Portal eDolny Śląsk w ogniu krytyki NIK (PRZECZYTAJ)
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie o przygotowaniu i realizacji projektu portalu eDolny Śląsk za 66 mln zł. Znamy zapisy wystąpienia pokontrolnego izby do Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu. Władze województwa przygotowują odpowiedzi na szereg zarzutów, które padają w kilkudziesięciostronicowym raporcie.
NiK rozpoczyna wystąpienie mocnym uderzeniem - Najwyższa Izba Kontroli ocenia negatywnie przygotowanie i realizację portalu, który miał być kompleksową platformą wiedzy o Dolnym Śląsku. Dalej jest m.in. o przewlekłym i niezrozumiałym działaniu zarządu województwa.
Członek zarządu województwa, Jerzy Michalak tak napisał w nocy na Facebooku: |
W wystąpieniu można przeczytać m.in.:
"Od momentu podjęcia w 2007 roku decyzji o ujęciu platformy eDS w Indykatywnym Wykazie Indywidualnych Projektów Kluczowych do dnia, w którym podjęto decyzję o zaprzestaniu jej dofinansowania, upłynęło 2 640-ści dni tj. ponad 7 lat. Podejmowane przez pierwsze 3,5 roku realizacji projektu działania były nieefektywne i nie przyniosły spodziewanego rezultatu".
Według NIK czas między zgłoszeniem projektu, opracowaniem studium wykonalności (2009) a terminem umownym oddania portalu (2014) był zbyt długi, m.in. z punktu widzenia dynamicznego rozwoju technologii oraz zasobów internetowych. To spowodowało, że portal eDolny Śląsk - tak innowacyjny w 2007 roku - już w momencie oddania do użytku byłby przestarzały. Mimo to zarząd województwa dolnośląskiego podjął decyzję o rozwiązaniu umowy dopiero w lutym tego roku.
Tu trzeba dodać, że w tym okresie marszałkami byli działacze związani z Platformą Obywatelską:
- Andrzej Łoś
- Marek Łapiński
- Rafał Jurkowlaniec
- Cezary Przybylski
Główne grzechy władz województwa według kontrolerów NIK:
- już pod koniec 2011 roku wątpliwości budziła kwestia możliwości doprowadzenia inwestycji do szczęśliwego finału - co potwierdził niezależny ekspert - jednakże Urząd Marszałkowski nie podjął decyzji o przerwaniu kontraktu. Tu cytat z wystąpienia pokontrolnego "nadzór nad realizacją projektu, leżący po stronie urzędu, sprawowany był nierzetelnie, nieefektywnie i ostatecznie nieskutecznie"
- nierzetelnie, to znaczy posiadając niekompletne dane opracowano dokumentację wymaganą do realizacji portalu, w tym Harmonogramu Przygotowania Projektu, wniosku o dofinansowanie do UE oraz dokumentacji przetargowej
- przez okres od grudnia 2014 do 20 lutego 2015 nie funkcjonował inżynier kontraktu - w tym czasie zaawansowanie prac nad portalem zgłoszone przez wykonawcę wynosiło 12 proc.
- niewłaściwie oszacowano czas potrzebny na realizację kolejnych etapów projektu
- utracono dofinansowanie ze środków unijnych w kwocie ponad 2 mln zł poniesionych na realizację projektu który ostatecznie nie powstał
Kłopoty z domeną
Kontrolerzy wskazują, że Urząd Marszałkowski od początku realizacji tego projektu nie zabezpieczył i nie pozyskał odpowiedniej domeny, pod którą platforma mogłaby funkcjonować. Przychodzący od razu do głowy adres eds.pl. był niedostępny. Wtedy pojawiła się propozycja zarezerwowania innych domen eds.edu.pl, eds.info.pl, ale ze względów finansowych z tego zrezygnowano. Umowę ostatecznie zerwano, ale z raportu wynika, że prawdopodobnie portal musiałby funkcjonować pod nazwą edo360.pl. Taką domenę urzędnicy zaakceptowali.
Unijna dotacja
NIK uważa też, że będzie problem z rozliczeniem unijnej dotacji na budowę portalu eDolny Śląsk, czyli kwotą ponad 50 mln zł. Zarząd województwa już kilka tygodni temu informował, że pieniądze zostaną przeznaczone na inne zadania, w tym zakup nowych szynobusów czy specjalistyczny sprzęt dla Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu.
Po zerwaniu umowy z wykonawcą portalu pojawiła się też groźba procesu z firmą Qumak. Pozew przeciw zarządowi województwa opiewał na ponad 100 mln zł. Ostatecznie jednak w czerwcu doszło do ugody. Władze regionu przejmą część materiałów zgromadzonych przez wykonawcę, w tym sprzęt komputerowy i ortofotomapy regionu. Ich wartość oszacowano na 6 mln zł.
Ugoda oznacza, że z kasy województwa zostanie przekazanych 2,8 mln zł. W tym: blisko 1,2 mln zł urzędnicy zapłacili jeszcze przed zerwaniem umowy za jeden z etapów wykonanych przez Qumaka prac. Teraz nominalne trzeba zapłacić 1,65 mln zł, ale od tego należy jeszcze odjąć karę, którą Qumak ma zapłacić za opóźnienia (65 tys. zł).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.