Pył, huk, wystrzały - oto codzienność w Chwałkowie
Bożena Kasprzycka mieszka zaledwie kilkaset metrów od kamieniołomu. - Jak dziecko śpi, to się zrywa z tak potwornym płaczem, że ciężko je później uspokoić. Bo huk jest straszny, wszystko drży. Mieliśmy kafelki, popękały jak sito. Jak będą walić dalej, to wszystko się rozwali - mówi kobieta. Nie ukrywa, że jeśli byłoby ją na to stać nie czekałaby nawet jednego dnia z przeprowadzką. Ale chętnych do mieszkania w takim sąsiedztwie brak.
Kamieniołom powstał osiem lat temu. Mieszkańcy Chwałkowa twierdzą, że najpierw wystrzały były znośnie, jednak z każdym rokiem dźwięk i wibracje stawały się coraz silniejsze. Potwierdza to sołtys Chwałkowa Małgorzata Sala. - Żadne protesty, prośby, skargi nie robią na nich wrażenia. Problem to także ciężarówki, które łamią przepisy i rozjeżdżają lokalne drogi. Do tego pył z kamieniołomu, który osadza się dosłownie wszędzie. A to nie koniec. - Mieszkańcy mieli kamienie na swoim podwórku, które wylatywały po tych wystrzałach - przekonują mieszkańcy.
Jedziemy do kamieniołomu. Początkowo nikt nie chce z nami rozmawiać, po kilku minutach odbieramy telefon od kierownika kopalni, który nie chce jednak do nas podjechać. - Jakim prawem wjechał Pan do zakładu, proszę opuścić teren, bo wezmę policję - mówi w rozmowie telefonicznej.
Bardziej rozmowny jest Stanisław Zieliński, dyrektor spółki Polskie Kopalnie Granitu. Przyjeżdża na miejsce i na początek pomaga nam znaleźć obiecane osiem lat temu drzewa, które miały tworzyć otulinę - naturalną barierę dźwiękową. - Otulinę drzewną wykonujemy sukcesywnie - mówi, wskazując na kilka drzew.
Dyrektor spółki ma świadomość, że prowadzona działalność może być uciążliwa, szczególnie dla mieszkańców najbliższych osiedli. Jednocześnie zaznacza, że wszystkie prace prowadzone są zgodnie ze sztuką i nie ma możliwości, by w kierunku domów leciały fragmenty granitu. Z kolei siła fali dźwiękowej zależy np. od kierunku wiatru. - Wszelkie roboty strzałowe prowadzone są zgodnie z dokumentacją i metryką. Dokładnie to przestrzegamy, żadna kontrola nie wykazała uchybień.
Potwierdza to Robert Podolski, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego we Wrocławiu: Kontrole przeprowadzane są co najmniej raz do roku, a po interwencjach mieszkańców nawet częściej, jednak - zgodnie z przepisami jesteśmy zobligowani do sygnalizowania o takich kontroli. Nie ma odchylenia od tego, co jest w dokumentach.
A co na to władze gminy? W Marcinowicach nie zastaliśmy Władysława Gołębiowskiego wójta gminy, który jednak w rozmowie telefonicznej zapewnia: - To jest temat bardzo ważny i niecierpiący zwłoki. planujemy spotkanie mieszkańców gminy i przedstawicieli kopalni. Wójt podkreśla, że kamieniołom to także zyski do budżetu gminy, ale oczywiście najważniejszy jest komfort mieszkańców. Po naszej interwencji zapewnił, że poprosi policję o dodatkowe patrole, aby ciężarówki nie rozjeżdżały lokalnych dróg. Czy kamieniołom - zgodnie z koncesją - zostanie do 2036 roku? - Jeżeli tak, to my zostaniemy na kupie gruzu - załamują ręce mieszkańcy.
POSŁUCHAJCIE CAŁEGO MATERIAŁU:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.