Bądźmy przy nadziei czyli w ciąży (piłkarskiej)
Jak się wyjeżdża z tunelu pod placem Dominikańskim w stronę ulicy Traugutta, na potężnej fasadzie domu widzi się wielopiętrowy plakat wyborczy kandydata na prezydenta Wrocławia Waldemara Bednarza. Wielkość budzi respekt ale zastanawia: koszt musi być potężny. Zatem przedstawiający się jako niezależny ale popierany przez SLD kandydat musi być albo rzeczywiście niezależny finansowo, albo nie taki on niezależny. Chyba, że reklamę wyborcza sfinansowała Rada Osiedla Zacisze (rady osiedla, jak wiadomo, nie mają co robić z nadmiarem pieniędzy). Pojawiły się też wielokrotnie mniejsze billboardy dolnośląskich separatystów czyli samorządowców będących w stanie separacji z Rafałem Dutkiewiczem. Mają niezłe, choć populistyczne hasło: "Dość partii!" To może paść na podatny grunt.
W Dzisiejszej Gazecie Wyborczej jest spisana dyskusja prezydentów z wieloletnim stażem, z udziałem Rafała Dutkiewicza. Duża jej część poświęcona jest zarzuconemu prezydenckiemu projektowi reformy ustawy o samorządach w którym jest wiele pomysłów na rzeczywistą aktywizację obywateli mieszkańców. Ale wydaje się, że główny ból panów Dutkiewicza czy Majchrowskiego to postulat ograniczenia liczby kadencji prezydentów miast. Uważają oni, że to populistyczna wydmuszka. A jak jej nie lubią, niech świadczy taka kpina (cytat): " dla polityków obywatel jest jak wściekły pies: dasz wpływ na decyzje, będzie się pienił, dasz mu palec, odgryzie rękę, a na wolności jest groźny dla otoczenia. Dlatego najlepiej uśpić go populistycznymi pomysłami, jak ten o ograniczeniu kadencji". Czyli taki na ten przykład Nowy Jork to ciemnota zupełna, bo tam jednak burmistrz po dwóch kadencjach robi miejsce innemu.
Ale co ja państwu zawracam głowę polityką, skoro dzisiaj jest 11 października czyli czekamy na zakończenie wieloletniej piłkarskiej smuty. "Kiedy ich ograć, jeśli nie teraz" rzuca w czasoprzestrzeń retoryczne pytanie Gazeta Wrocławska. Nastroje przed dzisiejszym meczem eliminacyjnym z Niemcami są w polskim obozie bojowe. Gazety cytują uprzejmości trenera Niemców Loewa, mówiącego, by nie lekceważyć naszych. Piszczek chciałby wygrać, bo inaczej koledzy w szatni dortmundzkiej będą mu dokuczać. Lewandowski kombinuje jak tu dostać amnezji i nie rozpoznawać kolegów z Borussii i Bayernu, nie pomylić się, że to im trzeba strzelić gola a nie dla nich. My Wrocławianie mamy nadzieję na pojawienie się w podstawowym składzie bojowo nastawionego Sebastiana Mili, który oby był skutecznym dostarczycielem piłek dla Lewandowskiego. Bądźmy w ciąży, czyli przy nadziei!
Do usłyszenia się z Państwem...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.