Przegląd prasy: Gdzie ma terkotać helikopter?
W Rzeczpospolitej i Gazecie Wyborczej dzisiaj na pierwszych stronach są górnicy. Słyszeli pewnie państwo o blokadzie torów koło Braniewa, po których z Rosji przyjeżdża do Polski tani węgiel. Górniczy związkowcy twierdzą, że to bardzo podły węgiel, którego jakości się nie nawet sprawdza. Ta tania lipa w ilości 11 mln ton rocznie przyjeżdża do nas, a na hałdach leży 5 mln ton krajowego urobku i nikt go nie chce, bo nasze wydobywanie jest kosztowne. Więc stojący na torach górnicy wystosowali do pani premier pismo, by to zmienić. Chociaż tak, żeby państwowe firmy - energetyka np. korzystały tylko z polskiego węgla. I tak Ewa Kopacz ma na starcie usypany miał czyli pod górkę. Górnicy zapewniają, że pojawią się w Warszawie 1 października, gdy będzie wygłaszała expose. Może przyjadą z dziękczynną różą, a może tylko z kolczastą łodygą.
Rzeczpospolita namawia panią premier by została polską Margaret Thatcher. Angielka nierentowne kopalnie pozamykała, protestujących nazwała wrogami wewnętrznymi, związkowców pogoniła i przeforsowała swój pogląd czyli "żadna grupa społeczna nie może mieć większej władzy niż parlament". Rzepa ma nadzieję, że Ewa Kopacz postąpi podobnie.
W czasie, gdy Rzeczpospolita była wieziona do kiosków, agencje informacyjne podały wiadomość, że premier wysłała protestującym list a w nim obietnicę zajęcia się ich postulatami przez Sejm już jutro, w piątek. Mają być wprowadzone koncesje na handel węglem. W tej sytuacji górnicy zeszli z torów. Czyżby to było takie proste? Niewiarygodne. Dobrze by było, gdyby tak było. Ale nawet gdy będzie dobrze, to, jak pisze Dziennik Gazeta Prawna, będzie niedobrze - po prostu "zablokowanie surowca z Rosji oznacza wyższe ceny za ogrzewanie". I tak cały naród wesprze górników, z ich trzynastkami i czternastkami, Rzeczpospolita pisze, że blokada w Braniewie to tylko preludium do dalszej walki o zachowanie górniczych przywilejów, w tym 40 milionów złotych, które kopalnie płacą na utrzymanie związkowców. Co to wszystko oznacza? Ano, że bez względu na prognozy meteorologów, będziemy mieli gorącą jesień. Tyle o czołówkach gazet ogólnopolskich.
W dziennikach lokalnych, na pierwszych stronach opisany jest dramat ośmiolatka, ofiary wypadku, który został helikopterem przetransportowany do szpitala przy ulicy Borowskiej, ale tamtejsi lekarze wytargowali, żeby jednak poleciał za miedzę, na Weigla. Załoga ratownicza z helikoptera przyleciała na Borowską zgodnie ze wskazaniami wojewódzkiego koordynatora ratownictwa. Dziecko nie żyje. Ponad póltoragodzinna reanimacja przeprowadzona na Weigla nie dała rezultatu. Pewnie wszystko jest w porządku, a jednak pięści zaciskają się same. Ale jest światełko w tunelu. Helikopter nie poleciał jednak do lecznicy w Wołowie, bo by tam pewnie wciąż jeszcze terkotał pod zamkniętymi drzwiami.
Do usłyszenia się z Państwem, dużo zdrowia i mocnych nerwów!
Posłuchajcie:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.