Znów kupowali głosy w Wałbrzychu? Sprawdza to policja
Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Funkcjonariusze nie zdradzają szczegółów, dotarliśmy jednak do świadka, który złożył jedno z zawiadomień. Paweł Orfin w wyborczą niedzielę robił zakupy na wałbrzyskim Starym Zdroju.
Podobne postępowanie prowadzi także policja w Ząbkowicach – Śląskich. Tam głosy miał kupować jeden z kandydatów na radnego.
Po raz pierwszy wybory w Wałbrzychu unieważniono w 2003 roku. Sąd uznał, że podczas lutowych wyborów do rady powiatu, masowo dochodziło do procederu kupowania głosów. Sprzedawano je m. in. za palety jaj i butelki alkoholu. W dniu glosowania policja otrzymała kilkadziesiąt sygnałów o nieprawidłowościach od mieszkańców. Problem pojawiał się potem niemal przy każdej kampanii samorządowej. W kwietniu 2011 roku świdnicki sąd unieważnił drugą turę wyborów na prezydenta Wałbrzycha oraz częściowo wybory do rady miejskiej. Powód: korupcja wyborcza. W wyniku tej decyzji stanowisko po prawie dziesięciu latach urzędowania stracił prezydent Wałbrzycha, Piotr Kruczkowski. Proces w tej sprawie ruszył w lutym 2012 roku i wciąż trwa. Na ławie oskarżonych siedzi m. in. były szef miejskich wodociągów, Stefanos E. Prokuratura jemu i czterem innym osobom zarzuca, że na kupowanie głosów wydali łącznie trzynaście tysięcy złotych (w alkoholu i gotówce). Kolejna sprawa dotyczy wyborów samorządowych z marca 2013 roku. Według prokuratury dwóch mężczyzn z Jedliny Zdroju dokonało transakcji kupna- sprzedaży głosu za butelkę wódki. Postępowanie sądowe wciąż trwa. |
Przypomnijmy - nie tylko w Wałbrzychu pojawiły się podejrzenia o korupcję. Wczoraj kolejne dwie osoby zostały zatrzymane w Bogatyni w związku z kupowaniem głosów w wyborach. Ewa Wojteczek ze zgorzeleckiej policji potwierdza zatrzymania. W sumie w ręce policji wpadło już 6 osób. Na razie cztery usłyszały zarzuty korupcji wyborczej, ale prawdopodobnie usłyszą je kolejne. Policja w dalszym ciągu zapowiada, że możliwe są kolejne zatrzymania w tej sprawie.
Przypomnijmy, w dniu wyborów, w czasie głosowania zostały zatrzymane dwie osoby, które oferowały pieniądze za zagłosowanie w określony sposób.
Według nieoficjalnych informacji głosujący w kabinie mieli fotografować karty do głosowania z zakreślonymi przez siebie kandydatami i pokazywać zdjęcia jako dowód, że oddali głos w określony przez zlecającego sposób. Wtedy dopiero inkasował pieniądze. Miało to być nawet 200 złotych.
W związku z wykrytymi nieprawidłowościami będzie wniosek do sądu o unieważnienie wyborów samorządowych w Bogatyni. Złoży go komitet Platformy Obywatelskiej. Starosta zgorzelecki, Artur Bieliński kwestionuje wyniki wyborów, w których wygrał komitet PiS związany z burmistrzem Andrzejem Grzmielewiczem.
Do nieprawidłowości doszło też w Złotoryi. Nawet pięć lat może spędzić w więzieniu 36-letni Janusz K., który oferował po 30 złotych i transport do lokalu wyborczego w zamian za postawienie krzyżyka przy nazwisku obecnego burmistrza tego miasta.
Jeden ze zwolenników innego kandydata założył specjalne okulary z wmontowaną kamerą i nagrał moment, gdy doszło do transakcji. Z takiej oferty skorzystało przynajmniej czterech mieszkańców Złotoryi - to widać na filmie. Zarówno Janusz K. jak i osoby, które wzięły od niego pieniądze w zamian za obietnicę oddania głosu, zostały zatrzymane przez policję.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.