Zgubił sprzęt, ale pobił rekord świata. Szuka znalazcy (FOTO)
Podczas międzynarodowej imprezy spadochronowej, która odbyła się w Belgii (Moorsele) tuż pod granicą francuską 15-18 czerwca, przy współudziale 3 osób z Polski udało się zbudować 42-osobową formację Wingsuit'ową zgodnie z najnowszymi zasadami Międzynarodowej Organizacji Sportów Lotniczych FAI, która w przypadku zaakceptowania zostanie uznana za pierwszy rekord rekord świata FAI.
Wśród trójki Polaków, która utworzyła tę niezwykłą formację, był pochodzący z Oleśnicy Janusz Paliszek-Saładyga. Obecnie rekord podlega oficjalnej ocenie FAI a ustanowiło go 42 osoby z 14 krajów w tym filmowało 3 kamerzystów / fotografów.
Wszystko widać na filmie poniżej. Zdjęcie formacji: Willy Boeynkens, autor filmu: Jarno Cordia.
Panu Januszowi należą się podwójne gratulacje, ponieważ rekord ustanowił mimo dość poważnych kłopotów, które spotkały go w drodze do Belgii. W nocy (między północą a godz. 1.30) z piątku na sobotę 12 na 13 czerwca podczas podróży autostradą A4 zginął jego sprzęt.
Zagubione przedmioty na zdjęciach poniżej
- Między Wrocławiem a Zgorzelcem (34 km.) dostaliśmy sygnał o otwartym bagażniku dachowym. Zaginęła część bagażu - opowiada portalowi www.prw.pl Janusz Paliszek-Saładyga.
- Były to dwa opakowania/worki nylonowe wielkości dużych reklamówek (50cm x 35cm x 15 cm) w kolorze jaskrawo pomarańczowym oraz czarno-szarym/białym zawierające cenne dla mnie kombinezony spadochronowe typu WingSuit firmy Phoenix-Fly (model Havok niebiesko-szaro-biały oraz Phantom3 czarno-szary). Były częścią wyposażenia na mającą się odbyć próbę bicia oficjalnego rekordu świata FAI.
Informacje o zaginionym sprzęcie przesyłajcie na nasz adres: [email protected]
Ostatecznie wystartował w innym kombinezonie, który miał gorsze parametry uwzględniając charakterystykę lotu formacji. Był za duży. Na szczęście sukces jest, ale...
- Wszystkie koszty sprzętowe oraz wyjazdowe pokrywamy z własnej kieszeni i nie jesteśmy wspierani przez żadną organizację czy federację narodową i traktujemy to jako pasję - mówi nieoficjalny rekordzista świata, który wartość zagubionego sprzętu wycenia na ok. 10 tysięcy złotych.
- Uczciwemu znalazcy okażę swoją wdzięczność. Możecie napisać, że czeka na niego znaleźne - powiedział nam. Jego zdaniem taki kombinezon osobie niezwiązanej ze skokami w Wingsuit'ach do niczego się nie przyda a kombinezony szyte są indywidualnie na miarę. - Prawdopodobnie ktoś nawet nie wie, co znalazł. Pewnie po prostu podniósł to z drogi. Może będzie próbował wykorzystać to jako strój na bal przebierańców, ale to nie jest najlepszy pomysł. W takim kombinezonie nie da się długo wytrzymać.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.