Zdjęcia Marilyn w podziemiach Hali Stulecia?
Dziś kończy się wystawa pierwszych fotografii gwiazd amerykańskiego kina, które mogli zobaczyć wrocławianie. I jak się okazuje jest sukces frekwencyjny. Zdjęcia obejrzało 50 tys.osób co jest hitem tego lata, jeśli mówimy o wystawach w stolicy regionu.
Zarząd Hali Stulecia już zapowiada kolejne ekspozycje na przyszły rok - pierwsza już w lutym, kolejna być może w czerwcu. Jest też pomysł na to, gdzie ostatecznie będą prezentowane na stałe. Podziemia Hali Stulecia wydają się najlepszym miejscem - mówi nam prezes Hali Andrzej Baworowski:
Po tym jak wrocławska Hala Stulecia kupiła kolekcję zdjęć na aukcji za blisko 6,5 mln zł mówiło się, ze w centrum Wrocławia powstanie specjalne muzeum poświęcone Marilyn Monroe. Teraz już wiadomo, ze tak się nie stanie. Na adaptację przygotowanie podziemi potrzebne będą jednak pieniądze. Chodzi o 40 mln zł. Hala będzie się starać o unijne dofinansowanie na ten cel.
Podziemia wymagają jednak gruntownej przebudowy. Prezes mówi nam, że ostanie złożony projekt na unijne dofinansowanie, bo są możliwości wsparcia takich inicjatyw:
O udostępnieniu zdjęć pisaliśmy na początku lipca. We Wrocławiu można było wówczas wreszcie zobaczyć pierwszą wystawę fotografii Miltona Greene'a - "Dzień dobry Marylin". Wśród zdjęć były jednak nie tylko obrazy Marylin, ale także takich gwiazd jak: Marlena Dietrich, Sophia Loren, Grace Kelly. Wrocławianie zobaczyć mogli 142 fotografie po konserwacji. Kurator Marek Stanielewicz zapewniał wtedy, że to dopiero przedsmak kolejnych wystaw, które na bazie kolekcji będą powstawały.
- Była ogromna pokusa, żeby na pierwszej wystawie pokazać najlepsze zdjęcia, ale powstrzymałem się. To nie jest tak, że ta wystawa pokaże "best of the best", a potem będzie tylko nuda. Nic podobnego. Stosując zasadę zdrowego rozsądku zostawiłem znakomite zdjęcia na kilka kolejnych odsłon - tłumaczył Stanielewicz:
- Elementy tych fotografii zostały też zaprojektowane na gadżetach. Są one różnego rodzaju, bo mamy koszulki, magnesy, pocztówki i torby. Pamiątki można zakupić w trakcie wystawy - mówiła nam Bożena Rudyk z Hali Stulecia:
Zobacz: Wyniki ekspertyzy konserwatorskiej zdjęć Marilyn Monroe
Fotografie kupione zostały w ubiegłym roku i wzbudziły mnóstwo kontrowersji. Kurator Marek Stanielewicz część winy wziął na siebie. - Przepraszam, ale ja nie lubię robić na wczoraj. Nie lubię akcyjności i malowania trawy na zielono. To jest zbyt cenny zbiór, żeby można było popełnić błędy. Mowa tu o sprawach konserwatorskich, i przestrzeganiu pewnych zasad. Przecież nie chcemy, żeby jedna wystawa załatwiła te zdjęcia na cacy - tłumaczył Stanielewicz:
Czytaj też: Zdjęcia Marilyn "dobrem narodowym kultury polskiej"
Na ekspozycji pojawiły się również zdjęcia Sophie Loren czy Marleny Dietrich. - Można poczuć klimat Hollywood. Będzie można zobaczyć specjalnie zaaranżowane przestrzenie w klimacie lat 60-tych. Będzie garderoba gwiazdy Hollywood, aranżacja planu filmowego z udziałem kamer urządzeń z tamtych lat, a także będzie można zobaczyć różowego Cadillaca - mówiła nam Bożena Rudyk z Hali Stulecia:
Czy wiedzieliście to o Marilyn Monroe? Dziennik The Daily Thelegraph zebrał mało znane fakty o aktorce. My przedstawiamy zaledwie kilka z nich:
- W 1953 roku Marilyn została pierwszą Playmate "Playboya". Za pozowanie do zdjęć, wykonanych jeszcze w 1949 roku, otrzymała... 50 dolarów.
- Jej ulubionym artystą był Goya. "Znam go bardzo dobrze, mamy te same sny, od dziecka śnię o tym samym, co on", opowiadała.
- Jej matkę, Gladys, umieszczono w zakładzie dla psychicznie chorych, a mała Marilyn trafiała kolejno do jedenastu różnych rodzin zastępczych. Spędziła także rok w domu dziecka w Los Angeles.
- W wieku 18 lat wstąpiła do Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki. Później interesowała się niekonwencjonalnymi duchowymi prądami, w 1956 roku przeszła na judaizm.
- Suknia, w której Marilyn śpiewała "Happy Birthday" prezydentowi Kennedy'emu, została kupiona za 820 tysięcy funtów. W tamtym czasie była to rekordowa cena za pojedynczą kreację.
- Marilyn wybielała swoją skórę przy użyciu kremu z hormonami. Jednym z jego efektów ubocznych był rosnący na jej twarzy jasny meszek. Monroe nie usuwała go, uważała bowiem, że dzięki niemu jej cera wygląda delikatniej w obiektywie kamery.
- Monroe była jedną z pierwszych entuzjastek jogi w branży rozrywki.
- Śmierć Marilyn uznana została za "prawdopodobne samobójstwo", mimo że testom toksykologicznym poddano tylko jej wątrobę. Kiedy chciano zbadać pozostałe jej organy, usłyszano, że już się ich pozbyto.
- Nie wiadomo, kto naprawdę był biologicznym ojcem Marilyn, choć dwóch różnych mężczyzn przyznało się do tego na łożu śmierci.
- Trumna na nabożeństwie żałobnym Marilyn była otwarta. Zmarła miała na sobie zieloną, obcisłą sukienkę z nylonu oraz perukę w kolorze platyny, bo jej włosy częściowo ogolono w trakcie sekcji zwłok.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.