PGE Turów Zgorzelec przegrywa nad morzem
Początek meczu był wyrównany. W połowie inauguracyjnej kwarty rzut Kyryło Natiażko zmniejszył straty Turowa do wyniku 9:10. Kiedy kontrę udanym dwutaktem zakończył Michał Chyliński był remis 12:12, a do końca pierwszej odsłony pozostawały jeszcze ponad dwie minuty. To był czas Asseco. Gospodarze zdobyli wtedy siedem punktów, tracąc zaledwie dwa i dolnośląski zespół przegrywał 14:19.
W drugiej kwarcie wynik szybko się obrócił. PGE Turów zaczął od trzy i pół minutowej serii 13:4! Napędzali ją Vlad Moldoveanu i Nemaja Jaramaz. Ten pierwszy zdobył wtedy 7 punktów, trafiając wtedy także zza łuku. Dwie celne trójki dołożył Jaramaz, dla którego były to pierwsze punkty w meczu. Po tym drugim rzucie goście prowadzili 27:23. Do przerwy lepsze było jednak Asseco. Po tym jak na minutę i 22 sekundy przed końcem pierwszej połowy Tony Taylor wyrównał na 38:38, to do kosza trafiali już tylko gospodarze. Za trzy Przemysław Frasunkiewicz i A.J. Walton z wolnego. Zgorzelczanie byli gorsi do przerwy 38:42.
Po powrocie z szatni scenariusz się nie zmieniał. Przez połowę kwarty wynik był na styku. Kiedy spod kosza trafił Damian Kulig, Turów przegrywał tylko 49:50. Ostatnie cztery minuty tej części gry potoczyło się po myśli Asseco. Gospodarze niemal do końca kwarty zatrzymali zgorzelczan bez trafienia z gry. Tę serię przełamał dopiero na trzy sekundy przed jej końcem Tony Taylor, który w trakcie tej koszykarskiej posuchy trafił jeszcze dwa osobiste. Gospodarze karcili Turów z linii i zza łuku (trafiali Jakub Parzeński i Przemyslaw Żołnierewicz). Równo z syreną udane wejście pod kosz zaliczył AJ Walton i strata gości urosła do wyniku 54:62.
Zgorzelczanie nie składali jednak broni. W czwartej kwarcie dobry moment miał Aleksander Czyż - trafiając w dwóch kolejnych akcjach. Za chwilę trójkę dorzucił Nemanja Jaramz i było już tylko 61:64. Kolejny celny rzut zza łuku w wykonaniu tego zawodnika przybliżył Turów do wyniku 66:67, a kiedy w kolejnej akcji trafienie z półdystansu zanotował Tony Taylor, to goście wyszli na długo oczekiwane prowadzenie. Było 68:67 dla zgorzelczan na niespełna siedem minut przed końcem. Niestety, to był ostatni raz tego dnia kiedy PGE Turów zasiadł za koszykarską kierownicą. Zwycięstwo z głowy dolnośląskiej drużynie wybił A.J. Walton. Amerykanin zaliczył kapitalne dwie minuty w czwartej kwarcie. Kolejno trafił dwutakt, osobisty, dwie kolejne próby z linii, rzut z dystansu i raz jeszcze z linii. Siedem punktów Waltona sprawiło, że PGE Turów przegrywał 68:74. Nadzieja na odrobienie strat jeszcze była. Po trójce Vlada Moldoveanu na dwie i pół minuty przed końcem, goście byli gorsi zaledwie 73:74. Niestety w kolejnej akcji nie dość, że nie udało się obronić ataku rywali, to jeszcze Michał Chyliński sfaulował przy rzucie Przemysława Żołnierewicza. Efekt? Akcja 2+1 zawodnika i przewaga Asseco wynosiła cztery punkty. Mimo to PGE Turów mógł wyrównać. Vlad Moldoveanu na półtorej minuty przed końcem był na linii, ale trafił tylko jeden z dwóch osobistych. Za chwilę efektownym wsadem popisał się Ovidijus Galdikas i gospodarze mieli trzy "oczka" więcej. Zespół z Gdyni nie wypuścił tej zaliczki. PGE Turów Zgorzelec przegrał z Asseco 78:86.
Po meczu doszło do spięcia pomiędzy Mardym Collinsem i Przemysławem Frasunkiewiczem. Amerykanin odepchnął Polaka, a ten padł na parkiet. Niewykluczone, że tym zdarzeniem zajmą się władze ligi, które mogą zawiesić Collinsa na następne spotkanie.
Asseco Gdynia - PGE Turów Zgorzelec 86:78 (19:14, 23:24, 20:16, 24:24)
Punkty dla Asseco: Walton 20, Szczotka 15, Kowalczyk 12, Galdikas 12, Matczak 10, Żołnierewicz 9, Parzeńśki 5, Frasunkiewicz 3
Punkty dla PGE Turowa: Jaramaz 15, Moldoveanu 15, Taylor 13, Chyliński 7, Kulig 7 (10 zbiórek), Dylewicz 6, Czyż 5, Wright 5, Natiażko 3, Collins 2
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.