawdopodobniej pochodząca z Reutersa. I nawet w tej, pisanej alfabetem greckim, przetłumaczono niemal wszystko , ale w oryginale pozostał m.in. „Wałbrzych”. Dlaczegóż w takim razie Wałbrzych nie mógłby podczepić się do tego pędzącego „pociągu widmo” i nie przejechać na jego plecach następnych kilku dekad? Na razie takiego ruchu ze strony władz miasta czy powiatu nie widać. A przecież to wymarzona okazja na promocję i przegapić ją to niewybaczalny błąd.
Spory ruch panuje natomiast w mediach społecznościowych, bo temat podchwyciły różne firmy i instytucje. Co prawda nie każą sobie za tę aktywność płacić, ale... reklama dźwignią handlu.
Czy istnieje? Czy zostanie kiedyś wykopany? Czy jest w nim złoto? To zupełnie inna bajka. Pewne jest jedno, on już stał się faktem. Bardzo wirtualnym i w wielu relacjach mocno naciągniętym, ale jednak faktem. Podczas gdy oddzielając skromną (jak dotąd) prawdę od zmutowanych mitów czekamy na dalszy rozwój wypadków, są tacy, którzy postanowili już uszczknąć coś z tego wirtualnego złota i zamienić je na prawdziwe pieniądze.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.