Kupię trampki i pójdę w las - Kadziewicz o zakończeniu kariery
Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich siatkarzy. Przez ostatnie dwa lata grał w zespole Cuprum Lubin, ale teraz powiedział "dość". Łukasz Kadziewicz kończy sportową karierę. - Nigdy nie byłem gwiazdorem, nie natrzepałem medali. Przyszedł czas, że po prostu trzeba zejść ze sceny - mówi zawodnik.
Grał w wielu znakomitych klubach - Gazpromie Surgut, Sparklingu Mediolan, czy też Lokomotivie Biełgorod - i wspomina je z dużym sentymentem. - Spędziłem świetny czas na boisku, miałem wiele frajdy. Ta przygoda ze sportem upłynęła mi w różowych kolorach - wspomina. I dodaje - W jednym sezonie byłem w Doha, a za kilka miesięcy w Soligorsku - 120 km od Mińska, w zupełnie innym świecie. Jednego dnia byłem w Mediolanie, w Modenie, a drugiego w Surgucie.
Z reprezentacją Polski zdobył w 2006 roku wicemistrzostwo świata, grał dwukrotnie na Igrzyskach Olimpijskich, ale w jego przygodzie ze sportem nie brakowało także trudniejszych momentów jak np. wyrzucenie z reprezentacji. - To był wybryk, trochę poniosła nas fantazja. Poszliśmy na kolację, która się przedłużyła. Młodzi chłopcy nie mogący zahamować swojego entuzjazmu życiowego - przyznaje Kadziewicz.
Nie zabiegał o tanią popularność, ale dziennikarze uwielbiali z nim rozmawiać. - Nigdy nie kreowałem się na Denisa Rodmana, czy jakiegoś innego kolesia, który zasłynął z tego, że był skandalistą. Mam świadomość wielu błędów w życiu. Nie jestem aniołkiem. Jeśli miałbym się rozgrzeszać, to musiałbym znaleźć bardzo doświadczonego księdza, żeby przyjął wszystkie moje ciemne strony na klatę - mówi siatkarz.
Kadziewicz przyznaje, że musi się uczyć żyć bez zawodowego sportu. - To jeden z pierwszych dni kiedy się budzę i myślę "O Jezus Maria! Dzisiaj nie ma treningu! Fajnie, pojadę do radia". Jutro się jeszcze poruszam, ale za dwa tygodnie chyba kupię dobre trampki i w las - żartuje zawodnik, szybko dodając: - Mam wiele pomysłów na siebie i chciałbym zostać przy sporcie. To jest oddech, to jest moje naturalne środowisko. To jakbyś rybę wydobył z wody i kazał jej fruwać. Ja nie chcę tego robić.
Nie jest wykluczone, że Łukasz Kadziewicz zorganizuje jeszcze na Dolnym Śląsku pożegnalny mecz siatkarski. Zobaczcie, do czego jest zdolny:
POSŁUCHAJCIE CAŁEJ ROZMOWY: Cz. I Cz. II |
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.