Wielki mecz Przysiężnego! Polak pokonał Tsongę

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2014-09-30 13:05 | Zmodyfikowano: 2014-09-30 13:08

To jeden z największych sukcesów w karierze tenisisty z Głogowa. Przysiężny po raz pierwszy wygrał z tak wysoko rozstawionym rywalem. Jo-Wilfried Tsonga zajmuje obecnie dwunaste miejsce w rankingu ATP. Polak sklasyfikowany jest natomiast o 130 pozycji niżej!


Francuz, który w przeszłości grał m.in. w finale Australian Open (2008), musiał uznać wyższość głogowianina po meczu który trwał dwie godziny i dwadzieścia dwie minuty. Walka z każdym kolejnym setem była coraz bardziej zacięta.

Pierwszą partię wygrał Tsonga. Po tym jak do ósmego gema był remis, końcówka należała do Francuza, który rozstrzygnął seta na swoją korzyść – 6:4. Druga partia przyniosła odwrotne rozstrzygnięcie. Od stanu 5:5, gemy zdobywał Polak i zwyciężył 7:5.


Najwięcej emocji przyniósł decydujący set. Przysiężny zaczął go wyśmienicie. Prowadził już 3:0. Wtedy o przerwę medyczną poprosił Tsonga, odczuwający ból w nadgarstku. Problemy zdrowotne nie spowolniły, a wręcz zmotywowały Francuza. Lada moment na tablicy wyników był remis 3:3. Od tego momentu obaj tenisiści grali gem za gem. O rozstrzygnięciu zadecydował zatem tie-break. Świetnie zaczął go Tsonga. Prowadził już 4:0 i wydawało się, że Przysiężny może pakować walizki na powrót do domu. Polak zdołał postraszyć rywala i zmniejszył straty do wyniku 4:6. Wtedy jednak znów był nad przepaścią, bo Tsonga miał dwie piłki meczowe. Głogowianin wybronił obie z nich! Za chwilę sytuacja się odwróciła i to Przysiężny serwował na zwycięstwo. Francuz zrewanżował się wtedy naszemu tenisiście i było 7:7. Tsonga kolejny raz musiał się bronić przy stanie 9:8 dla Polaka, ale znów wytrzymał presję. Na szczęście był to ostatni punkt zdobyty przez Francuza. Przysiężny wyszedł na prowadzenie 10:9, a potem wcielił w życie przysłowie – do trzech razy sztuka – i w końcu wykorzystał meczbola!

W kolejnej rundzie Polak zagra z z tenisistą z Uzbekistanu Denisem Istominem (60. ATP)


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.