Cyberkampania: Chamstwo, wyzwiska i wyciąganie brudów
Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda i odkryliśmy niekończące się pokłady chamstwa, ataków i wyzwisk. To nas nie zaskoczyło, niemiłą niespodzianką jest jednak to, że do tego poziomu bardzo szybko dostosowali się sami kandydaci. Przyszli radni i prezydenci plują się na siebie w sieci, część z nich zapomniała jednak, że nawet tam nikt nie zostaje anonimowy. Niektórych szuka już prokuratura.
Debaty nie ma, jest obrzucanie błotem. Radio Wrocław sprawdza w jaki sposób kampanię wyborczą w sieci prowadzą dolnośląscy samorządowcy. Okazuje się, że normą są wzajemne wyzwiska kandydatów, pomówienia, a nawet wrogie przejmowanie profili na portalach społecznościowych. Ekspert marketingu politycznego Tomasz Alberski przyznaje, że kandydaci do kampanii wykorzystują przede wszystkim ciemną stronę internetu:
Część podobnych spraw trafia już do prokuratury. Nie są prowadzone w trybie wyborczym, bo samo ustalenie kto naprawdę pisze w internecie, zajmuje nawet kilka miesięcy.
Świdnicka prokuratura prowadzi co najmniej kilka postępowań w sprawie ustalenia autorów anonimowych wpisów w sieci. Donoszą na siebie sami kandydaci, którzy w przestrzeni wirtualnej wytykają sobie zarobki, nałogi, a nawet orientację seksualną. Prokurator Marek Rusin mówi, że w takich przypadkach wkraczają z urzędu:
Takie doniesienie złożył między innymi obecny burmistrz Strzegomia, Zbigniew Suchyta. O czarną kampanię w internecie oskarża swojego głównego konkurenta.
POSŁUCHAJ CAŁEJ RELACJI:
Uwaga kandydaci!
- W sieci nikt nie jest anonimowy - podkreśla prokurator rejonowy ze Świdnicy, Marek Rusin (na zdjęciu):
- Regułą jest, że tego typu występki, prokuratorzy obejmują ściganiem z urzędu. Dlatego, że osoba fizyczna, nie ma prawnej, ani faktycznej możliwości, zwrócenia się do operatora w zakresie usług internetowych o zwolnienie z zachowania tajemnicy służbowej. Takie uprawnienie posiada jedynie prokurator i sąd. Jeżeli wpłynie do nas doniesienie rozpoczynamy postępowanie. I jeżeli są ku temu podstawy, występujemy do operatorów celem ustalenia pewnych informacji. Najczęściej jest to godzina i data logowania oraz numer IP. Potem zwracamy się do operatora o ustalenie faktycznego użytkownika i prowadzimy dalsze czynności procesowe.
Kampania w internecie
- Raczej przyszłym radnym i burmistrzom nie wychodzi. O to dlaczego tak jest, zapytaliśmy Tomasza Alberskiego (na zdjęciu) z firmy Komunikacja Plus:
- Po pierwsze dlatego, że kandydaci koncentrują się na sobie i na konkurentach, a nie na wyborcach czy internautach. Brak jest komunikacji angażującej, która w sposób ciekawy poruszałaby tematy istotne, brak jest dialogu z odbiorcą. Po drugie kandydaci próbują przenieść jeden do jednego kampanię z ulicy do Internetu. Zapychają portale społecznościowie mało atrakcyjnymi treściami i traktują je jak słup ogłoszeniowy. Po trzecie kandydaci niestety wykorzystują tą ciemną stronę internetu. Wykorzystują anonimowość, żeby szkalować konkurentów. Idą na skróty i stosują techniki, które nie nawiązują do dobrej, skutecznej i efektywnej kampanii wyborczej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.