Dramatyczny widok przed szpitalem przy Borowskiej
Dramatyczny widok przed szpitalem przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu - bezdomny leżący na skwerku przed ośrodkiem, pozbawiony opieki. Jak się okazuje, mężczyzna właśnie został wypisany z kliniki i ma iść do domu, tylko że po pierwsze nie ma domu, a po drugie nie jest w stanie się samodzielnie poruszać - tak przynajmniej twierdzą miejskie służby:
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od mężczyzny, przedstawił się jako pracownik ochrony szpitala, że przed szpitalem przebywa osoba prawdopodobnie bezdomna, która nie chce się oddalić. Wysłaliśmy patrol - opowiada rzecznik straży miejskiej, Sławomir Chełchowski. - Mężczyzna siedział na ziemi i przesuwał się, odpychając rękami na pośladkach. Okazało się, zgodnie z relacją tego mężczyzny, że przed chwilą opuścił szpital po jakimś zabiegu medycznym.
Zastępca dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Barbara Korzeniowska nie chce mówić o stanie zdrowia chorego zasłaniając się tajemnicą lekarską, ale potwierdza, że 57-letni mężczyzna był pacjentem kliniki:
Z naszych informacji wynika, że mężczyzna trafił do szpitala w stanie skrajnego zaniedbania. W ranach na jego nogach były larwy. Jednak po tygodniowym leczeniu nie było już potrzeby trzymania go na oddziale:
Stosowanie się do zaleceń może być trudne, kiedy mieszka się na ulicy. Szpital ma pracowników socjalnych. Iwona Mostecka przekonuje, że pacjent nie wymagał pomocy:
Według strażników miejskich i szefowej wrocławskiego MOPS-u Anny Józefiak - Materny mężczyzna nie był samodzielny:
Profesor Jerzy Rudnicki, że szpitala odpowiada że pacjent wypisał się na własne żądanie:
Andrzej Ptak ze schroniska w Szczodrem mówi, że współpraca ze szpitalem przy Borowskiej jest trudna. - Mam tragiczne doświadczenia ze szpitalem przy Borowskiej - opowiada:
Jeżeli go naprawdę wyniesiono ze szpitala i posadzono na ławce, to jest to skandal. Są domy opieki społecznej, są przechowalnie, są schroniska. Wystarczyło tylko zadzwonić do odpowiednich służb i ktoś by się tym człowiekiem zainteresował.
Słuchacze Radia Wrocław komentują:
"Szpital nie jest od tego, by zapewniać opiekę społeczną. Za to odpowiedzialne są inne instytucje. Nie możemy tworzyć służby zdrowia na zasadzie: bezdomnego nie możemy wypuścić, bo nie ma się kto nim zająć, pijanego musimy zatrzymać, bo nie ma izby wytrzeźwień, itd. Zaraz nam się ze szpitali zrobią noclegownie, czy domy opieki. Wystawianie człowieka przed szpital nie jest oczywiście w porządku, ale tu należy zadać pytanie: gdzie są te wszystkie inne służby?"
"To czy, pacjent był w stanie "samoobsługowym" czyli mógł sam chodzić łatwo można sprawdzić, Podejrzewam, że w szpitalu jest monitoring, który powinien rozwiać wątpliwości. Jeżeli szpital ma pracownika socjalnego, który zajmuje się takimi przypadkami, i ten pracownik nie zweryfikował stanu takiego bezdomnego pacjenta, to znaczy, że bierze pieniądze za coś czego nie wykonuje. I w takiej sytuacji powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Egzekwujmy to, co zostało już stworzone. Nie szukajmy nowych przepisów."
"To wina niewydolnego systemu. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ja pracowałam z osobami, które wymagały takiej pomocy jak ten bezdomny pacjent. I też borykałam się z problemem, gdzie te osoby skierować. Bo nie wystarczy, że ja wypełnię dokumentację na dom pomocy społecznej, jeżeli ten człowiek będzie leżał latami w domu czy na ulicy czekając na miejsce. A jedno takie miejsce w DPS we Wrocławiu kosztuje ponad 4 tys. złotych. Nic tylko rozłożyć ręce..."
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.