Sensacja w Zgorzelcu! Turów przegrał z Czarnymi
Obie drużyny szybko zapewniły sobie awans do półfinałów. PGE Turów pokonał w trzech meczach Trefl Sopot, a Czarni wygrali także w trzech spotkaniach ze Śląskiem Wrocław, choć dwa mecze u siebie rozstrzygnęli dopiero po dogrywkach.
Pierwsze punkty w meczu zdobył as atutowy Czarnych Jerel Blassingame. Turów odpowiedział skutecznymi rzutami wolnymi Michała Chylińskiego. Goście grali dobrze w obronie i mistrzowie Polski mieli problemy z wypracowaniem sobie pozycji rzutowych. Po niespełna czterech minutach Czarni prowadzili już 7:2. Chwilę później po raz drugi zza linii 6,75 trafił Jarosław Mokros i zespół ze Słupska wygrywał 10:4. Trener Miodrag Rajković szybko wpuścił na parkiet Mardy'ego Collinsa i Damiana Kuliga. Po rzucie za trzy tego drugiego na niespełna cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty Czarni mieli już tylko punkt przewagi. Kolejne akcje to rywalizacja niemal kosz za kosz. Na minutę przed końcem zespół ze Słupska wygrywał 19:18, a ostatecznie po pierwszej kwarcie goście prowadzili 23:21.
Druga kwarta rozpoczęła się od rzutu za trzy Kyle Shiloha. Czarni nadal byli bardzo skoncentrowani i dobrze spisywali się w obronie. Na siedem minut przed końcem tej kwarty prowadzili już 30:21 i o czas poprosił trener Turowa Miodrag Rajković. Mistrzowie Polski bardzo długo w tej części gry nie potrafili zdobyć nawet punktu. Dopiero po pięciu minutach spod kosza trafił Kiryło Natjażko. Chwilę później akcją 2+1 popisał się Collins i Turów przegrywał 26:32. Mistrzowie Polski zaczęli odrabiać straty. Przegrywali w tej części gry już różnicą 11 punktów, ale na dwie i pół minuty przed przerwą po skutecznych rzutach wolnych Nemanji Jaramaza było już tylko 32:34, a po kolejnym rzucie Natjażki na tablicy wyników mieliśmy już remis. Mistrzowie Polski objęli prowadzenie po rzutach wolnych Aleksandra Czyża, a chwilę później powiększyli przewagę po rzutach Collinsa. Ostatecznie po dwóch kwartach Turów wygrywał 40:39.
Pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobył Callistus Eziukwu. Znów lepiej spisywali się goście, którzy odskoczyli na pięć punktów przewagi. Turów błyskawicznie odrobił straty i po trzech minutach gry mieliśmy remis 47:47. Ale znów dwie skuteczne akcje przeprowadzili zawodnicy ze Słupska. Jarosław Mokros miał już na koncie 15 punktów, a 9 Blassingame. Na szczęście dla Turowa goście zgubili dwie piłki w ataku i nie powiększyli przewagi. Ciężar zdobywania punktów brał na siebie w drużynie ze Zgorzelca Collins. Wreszcie za trzy trafił też Vlad Sorin Moldoveanu, ale błyskawicznie takim samym rzutem zrewanżował się Mantas Cesnauskis. Ostatnie punkty w tej kwarcie rzutem za trzy trafił Nemanja Jaramaz i na dziesięć minut przed końcem meczu Czarni prowadzili 63:60.
Początek czwartej kwarty znów był wyrównany. Do kosza Turowa trafił Blassingame, ale odpowiedział Moldoveanu. Na siedem minut przed końcem zespół ze Zgorzelca przegrywał 62:67, ale wtedy rzutem za trzy popisał się Michał Chyliński. Coż z tego, skoro w kolejnej akcji także za trzy trafił Cesnauskis. Gdy na niespełna pięć minut przed końcem po rzucie Kuliga było 70:69 dla gości o czas poprosił trener Czarnych Donaldas Kairys. Nic to jednak nie dało, bo zespół ze Słupska nie trafił do kosza, a w rzucie za trzy nie pomylił się Chyliński. Na trzy minuty przed końcem mieliśmy remis 72:72. Tony Taylor sfaulował Blassingame'a przy rzucie za trzy, a ten wykorzystał wszystkie rzuty wolne. Odpowiedział za dwa Moldoveanu. Na minutę przed końcem Czarni prowadzili 78:74, bo do kosza mistrzów Polski trafił Cesnauskis. Tylko jeden z dwóch rzutów wolnych trafił Kulig. A na 23 sekundy przed końcem wsadem popisał się Eziukwu i zespół ze Słupska wygrywał już 80:75. Tuż przed końcem Tony Taylor trafił jeden rzut wolny i mistrzowie Polski nie byli już w stanie odrobić strat.
Ostatecznie w pierwszym meczu półfinału play - off PGE Turów Zgorzelec przegrał z Czarnymi Słupsk 76:81. W rywalizacji do trzech zwycięstw Czarni prowadzą 1:0. Kolejny mecz rozegrany zostanie w sobotę ponownie w Zgorzelcu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.