"Sąsiadka wiesza majtki", czyli po co dzwonimy pod 112
We wrocławskim Centrum Powiadamiania Ratunkowego przy ul. Borowskiej pracuje 60 osób, którzy przez całą dobę robią wszystko, by udzielić pomocy potrzebującym. Niestety, Wrocław jest w czołówce negatywnych statystyk - operatorzy odebrali w 2014 roku 1,144 mln połączeń, ale do służb przekazano zaledwie 22,77% z nich. Cała reszta to zgłoszenia fałszywe, złośliwe, czy nieuzasadnione. - Ten problem nie dotyczy jednak tylko naszego województwa, jest mniej więcej podobny we wszystkich regionach. Liczba zgłoszeń fałszywych, bezsensownych jest bardzo duża. Niestety ten numer nie zawsze jest wykorzystywany do właściwych celów – ocenia Rafał Wolanowski, zastępca kierownika Oddziału Powiadamiania Ratunkowego
- W czasie jednej zmiany jest 16 operatorów. W ciągu doby trafia do nas 3,5 tysiąca połączeń. Tylko niewielka część to zgłoszenia od osób, które faktycznie potrzebują pomocy - dodaje Wolanowski.
Jeden z operatorów linii 112 Jakub Popławski wie dobrze, jak ciężka jest to praca. Najważniejsze jest szybkie rozpoznanie , czy ktoś faktycznie potrzebuje pomocy. Ta decyzja musi zapaść w ciągu kilkunastu sekund. - Bardzo ważne, by każdy operator był spokojny i skupiony. Czasami trudno jest odróżnić prawdziwe zgłoszenie od fałszywego, a trzeba to zrobić możliwie najszybciej – mówi Poprawski.
W jak błahych sprawach ludzie dzwonią pod wrocławski numer 112? Posłuchajcie:
Ale są też takie tematy, gdzie pomoc nie jest potrzebna wprost, więc operatorzy nie przekazują sprawy do służb, ale udaje im się temat załatwić już przez telefon. Ostatnio w USA głośno było o kampanii społecznej dotyczącej przemocy domowej. W klipie kobieta zamawiając pizzę sugeruje, że agresor jest w domu, a ona nie może mówić. Takie przypadki, choć rzadkie, także się zdarzają, trzeba być więc cały czas skoncentrowanym, aby odróżnić fałszywe telefony od ukrytego wołania o pomoc.
Operatorzy również ratują życie przez telefon. Oto jedna z interwencji, którą podjął wrocławski operator numeru 112:
Oczywiście to był skrót całej interwencji - reanimacja trwała 20 minut, aż pacjenta przejęli ratownicy medyczni, którzy przyjechali na miejsce. Jak powinno wyglądać właściwe zgłoszenie i od czego trzeba zacząć, abyście można było szybko udzielić pomocy?
- Najważniejszą informacją jest miejsce zdarzenia i co się wydarzyło. Ważne jest, by operator prowadził całą rozmowę, dlatego trzeba mu oddać głos, by ten mógł przekazać instrukcję co trzeba zrobić. Najważniejsze jednak są te pierwsze informacje, bo w razie zerwania połączenia, operator linii wie już co się stało i gdzie wysłać pomoc – mówi Rafał Wolanowski.
W 17 centrach powiadamiania ratunkowego pracuje około 800 osób. Każdy z dyspozytorów odbiera średnio 1,5 tysiąca połączeń miesięcznie. Niemal 80 proc. zgłoszeń przyjmowanych przez operatora numerów alarmowych to zgłoszenia nieuzasadnione - żarty lub pomyłki. Dzwoniący wykręcają numer „112”, by zasięgnąć informacji o aptekach całodobowych, dyżurach szpitali lub… donieść na uciążliwego sąsiada.
Według badania Eurobarometru przeprowadzonego na początku 2014 r., świadomość Europejczyków wzrosła, ale wciąż nie napawa optymizmem. 49 proc. mieszkańców Starego Kontynentu nie wie, że można skorzystać z numeru „112”, aby skontaktować się ze służbami ratunkowymi. W Polsce wygląda to całkiem nieźle – 70% wie o takim numerze, ale fałszywych zgłoszeń nie brakuje. Największy procentowo udział zgłoszeń złośliwych i nieuzasadnionych odnotowano w Poznaniu (88%), Wrocławiu (86%)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.